poniedziałek, 30 stycznia 2012

Tatarstan says YES to innovation! Olsztyn says YES, YES, YES!

Skąd tytuł artykułu? Z kampanii reklamowej Tatarstanu w telewizji BBC. Otóż tak reklamuje się ta republika rosyjska, poprzednia kampania upłynęła pod hasłem "Tatarstan at the heart of innovation". Do tego masa innych gadżetów typu "We can" i już niedługo świat uwierzy, że putinowski Tatarstan to taki drugi Tajwan.

Jak sie uczyć to od najlepszych, matrix olsztyński postanowił więc, że ofensywę czas zacząć. Nasza lokalna drużyna jest w stanie wyprodukować papierologię na każdy temat i udowodnić cokolwiek tylko zapragnie. Oni nie walczą o przetrwanie, nie diagnozują realnych problemów i nie próbują z nimi walczyć. Im jest dobrze.  Tak dobrze, że pchają się na świecznik, wmawiają nam, że jest cudownie i lepiej niż gdzie indziej. Postanowiono więc udowodnić mieszkańcom Olsztyna, że miasto to wzór i lider w biznesie, rozwoju i innowacjach. W związku z tym w pocie i znoju zdobywamy nic nie znaczące nagrody i wyróżnienia.


News na portalu Olsztyn24.com brzmi imponująco:  "W ramach IV edycji konkursu „Krajowi Liderzy Innowacji i Rozwoju” Gmina Olsztyn została laureatem regionalnej edycji konkursu. Dziś (26.01) w sali notowań Giełdy Papierów Wartościowych S.A. odbyło się ogłoszenie wyników konkursu. Wyróżnienie dla Olsztyna odebrał Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna."


Tak grubo to nawet Czesław nie grał - był na to za słaby, koncentrował się głównie na swoich panegirykach w Naszym Olsztyniaku i cudacznej paradzie przebierańców - Jarmarku Jakubowym:) Wtedy to wystarczało, ale minęło trochę czasu ludzie już tego nie kupią, więc obecna ekipa poszła o lata świetlne do przodu. Turystyka wyszła z mody, po tym jak Ostróda pogrzebała nasze mocarstwowe plany i ośmieliła się zbudować wyciąg dla nart wodnych a Giżycko zafundowało sobie Mazurskie Centrum Sportów Lodowych. Teraz modne są: rozwój, inwestycje, biznes - trzeba więc powiedzieć narodowi, że w tym jesteśmy najlepsi. Od jakiegoś czasu Olsztyn kojarzy się więc z hasłami jak: career, business, prosperity, economics, innovation, e-business:)
Poniżej reklama Olsztyna z opracowania PwC "Investing in Poland 2012" czyż nie urocza? Zapewne nie jedna światowa korporacja da się zwabić przy pomocy tak znakomicie dobranej gry słów. A jeszcze te przeliczane banknoty w lewym dolnym rogu, szum pieniądza...
Całość uzupełnić można jeszcze rankingiem Forbes'a , jak donosił swego czasu serwis Urzędu Miasta:
"Olsztyn zajął IV miejsce w rankingu "Miasta atrakcyjne dla Biznesu", przeprowadzonym przez miesięcznik Forbes. Rankingiem objęto duże miasta Polski, liczące od 150 do 300 tys. mieszkańców. Z roku na rok zajmujemy coraz wyższe miejsca, co jest dowodem nasze działania w mieście idą w dobrym kierunku – mówi Piotr Grzymowicz, Prezydent Olsztyna." 

Można by myśleć, że dowodem będą np. ciekawe miejsca pracy w mieście, rosnące pensje, lepsza komunikacja z resztą świata. A tu ranking ma być dowodem na to, że jest lepiej...

Bardzo wytrwali czytelnicy serwisu internetowego olsztyn.eu znajdą jeszcze taką informację : "Konferencją tematyczną zainaugurowano budowę i powstanie Olsztyńskiego Parku Naukowo-Technologicznego. Planowany obiekt usytuowany będzie między Skandą i al. Piłsudskiego. Obecnie na tym terenie powstają drogi dojazdowe, a w przyszłości OPN-T być może stanie się obiektem na miarę Doliny Krzemowej." 
Ta informacja nas zaskoczyła negatywnie. Urzędnik redagujący wiadomość dodał "być może" czyli czuć defetyzm. Niby już widział tą Krzemową Dolinę, ale zaasekurował się. Szanowny urzędniku. Nie żałuj nam Krzemowej Doliny! Skreśl to "być może". WE CAN. To pewne, że nam się uda!

Dla urzędnika grafika z czołowymi firmami mającymi swoje biura i laboratoria w Krzemowej Dolinie, aby nie ustawał w prowadzeniu Olsztyna w tym kierunku.

Podsumowując, pod względem gospodarczym w Olsztynie jest bardzo dobrze ale nie  beznadziejnie. Tylko czemu ludzie tego nie chcą zrozumieć i wyjeżdżają w poszukiwaniu dobrej pracą gdzie tylko się da? Czemu firmy nie chcą tego zrozumieć i nie tworzą u nas centrów badawczych, fabryk elektroniki czy centrów outsourcingowych? Czemu omijają nas autostrady i drogi ekspresowe, a o lotnisku możemy tylko pomarzyć? Czemu sejm w budżecie na 2012 nie dał nawet paru marnych milionów na rozpoczęcie prac koncepcyjnych nad obwodnicą Olsztyna?

