sobota, 30 listopada 2013

Wójtowi i plebanowi odbiło, pchają się na dzwon z Kopernikiem

Kraków ma dzwon Zygmunta, Toruń dzwon Tuba Dei, Licheń dzwon Maryja Bogurodzica. Olsztyn będzie miał dzwon Protas! To się nazywa wystawić sobie za życia pomnik ze spiżu!

Olsztyński CEiK ogłosił przetarg na dostawę dzwonu KOPERNIK. Dzwon ma ważyć 1600 kilogramów i wygląda na to, że będzie zawieszony na wieży Archikatedry św. Jakuba. To wiekopomne wydarzenie ma uświetnić mijający Rok Kopernikański (czy ktoś go zauważył?). Jeśli dobrze pójdzie to dzwon będzie wisiał wieki (?)



I teraz cytując ogłoszenie:
2) "na dzwonie umieszczony będzie wizerunek Mikołaja Kopernika, daty 1473 i 1543, inskrypcja ROK MIKOŁAJA KOPRNIKA ANNO DOMINI 2013, herb papieski Ojca Św. Franciszka, herb Arcybiskupa warmińskiego, herb województwa warmińsko-mazurskiego, imiona i nazwiska oraz piastowane funkcje Papieża Ojca Św. Franciszka, ks. Arcybiskupa Wojciecha Zięby Metropolity Warmińskiego, Jacka Protasa Marszałka województwa warmińsko-mazurskiego, ks. Prałata dr Andrzeja Lesińskiego proboszcza Archikatedry, 3) elementem wystroju dzwonu będą gwiazdki pokryte płatkowym złotem."

Rozumiem, że dzwon finansuje instytucja kulturalna podległa marszałkowi (CEiK), ale jak można być tak próżnym i wpakować się na ten dzwon obok Kopernika i papieża Franciszka? Tylko i wyłącznie dlatego, że wydaje się na niego nie swoje pieniądze? Bo przecież marszałek nie sfinansuje dzwonu z kieszeni prywatnej tylko z budżetu samorządowego jak mniemam? 
 
Dzwony zgodnie z tradycją to miejsce szczególne, pamiątka historyczna. To co tam jest napisane zostaje pomnikiem. Archikatedra to symbol Olsztyna, nasze dobro wspólne. Tymczasem tylu ludzi zasłużonych dla Olsztyna przewineło się przez to miasto i w żaden sposób nie są upamiętnieni. A tenże Protas, który unijne pieniądze przepala wszędzie byle nie w Olsztynie ma trafić na taki dzwon? Nie wiem jak Wam ale mi się to nie mieści w głowie. Może ktoś ma pomysł aby powstrzymać tego pyszałka? Dobrze , że Bubu Podziewski i Grzymowicz nie pchają się na dzwon - chyba ich nawet polubię! A może proponowali plebanowi za mało $$$ ?

Smutne jest także to, że kościół w Olsztynie ceni przede wszystkim dobrą współpracę z władzą. Cześka Małkowskiego bronili do upadłego bo sypał groszem. Teraz  sprzedają się Protasowi. Nawet jak kiedyś wojujący antyklerykał z Ruchu Palikota zostanie prezydentem to też będą mu jedli z ręki. Dla świętego spokoju. Po prostu miasto upadłe, wszyscy się kompromitują. 

I jeszcze jedno - apel do urzędasa, który zamieścił ogłoszenie. Jeśli nie umiałeś poprawnie napisać nazwiska Kopernik to lepiej szybko sprawdź w specyfikacji, którą przekażesz wykonawcy. Potem może okazać się, że na dzwonie znajdzie się "KOPRNIK" i będzie skandal. Swoją drogą co za ludzi opłacamy z publicznych środków? Przekręcić KOPERNIKA pisanego dużymi literami? A Protasa nie mógłby jakoś przez przypadek przekręcić ?:) No ale cóż tam Kopernik wobec Protasa!





wtorek, 26 listopada 2013

Najpierw uzdrowienie władz, potem uzdrowisko

Hanna Gronkiewicz-Waltz po wygranym referendum powiedziała, że to była dobra nauczka, że nie wystarczy budować, trzeba jeszcze rozmawiać z ludźmi. Piotr Grzymowicz niestety tej lekcji nie dostał. Referendum go ominęło. Budował i buduje sobie a nie nam, mieszkańcom. Mam nadzieje, że zadziała tu zasada - kto się nie uczy ten odpada z gry.
Poniżej artykuł Krzysztofa Suchowieckiego z Forum Rozwoju Olsztyna, który zastanawia się co dalej z naszym miastem i czy demokracja na poziomie lokalnym sprawdzi się i "uzdrowi" władzę. (Jacol)
 