Powiązane:
http://olsztynski.blogspot.com/2011/11/zainwestuj-w-olsztynie-zbuduj-budke-z.html

piątek, 27 stycznia 2012

Ban od prezydenta Grzymowicza to pikuś, od premiera bezcenne.

Podobno kancelaria premiera cenzuruje profil na facebooku. Jednak ban od prezydenta Olsztyna zabolał nas mocniej, ponieważ otrzymaliśmy go na swoim własnym podwórku i do dziś działa. Co więcej prezydent i jego ekipa nie czują potrzeby aby się z tego tłumaczyć, a premier przynajmniej próbuje!

Przypomnijmy, jak podały media: "Wczoraj wieczorem okazało się, że Kancelaria Premiera wykasowała kilka tysięcy wpisów z fanpage'a Kancelarii Prezesa Rady Ministrów na Facebooku. Pracownicy Kancelarii wyjaśniali, że usunięto wulgaryzmy i spam. To tłumaczenie okazało się nieprawdziwe. Taką oto informację podały wczoraj media." LINK
I proszę, od razu news, media sensacja. Jak dziwne standardy obowiązują w Olsztynie, świadczy to, że u nas takiego rodzaju działania nikogo nie obchodzą! Przypomnijmy więc historię z prezydentem, który prowadzi swój profil na facebooku, aby pokazać jaki jest nowoczesny i jak to nie unika kontaktów z mieszkańcami miasta przy pomocy social media. Niestety wyszło tak jak z rolnikiem, który kupił pralkę bo sąsiedzi też mają, ale jej nie używa:) Media wprawdzie nowe, ale mechanizmy jak za Czesława. Próbowaliśmy w listopadzie przy pomocy tego narzędzia skontaktować się z prezydentem. Okazało się, że pytanie było niewygodne. Potem szybko ciach, ban, wynocha z profilu. Cała historia  TU

Postanowiliśmy więc zadać nasze pytania prezydentowi na jego stronie, do czego zachęca:
  1. Czy prezydent ma jakikolwiek udział w tworzeniu profilu na facebooku, czy sprawą zajmują się tylko jego urzędnicy?
  2. Czy prezydent wie o banowaniu użytkowników facebooka za zadawanie merytorycznych pytań, nie łamiących netykiety?
  3. Czy jeśli profil prowadzi pracownik ratusza to ma on prawo go cenzurować ? W naszej opinii jest to profil "urzędowy" prezydenta.
  4. Co prezydent miał na myśli uspokajając mieszkańców ulicy Wojska Polskiego, że południowa obwodnica Olsztyna rozwiąże problemy z ruchem tranzytowym pod ich oknami, skoro są to zupełnie inne osie ruchu?
  5. Czy popiera Pan budowę ciepłowni gazowej dla Olsztyna?
  6. Ile wyniesie koszt budowy ciepłowni gazowej i jak to wpłynie na wysokość opłat dla mieszkańców za ciepłą wodę i ogrzewanie?
  7. Czy w temacie ciepłowni przewidziane są konsultacje z mieszkańcami?
  8. Co Pan sądzi o niedotrzymaniu warunków regulaminu konkursu na logo Aquasfery przez Komisję Konkursową?
  9. Czemu Straż Miejska zaczęła realizować swoje obowiązki związane z karaniem niewłaściwie parkujących kierowców dopiero po licznych publikacjach mediów? 
Klikamy na zakładkę Pytania i widzimy: "W tym dziale umieszczane są wybrane pytania nadsyłane do Mnie pocztą elektroniczną przez dział Kontaktu, które głównie mają na celu rozwianie wątpliwości, co do danej tematyki." Czyż nie pięknie?  Są też zamieszczone te wybrane pytania w liczbie 3 !!! Zestaw (a podglądamy to co jakiś czas) niezmieniony od kilku miesięcy, co nienajlepiej wróży, po prostu pełna interakcja.
Przechodzimy do zakładki Kontakt  a tam jeszcze milej:
"Dzięki poczcie elektronicznej możecie Państwo nadsyłać do mnie listy. Wszystkie są przeze mnie czytane, a te, które poruszają sprawy najważniejsze nie pozostaną bez odpowiedzi."

I wysłaliśmy. Zachęcamy również czytelników do przesłania tych samych, bądź też innych pytań prezydentowi. A my czekamy na odpowiedzi.


środa, 25 stycznia 2012

Nie ten klimat

Zainteresowała nas sprawa... urządzeń klimatyzujących. W klimacie w którym amplitudy roczne temperatury przekraczają 60 stopni C klimatyzacje w niektórych obiektach są niezbędne. To jasne. Sala sesyjna w ratuszu była duszna i ciężko w niej było wytrzymać, nowopowstałe centrum handlowe też nie może obyć się bez klimatyzacji.


Klimatyzatory są potrzebne także w innych publicznych miejscach. Martwi jednak to jak są one eksponowane. Te nieudane lokalizacje dotyczą niemal każdego rodzaju budynku, są najnowsze olsztyńskie inwestycje jak biblioteka uniwersytecka, jedyna w mieście galeria handlowa, ale też tania socjalistyczna bezstylowa siłownia, a nawet... zabytowy budynek w centrum miasta.

Oto parę przykładów:
1. Alfa Centrum. Wydaje się że projektant myślał tylko o tych którzy znajdą się w środku. Klimatyzatory za to będą marną atrakcją dla odwiedzających już wkrótce kawiarnie na dachu Dukata. Z tego nowego miejsca będą mogli podziwiać Park Centralny, ulice Dąbrowszczaków, Ratusz i... klimatyzatory na Alfie. A jeszcze gorszy widok zastaniemy po otwarciu dla szerszej publiczności dzisiejszego aresztu!

2. Biblioteka UWM. Dzięki położeniu na górce wzbogacona o taras mogła cieszyć odwiedzających widokiem na panoramę Olsztyna, podobną do tej którą zachwycają się wjeżdżający do Olsztyna od strony Warszawy. Ale nie, w najważniejszym punkcie stoją blaszane rury tak żeby studenci się uczyli a nie oglądali widoki.

3. Siłownia przy Kortówce. Akurat tutaj klimatyzatory na dachu byłyby zasłaniane w większości przez wysokie topole rosnące po obu stronach budynku. Ale nie, tutaj akurat będzie odwrotnie. Klimatyzatory posłużyły za okienną zasłonę, tak żeby przechodzące obok studentki nie mogły przypadkiem podglądać prężących się bicepsów:)


4. Pięknie wyremontowany budynek na rogu ulic Marii Skłodowskiej-Curie i Wyzwolenia został przywdziany w blaszane rury niczym jakiś hangar w murzyńskiej dzielnicy Nowego Jorku.

5. Sto metrów dalej zaplecze teatru to jakiś składowisko m.in. łodzi(!), w którym królują betonowe domki transformatorów.

I tak to właśnie w Olsztynie, by wytworzyć dobry klimat wewnątrz budynku, marnuje się o wiele cenniejszy klimat w sensie estetyki. Już widzę tych mądralińskich co to mówią że "bez klimatyzatorów nie da się żyć i jak autor posta sobie to wyobraża, przecież w całej Europie tak się robi". Otóż nie, tak się nie robi. Klimatyzatory są dyskretnie obudowywane lub znajdują się w miejscach mało widocznych. Oko ekonomisty jest wrażliwe nie tylko na suche kalkulacje. Tandetę będziemy wytykać ile wlezie!

piątek, 20 stycznia 2012

Upadek funkcji państwa na przykładzie Olsztyna

Teorie państwowości mówią, że państwa w zamian za spełnianie określonych obowiązków zapewniają ochronę, bezpieczeństwo i porządek. W dzisiejszych czasach można pójść dalej i dodać to tego infrastrukturę transportową, usługi komunalne, szkolnictwo, służbę zdrowia, kulturę, przestrzeń publiczną. Wraz z postępującą decentralizacją coraz większą część z tych obowiązków od administracji centralnej przejął szczebel lokalny czyli samorządy. Samorządy okazały się znakomite w rozwijaniu biurokracji i rozwoju struktur, ale beznadziejnie nieskuteczne w wypełnianiu swoich podstawowych zadań. W ten sposób dochodzimy do stanu, w którym obowiązki nakładane na obywateli nie maleją, a może i rosną (podatki, składki, ubezpieczenia) a państwo wyspecjalizowało się w unikaniu swoich obowiązków.

Dzisiejszy dzień był przykładem obrazowym jak źle zarządzane miasto przestaje pełnić swoje funkcje. Media rozpisują się o 9 centymetrowej warstwie śniegu, która sparaliżowała rano miasto (1). Nawet najmłodsi czytelnicy bloga muszą pamiętać dużo większe opady śniegu, które jeszcze parę lat temu nie robiły wielkiego spustoszenia. Co dopiero jeśli cofniemy się do lat 80tych czy nawet 90tych? Z kilkucentymetrowymi opadami śniegu radzono sobie bez problemu, paraliż zaczynał się tak gdzieś od -20 stopni i 30-40 cm śniegu. 

Spójrzmy na poniższe zdjęcie, czy widać na nim jakieś monstrualne zaspy? Temperatura powyżej zera, śnieg sam się topi, więc w czym problem?
fot: Gazeta Wyborcza
"W czwartek wieczorem do akcji odśnieżania Olsztyna skierowaliśmy pięć pługów, trzy ciągniki wyposażone w pług, a także pięć solarek, cztery piaskarki oraz kilkanaście sztuk mniejszych pojazdów do oczyszczania chodników" powiedział Gazecie Wyborczej Paweł Pliszka, rzecznik MZDiM. Z głosu rzecznika przebija duma ile to drogiego sprzętu, spalającego coraz droższe paliwo i wyposażonego w sprzęt GPS wysłano na ulice. Pokazuje to zupełne niezrozumienie roli tej instytucji, przecież kierowcy nie oceniają jej po liczbie wysłanego sprzętu ale po skuteczności. Nie lepiej byłoby wysłać na niektóre kluczowe miejsca człowieka z taczką piachu i łopatą? A tak, na Pienieżnego pod ratuszem utknął autobus, który nie mógł podjechać pod górę, zablokował skrzyżowanie, a powstały korek zablokował pół miasta.

Według nas, głównym winowajcą całego problemu jest rozwijany w Olsztynie układ komunikacyjny. W momencie gdy cały ruch opiera się na kilku arteriach, z których każda prowadzi do centrum, w przypadku jakichkolwiek problemów korki przenoszą się wzdłuż głównych tras po całym mieście. Dodatkowo, bezplanowa rozbudowa miasta w kierunku południowym skazuje mieszkańców Jarot na podobne problemy praktycznie dożywotnio. Nie da się bowiem zapewnić dojazdu kilkudziesięciu tysiącom ludzi, którzy będą jechać w jednym momencie wzdłuż jednej osi ruchu. Chyba, że wybudujemy amerykańską autostradę z ośmioma pasami.

Jak pokazał dzisiejszy dzień, wystarczy, że zablokują się dwa główne skrzyżowania - pod ratuszem, oraz Sikorskiego-Pstrowskiego i całe miasto jest sparaliżowane. Informatyk powiedziałby, że to brak redundancji :)


Kilka innych przykładów odwracania się miasta od swoich zadań:

Nieprawidłowe parkowanie i brak reakcji służb miejskich. Pisalismy już kilkukrotnie, że Stare Miasto nie dość, że jest dewastowane przez chorą organizację ruchu, to jeszcze w ramach tej organizacji nikt nie egzekwuje jej przestrzegania. Kierowcy parkują gdzie sobie życzą, blokują chodniki, schody, wejścia do sklepów. Nawet MZDiM zarzucił Straży Miejskiej niewypełnianie swojej roli. A Straż Miejska? Wiadomo, tysiąc powodów dlaczego nie można się tym zająć.


Brak dbałości o przestrzeń publiczną. Czy takie obrazki byłyby możliwe przed Alfą? Prywatny właściciel zawłaszczający kawałek miasta ma tą jedną zaletę, że poradzi sobie z każdym problemem. A tymczasem władze Olsztyna fundują nam krajobraz księżycowy w centrum.

Wielka dziura. Pierwszy widok niemieckich turystów, którzy wysiadają z parkujących tuż obok autokarów:
Brak dbałości o estetykę miasta. Oczywiście wiadomo NIE DA się. A dziwnym trafem gdzie indziej się da.


Nieumiejętność utrzymania respektu wobec istniejącego porządku prawnego. Znakomitym przykładem jest tutaj deweloper, który wybudował nad jeziorem Krzywym budynki mieszkalne i w nosie ma to jakie było przeznaczenie tego terenu i to co o nim myślą urzędnicy miejscy.(2)
fot: www.mojemazury.pl

To między innymi z powyżej opisanych powodów, Olsztyn staje się coraz szybciej miastem zakorkowanym, rozlazłym, pełnym spalin, brzydkim, szarym i brudnym. To takie prawdziwe miasto problem. Chcąc nacieszyć oczy estetyką i czystością trzeba wyjechać kilkadziesiąt kilometrów do Ostródy, Iławy, Giżycka, Pisza albo Elbląga. Tam jak na dłoni widać zmiany na lepsze. U nas widać tylko parę nowych betonplaców. A wszystko firmowane hasłami jak z epoki budowniczych PRLu - Rozwój. Inwestycje. Budujemy. Ścigajmy się z Białorusią.

niedziela, 15 stycznia 2012

Olsztyn uwierzył w Gazprom.


Ponieważ od 2016 roku Michelin zaprzestanie sprzedaży ciepła do sieci miejskiej, w mieście pojawi się deficyt ciepła. Ratusz ma plan aby zlikwidować deficyt budując ciepłownię na gaz i od razu zastąpić nią istniejącą ciepłownię.
Olsztyński magistrat postanowił pożeglować po światowych wodach polityki energetycznej. Krajowy węgiel okazał się paliwem o zbyt dużej gwarantowanej dostępności, zbyt dużej stabilności cen i zbyt stabilnym politycznie. A gaz? Cena gazu jest kształtowana na rynkach światowych. Do tego dochodzi ryzyko kursowe, za gaz zapłacimy w USD, jakie więc mogą być emocje gdy złotówka w przyszłości będzie się bardziej osłabiać!
Tak to z opłotków lokalnej polityki i zacisza ciepłowni MPEC na Słonecznym Stoku lądujemy prawie, że w londyńskim City! O ile ciekawsza będzie praca urzędników. Światowe giełdy, indeksy surowcowe, kontrakty terminowe. A do tego polityka globalna, bo jeśli Putin zakręci kurek to w Olsztynie nie możemy mieć zimnych kaloryferów! W takiej sytuacji szybki telefon do Radka Sikorskiego, który w imieniu ratusza przywoła Putina do porządku.

Pytanie tylko po co psuć to co działa i fundować coś co będzie niepewne? I to za jakie pieniądze? Według   informacji lokalnych mediów ciepłownia gazowa ma kosztować pomiędzy 600 mln a 1 mld złotych. Oczywiście powie ktoś, że są kwestie emisji CO2 i pyłów, które szczególnie dotyczą węgla, ale można przecież  modernizować ciepłownię a zakup kwot emisyjnych to też raczej kwestia milionów a nie setek milionów złotych. Można wykonać ruch w kierunku ekologii dostosowując istniejącą ciepłownie do spalania biomasy i odpadów tak jak to robią inne miasta. Przejście na ciepłownie gazową to ewenement w skali Polski dla dużych miast. Największe miasto uzależnione całkowicie od gazu to Siedlce, liczące 77 tys mieszkańców. Natomiast dywersyfikacja poprzez uruchamianie turbin gazowych czy pieców na biomasę lub śmieci przy jednoczesnym użytkowaniu węgla to spotykane rozwiązanie. Co więcej w chwili obecnej węgiel jest bardziej ekonomicznym paliwem niż gaz jeśli chodzi o produkcję ciepła.

Źródło: Rzeczpospolita

Spójrzmy jeszcze na kwestie finansowe. Ciepłownie ma zbudować inwestor zewnętrzny, który miastu sprzedawał będzie ciepło. Przy inwestycji na poziomie 600 milionów, roczny koszt zaangażowanego kapitału może wynieść nawet ok. 10%. Co oznacza, że właściciel ciepłowni musiałby zarabiać w ciągu roku minimum 60 milionów złotych aby pokryć koszty samego finansowania. A  MPECowi jak wynika z raportu rocznego (raport roczny 2008) wystarczał roczny zysk rzędu 1,2 mln złotych przy przychodzie 73 milionów. I jak tu teraz uzyskać zysk na poziomie 60 milionów? Taka konstrukcja oznacza więc podwyżki ceny dostarczanego ciepła - to w sumie logiczne, ktoś wydaje 600-1000 mln., które chce potem odzyskać. Odzyskać oczywiście od mieszkańców miasta bo innej opcji nie ma. 

fot: www.wm.pl
Na koniec tryb prowadzenia całej sprawy. O tym, że Michelin chce wycofać się ze sprzedaży ciepła wiadomo było od lat. Czemu nie odbyła się prezentacja możliwych wariantów, a także debata uwzględniająca głos mieszkańców bo to przecież najważniejsi interesariusze w całej sprawie? Nie robi się rewolucji w polityce energetycznej miasta ot tak z dnia na dzień ! A wygląda na to , że tak właśnie chce zrobić olsztyński ratusz.


Według nieoficjalnych informacji pomysł budowy ciepłowni gazowej, poparty przygotowanymi w analizami przedstawiono instruując radnych, że sprawa jest pilna i jeśli nie przyjmą tego rozwiązania to od 2016 roku 40% mieszkań pozostanie bez ogrzewania. Co więcej możliwości manewru są ograniczone przez Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Olszyna, które nie przewiduje w możliwości wybudowania elektrowni opalanej biomasą, a na zmianę zapisów w studium potrzeba około roku.
Konkluzja jest więc taka jak zwykle w Olsztynie: po cichu zaplanowano pewien wariant, a potem nagłe uderzenie: musimy TAK zrobić bo jak nie to inaczej się NIE DA a nie mamy CZASU. Kto chciałby sprawdzić sensowność pomysłu i inne dostępne alternatywy ten jest hamulcowym rozwoju miasta, malkontentem. Jesteś z nami albo przeciwko nam!

  • Brakuje w tym przedsięwzięciu transparencji i wysłuchania opinii mieszkańców. 
  • Brakuje kalkulacji finansowej opłacalności paliwa gazowego w perspektywie możliwych zmian cen gazu. 
  • Brakuje kalkulacji wpływu tej inwestycji na ceny ciepła w perspektywie kilku dekad. 
  • Brakuje uwzględnienia takich źródeł energii jak biomasa i spalanie śmieci. 
  • Brakuje dostosowania studium zagospodarowania miasta do użytkowania tych paliw.
  • Brakuje uwzględnienia ryzyk politycznych (Putin, Iran. Hugo Chavez etc.).
  • Brakuje uwzględnienia możliwych wahań cen gazu w przyszłości. Poza tym Polska kupuje gaz od Gazpromu po cenach wyższych od rynkowych.


Warto pokazać jak powyższe ryzyka ocenili eksperci pracujący na zlecenie ratusza, po wielu stronach chwalenia  paliwa gazowego umieszczają dwa zdania (w raporcie liczącym kilkaset stron) :
"Odrębnym problemem jest zagrożenie dla ciągłości dostaw gazu na obszarze Polski, ale skala zagadnienia w tym zakresie leży poza zasięgiem wpływu samorządów lokalnych.
Wreszcie należy wspomnieć o innym zagrożeniu rozwoju systemu gazowniczego, jakim jest zagrożenie ekonomiczne, przejawiające się w stale wzrastających cenach gazu, czyniących nieopłacalnym jego użytkowanie do określonych zastosowań, np. celów grzewczych, (...)."
Mistrzostwo świata, jeśli dany scenariusz niesie ze sobą ryzyka, na które nie mamy wpływu to po prostu napiszmy, że skala zagadnienia leży poza naszym zasięgiem i go nie uwzględniajmy :-)

Podsumowując brakuje zdrowej logiki i rozsądku. Stracono kilka lat a teraz w pośpiechu  ktoś próbuje to nadrobić, a tymczasem wiadomo, że jak musi być szybko to i musi być drogo. Ewentualne niepowodzenia i koszty pokryją przecież mieszkańcy. W mieszkaniu trzeba mieć ciepło. To taki hazard cudzymi pieniędzmi. A, że po drodze ktoś jednak zarobi (chociażby na budowie nowej ciepłowni) to całkiem inna historia.

Prosimy o przesłanie tego artykułu znajomym, ponieważ sprawa jest niezwykle istotna dla miasta. Ratusz potrafi nieskończoną ilość razy informować o mało istotnych tematach, typu zawieszenie nowego dzwonu na wieży, ale o ciepłowni cisza. O sprawie szerzej pisuje na swoim blogu jeden z radnych, który zajmuje się tematem od jakiegoś czasu. 


Treści przedstawione w artykule są prywatnymi opiniami autorów.

środa, 11 stycznia 2012

Matrix regulaminu się nie boi

Olsztyński matrix staje na głowie aby zwrócić na siebię uwagę i nawet w tak drobnej sprawie jak logo nowego basenu potrafi wywołać kontrowersje. Wydaje się to sprzeczne z zasadami matrixu, które nakazywałyby ostrożność i jak najmniej niepotrzebnych sensacji, w szczególności gdy gra nie toczy się o wielką stawkę. Tym trudniej więc zrozumieć motywację, może to po prostu zwykłe gapiostwo? Brak profesjonalizmu?
5 stycznia media podały wynik konkursu na logo olsztyńskiego basenu Aquasfera. Logo nie rzuca na kolana, ale nie będziemy tego oceniać. Zastanawia nas tylko niezgodność zwycięskiego projektu z regulaminem konkursu o czym głośno już w Olsztynie. Konkurs ten został ogłoszony przez Urząd Miasta w grudniu i miał za zadanie wybór logo dla tego obiektu.
Na stronie Aquasfery dostępny jest regulamin konkursu, przeczytać w nim można m.in.:
"IV. Warunki uczestnictwa
7. Projekt znaku graficznego powinien:
(...)
- uwzględnić takie elementy graficzne wynikające z Księgi Identyfikacji Wizualnej Miasta Olsztyna, jak:
- typografia,
- element designu miejskiego – motyw listka (Księga Identyfikacji Wizualnej Miasta Olsztyna – dostępna w wersji elektronicznej na stronie: www.wodnecentrum.olsztyn.eu)
8. Prace konkursowe o innej tematyce niż określona w wymaganiach nie będą brane pod uwagę."


Na konkurs wpłyneło 61 prac, w ten sposób zebrała się pokaźna grupa ludzi, którzy zaintestowali swój czas i talent aby wziąć udział w konkursie. Zakładamy, że większość z nich zastosowała się do wymagań regulaminu, bo skoro taki powstał to słusznie (?) należało założyć, że należy go uwzględnić. Studiowali księgę identyfikacji wizualnej, główkowali jakby symbole miejskie pogodzić z logotypem itd. itp. A tymczasem okazało się, że to było tylko takie ćwiczenie, a wymagania były po to aby utrudnić lub sprowadzić na twórcze manowce. Bo gdzie w zwycięskim projekcie dostrzec można elementy typografii czy "designu miejskiego" w postaci zielonego listka z Księgi Identyfikacji Wizualnej miasta? Niby drobnostka ale czemu w Olsztynie nic nie jest jasne i przejrzyste? Co mają sobie myśleć Ci, którzy zastosowali się do regulaminu? Czy byli tylko dodatkiem? Takim alibii na to, że konkurs się odbył?

Do tego regulamin konkursu mówił: "Komisja Konkursowa oceni dostarczone prace i dokona wyboru nagrodzonej pracy w terminie do dnia 21 grudnia 2011 r." Tymczasem wyniki podano do wiadomości 5 stycznia. Jak należy rozumieć prace wpłynęły do 16 grudnia (taki był termin), zwycięzcę wybrano do 21 grudnia, a potem do 5 stycznia (dwa tygodnie!!!) Komisja była na urlopie?

Ostatni kwiatek z regulaminu: "Wszystkie nadesłane prace konkursowe spełniające kryteria, wraz z nazwami autorów, zostaną upublicznione na stronach Urzędu Miasta Olsztyna oraz WCR-S. W przypadku dużej liczby prac (ponad 20) Komisja ograniczy się do publikacji najlepszych prac." Czy ktoś widział lub wie gdzie i na jakich stronach można obejrzeć wszystkie zgłoszone prace? A może zostaną pokazane kiedyś w przyszłości? A dlaczego nie równolegle z konkursem tak aby można było zapoznać się z ich poziomem oraz publicznie stwierdzić, które z nich spełniają wymagania regulaminu?

Pocieszyć się można jedynie faktem, że logotypy to trudny teren a inni mają jeszcze gorzej:)





poniedziałek, 9 stycznia 2012

Na gapę: Krzywa Laffera

Jak na Olsztyn Okiem Ekonomisty przystało dziś trochę o teorii ekonomii i... olsztyńskiej praktyce. W ostatnim tygodniu najbardziej naraziła się nam pani rzeczniczka ZKM, która przyznała że ZKM nie zna skutków podwyżek, bo niestety księgowość w komunikacji miejskiej jest skomplikowana, bo składa się z subwencji Urzędu Miasta oraz wpływów z biletów.

Przyznamy, że tłumaczenie jest żenujące, a sam argument szokujący! Co ma powiedzieć księgowość banku? Przedsiębiorstwo eksportowe? Co w ZKM jest skomplikowanego? Dotacja? A może to że księgowa zajmuje się prezesowaniem?

ZKM nie odpowiedziało na nasze pytania, bo się ich wstydzi. Nie jest tajemnicą że Zarząd Komunikacji Miejskiej w tworzeniu projektu uchwały miał swój ogromny udział, bo przecież prezydent sam z siebie podwyżki wprowadzić nie chciał(?) tylko pokazał pustą kieszeń miejskiego budżetu (bo z pewnością nie obie: patrz nagrobki dla żyjących przy ulicy 1-go Maja).

Założenia do uchwały zaproponowanej przez prezydenta mówiły o przewidywanym wzroście przychodów o 5,5%. Jako że podwyżki były średnio dużo wyższe niż 5,5% oznacza to tylko tyle że piszący te założenia przyznał że komunikacja jest mniej więcej na dość płaskim odcinku krzywej Laffera - przedstawmy to dość obrazowo.
To odcinek pomarańczowy krzywej. To odcinek w którym następuje sięganie do kieszeni klienta który nie może skorzystać z oferty konkurencji. Zmiana następuje nawet tym kosztem, że znaczna część klientów uciekanie (ci co mają alternatywę w postaci samochodu najpierw, później będą uciekać na rowerach i pieszo, na koniec nawet ci ze zniżkami).

Prawdopodobnie okaże się bowiem że ZKM był już od wierzchołka na prawo, czyli wzrost ceny prowadzi do zmniejszenia przychodów ogółem, a właściwie: całkowitych przychodów ze sprzedaży, bo właśnie nie możemy uwzględniać tu innych źródeł finansowania jak dotacji czy też przychodów z tytułu działalności pobocznej np. sprzedaży reklam na autobusach czy też mandatów (z tym ostatnim mogę się mylić, bo być może to też sprzedawana usługa(?)). Do wyliczenia skutków podwyżek nie trzeba mieszać do tego dotacji! Wystarczy przedstawić wyniki ze sprzedaży. Pani z warzywniaka z którą rozmawiałem, a która zawsze dobitnie potrafi opisać sytuację, retorycznie zapytała tylko: To nie wiedzo ile im poszło biletów? (zapis foniczny:) )

Pani Rzecznik! Mamy prawo wiedzieć. Nie tylko gdy dane są korzystne dla ZKM.

sobota, 7 stycznia 2012

Pieszy po jarmarku się nie liczy

Sobota w Olsztynie. Ponieważ matrixowy jarmark będący okazją do popisania się jak wywalić 750 tysięcy złotych się skończył, wracamy do gminnych zwyczajów, czyli każdy może wjechać na gumno, choćby traktorem. Jak wiadomo, do GSu i kościoła zawsze zajeżdżało się pod same drzwi. Była to też okazja aby zaprezentować wypucowany poprzedniego dnia samochód. A w takim Zamościu jacy dziwni ludzie, taki dobry parking się marnuje, albo taki Gdańsk, Toruń, Bydgoszcz, Zielona Góra, Sandomierz, Poznań - wszędzie mogliby zrobić dobrze kierowcom i restauratorom i zamienić swoje rynki staromiejskie na parkingi! MZDiM olsztyński z pewnością pokazałby jak to się robi.

Zamość, Rynek, fot: www.polskiekrajobrazy.pl

Jak to powiedział Paweł Pliszka portalowi olsztyn.com.pl "Głosy za utrzymaniem obecnego stanu wyrażają handlowcy i restauratorzy ze Starego Miasta. Argumentują, że zakaz parkowania obniży poziom ich dochodów."
Panie Pawle a od kiedy to planowaniem miasta rządzą wybrani restauratorzy? A restauratorom i handlowcom z Wojska Polskiego opóźniający się remont tej ulicy też obniżył poziom dochodów i czemu ich Pan nie broni? A skoro w tym roku nie pada śnieg, to firma odśnieżająca miasto ma obniżony poziom dochodu, może ich też Pan obroni i zasili extra premią od MZDiM? Czym restauratorzy ze Starego Miasta zasłużyli sobie na bycie pod specjalną ochroną?

Obecnie na olsztyńskim  rynku parkuje się już w kilku rzędach:

Tradycyjnie główny trakt pieszy wzdłuż Starego Miasta jest przeważnie zastawiony:

Samochody jeżdżą we wszystkich kierunkach, rowerzyści i piesi przemykają zalęknieni opłotkami (zdjęcia celowo w dużym rozmiarze):

Czarne BMW sprzed paru sezonów szarżuje bez żadnych skrupułów mimo zakazu ruchu na tym odcinku:

Reprezentacyjny deptak:

I na koniec pytanie:
Rzecznik MZDiM (urzędnik):
"Rzeczywiście niektórzy kierowcy nie stosują się do przepisów i parkują na rynku Starego Miasta w sposób dowolny. Ustawianie kolejnych znaków, naszym zdaniem, niczego nie zmieni skoro ignorowane są te obecnie istniejące. Trudno odpowiadać nam za to, że na takie sytuacje nie reagują służby mundurowe. Z naszej strony staramy się takie sygnały przekazywać policji i straży miejskiej."

Mamy więc sytuację, w której jeden urząd podległy prezydentowi miasta zarzuca oficjalnie Straży Miejskiej, także podległej prezydentowi miasta brak reakcji na łamanie prawa. Zarzut dotyczy też policji, na platformie konsultacyjnej Urzędu Miasta pan Pliszka ujął to bardziej konkretnie:
"Drodzy Państwo. Jeszcze raz wyjaśnię, że nie MZDiM a służby mundurowe mogą egzekwować od kierowców obowiązek przestrzegania przepisów ruchu drogowego. Trudno mi odpowiedzieć dlaczego nie podejmują interwencji w tak oczywistych przypadkach, jak te na zdjęciach. Zasygnalizujemy szefowi straży miejskiej i komendantowi policji narastający problem z kierowcami ignorującymi prawo."


Kto w tej sytuacji nie wypełnia swoich obowiązków? Panie prezydencie bądź Pan dobrym carem i ukaż winnych. Albo Straż Miejska rzeczywiście nie wypełnia swoich obowiązków albo MZDiM kłamie. Nie wiadomo, która opcja jest gorsza.

czwartek, 5 stycznia 2012

Wieża daje pracę, wieża żywi urzędników i budowlańców


Jak bumerang wraca temat remontu wieży ratuszowej, który może sam w sobie nie jest taki istotny ale dobrze sprawdza się jako symbol ukazujący problematykę matrixu. Otóż okazało się, że wykonawcy coś nie wyszło i różne części wieży mają inne odcienie szarości! Prześledźmy więc jeszcze raz całą historię.

Remont wieży tak  jak i wszystkie olsztyńskie inwestycje nie zakończył się w terminie,  jak donosiły  media: "(...) Wykonawca wystąpił jednak do magistratu z prośbą o przedłużenie prac do 25 listopada. - W uzasadnieniu wyjaśnił że nowa, dwuwarstwowa technologia kładzenia tynku zajęła więcej czasu niż pierwotnie zakładano. (...) - powiedziała Aneta Szpaderska, rzecznik urzędu miasta." (źródło)

Pękałem już raz ze śmiechu z faktu, że przy remoncie ratusza stosowana była jakaś nieznana, nowa dwuwarstwowa technologia rodem z "gwiezdnych wojen". Był to z pewnością pierwszy przykład zastosowania tej technologii na świecie i stąd nie było wiadomo, że zajmie ona więcej czasu. Rozumiemy więc te obiektywne przyczyny, tym bardziej, że nie dało się zwalić na pogodę (wrzesień, październik, listopad tego roku były suche i słoneczne), archeologów (na wieży nic nie wykopali), ekologów (nie podjęli tematu).
Ciąg dalszy wypowiedzi Pani rzecznik był następujący:
"Przypomnijmy, że podczas zbijania kolejnych warstw tynku konserwatorzy zbadali także pierwotną kolorystykę ratuszowej wieży. Okazało się, że nie była ona różowa - jak w ostatnich kilkunastu latach - lecz szara, a okna wieży były ciemnoczerwone."
Te było kolejne odkrycie matrixu. To, że ratusz kiedyś nie był różowy!
Ostatecznie remont wieży się zakończył i wydawało się, że to już koniec tej historii. A tymczasem na internetowej platformie konsultacyjnej Urzędu Miasta obdarzony sokolim wzrokiem mieszkaniec zadał dziwne pytanie: "Czy różnica odcieni na wieży Ratusza jest zamierzona, czy też będzie wyrównana w jakiejś określonej przyszłości?" Co jeszcze dziwniejsze uzyskał następującą odpowiedź od konserwator zabytków:
"Na wiosnę zostaną przeprowadzone prace w ramach poprawek gwarancyjnych." Tak to ratusz potwierdził to co nie każdy zauważy, bo różnice w kolorze nie są wielkie. (źródło) Okazało się, że górna część wieży wyszła inaczej niż dolna. Zapewne w ratuszu wszyscy są zadowoleni, zwykły remont wieży a jak długo się ciągnie i ile osób może mieć pracę i przerzucać swoje papierki... A na wiosnę, znowu, rusztowania, budowlańcy i kolejne rozdziały tej historii. Kręci się!

Postawimy więc pytania:
- ile jeszcze trwał będzie remont wieży ratuszowej?
- kto odebrał nieprawidłowej barwy wieżę od wykonawcy?
- kto poniesie tego konsekwencje?
- czy gdyby dociekliwy mieszkaniec nie zauważył tej sprawy to bubel by pozostał?

Szkoda, że to kolejna, "położona" inwestycja budowlana w tym mieście, którą wpisuje się doskonale w listę potknięć:

- Ulica Artyleryjska - opóźnienie
- Al. Wojska Polskiego - opoźnienie
- Wodne Centrum Rekreacyjne - opoźnienie
- Ścieżka spacerowa i rowerowa wokół jez. Długiego - opóźnienie, próba realizacji niezgodnej z projektem
- Park Podzamcze - opóźnienie
- Plac Jedności Słowiańskiej - opóźnienie
- Most Smętka - opóźnienie
- Remont wieży ratuszowej - opóźnienie ( bo nowa kosmiczna technologia dwóch warstw tynku :-) + wadliwe wykonanie z nieznanych powodów
- Plac Solidarności - opóźnienie + niezgodność wykonania z projektem

Na koniec informacja z mediów dotycząca przebudowy ul. Artyleryjskiej. Rozsypał się świeżo położony chodnik TU. I znowu będzie historia na miesiące albo i lata, odbiory, poprawki, reklamacje etc. Będzie praca będzie się działo, w ratuszu i MZDiM znowu pełno ludzi będzie biegało z pustymi taczkami. Ale za to jak szybko ! Nie można im zarzucić, że się lenią. Dzieje się! Mają swoje projekty, raporty, sprawozdania:) Jak to w matrixie.

wtorek, 3 stycznia 2012

Polska Barcelona - Olsztyn broni się sam! :)

W Nowym Roku w powodzi mniej przyjemnych informacji dotyczących naszego miasta postanowiliśmy poszukać tych pozytywnych. Jest ich bez wątpienia dużo, tym co jeszcze powoduje, że w tym mieście mieszka się przyjemnie jest to, że ono samo, ostatkiem sił broni się i dba o naszą jakość życia. Wbrew inicjatywom urzędniczym mającym na celu oszpecić, zepsuć, zabetonować, wyciąć czy upiększyć na siłę. Wbrew inwestorom pozbawionym poczucia obciachu serwującym nam kolejne pasztety typu Olsztyński GAŁDI wiele przemawia za tym, że jesteśmy polską Barceloną :)

Spójrzmy chociażby na nadchodzący długi weekend, w większości polskich miast Wielka Orkiestra (tradycyjny zestaw: Jurek, koncert, puszki, licytacja). A tymczasem u nas w styczniu można popływać kajakiem, pożeglować i pojeździć na łyżwach.

6 stycznia odbędą się regaty noworoczne na Jez. Krzywym:


7 stycznia z kolei będzie miał miejsce spływ kajakowy po Łynie:

Także 6 stycznia w Olsztynie wystąpi Leszek Możdżer



To tylko wybrane wydarzenia. W jakim innym mieście można cieszyć się tak zróżnicowaną ofertą spędznaia czasu wolnego? Tylko korzystać :)