Wygląda na to, że ozpoczęła się już kampania wyborcza przed wyborami samorządowymi w 2014 roku. Jednym z przejawów, jest chociażby klip na youtube, w którym prof. Wojciech Maksymowicz, do niedawna członek PO, tłumaczy dość zawile i chropawo, że Olsztynowi potrzebna jest prawdziwa wizja rozwoju, a dokładniej uzdrowisko. A ja twierdzę, że Olsztynowi nie jest wcale potrzebne uzdrowisko, ale uzdrowienie. Uzdrowienie władz lokalnych! jego autorami powinni być członkowie organizacji pozarządowych i wszyscy Ci, którzy aktywnie działają na rzecz naszego miasta (nie mylić z obecnymi politykami).
Większości z nas marzy się Olsztyn nowoczesny, przyjazny mieszkańcom i dobrze zarządzany.  Jestem oczywiście świadom obiektywnych trudności, których nie jesteśmy w stanie pokonać. Problemów, których nie zdołamy rozwiązać własnymi siłami. Marzy się nam miasto, które nie będzie drugim Wrocławiem czy Gdańskiem, ale które może być przyzwoitym średniakiem w skali ogólnopolskiej.
Obserwując w jakim kierunku zmierza Olsztyn, wielu z nas stwierdziło, że czas wziąć sprawy w swoje ręce. Dlatego zaczęliśmy zakładać stowarzyszenia, nieformalne grupy, organizować się na różne sposoby czy po prostu mówić głośno o pewnych problemach. Warto więć, na rok przed wyborami samorządowymi zastanowić się, czy udało się nam zmienić Olsztyn na lepsze. Moim zdaniem nie – pomimo wielu wysiłków. Olsztyn staje się coraz bardziej prowincjonalnym miastem, z którym coraz rzadziej się identyfikujemy. Jest miastem, w którym zaczynamy czuć się obco i na którego los nie mamy wpływu. Z Polski B stajemy się Polską C.
Gdy ponad dwa lata temu wstąpiłem do „Forum Rozwoju Olsztyna” FRO wierzyłem naiwnie, że działając z poziomu stowarzyszenia można dokonać widocznych zmian. Nie mówię tu o cudownej przemianie Olsztyna w krainę miodem i mlekiem płynącą. Wierzyłem jednak w możliwość zmiany w sposobie myślenia lokalnych władz o Olsztynie – trwałej zmiany. Zdaję sobie sprawę, że brak znaczących sukcesów to w jakimś stopniu nasza wina – mało efektywny sposób dotarcia do „zwykłych” mieszkańców i władz. Jednak zasadniczym problemem jest to, iż społecznicy oraz lokalni politycy i urzędnicy mówią w dwóch różnych językach i nigdy nie dojdą do porozumienia. Po dziesiątkach apeli, próśb, spotkań konsultacyjnych, wysłanych listów itp. itd., po kilku latach działań, jesteśmy dalej w tym samym miejscu. Nasi lokalni politycy nie zmienili się ani trochę. Prezydent Grzymowicz nadal nie rozumie czym jest dialog ze społeczeństwem i będzie realizował swoją wizję „rozwoju”, mimo iż nie znajduje ona poparcia wśród mieszkańców. Być może są wśród nas tacy, którzy wierzą, że zmiany powinny zachodzić w drodze ewolucji, nie zaś rewolucji i wyznają zasadę, że kropla drąży skałę. Uważam jednak, że Olsztyna nie stać na ewolucję. Bo taka ewolucja to powolne umieranie Olsztyna. Potrzebna jest natomiast obywatelska rewolucja!
Nadszedł w końcu czas, aby faktycznie wziąć sprawy w swoje ręce i spróbować sił w wyborach. Nie widzę obecnie innej, realnej możliwości wpływu na olsztyńską rzeczywistość. Uważam, że gdyby udało się połączyć różne grupy i organizacje, a także osoby działające w pojedynkę, możliwe byłoby stworzenie komitetu, który miałby realne szanse, aby uzyskać co najmniej skromną reprezentację w Radzie Miasta. Zresztą nie chodzi nawet o sam wynik. Chodzi o to, aby nadać kampanii wyborczej pewien ton, aby politycy od lat przyklejeni do stołków musieli wysilić się trochę bardziej niż dotychczas i skonfrontować z osobami spoza obecnego układu, które myślą według zupełnie innych schematów. Wierzę, że skoro umiemy współdziałać na co dzień, walcząc o lepszy Olsztyn, to potrafilibyśmy połączyć siły i zawalczyć również o realną władzę.
Do wyborów pozostało mniej niż 365 dni. To ostatni dzwonek, aby rozpocząć prawdziwą dyskusję o ewentualnym starcie. Taka dyskusja powinna być naturalną koleją rzeczy, szczególnie w Olsztynie, gdzie narzekamy na brak kompetentnych samorządowców, którzy potrafiliby sprawnie zarządzać miastem, mieliby wizję, a nie tylko politycznie zaplecze, dzięki któremu mogą trwać od lat przy władzy. Być może okaże się, że jest wielu, którzy również myślą o udziale w wyborach. Być może okaże się, że jest wielu takich, którzy chcieliby oddać głos na świeżych kandydatów. Jeśli tej dyskusji zabraknie, będzie to oznaczało, iż bardzo słabo wychodzi nam budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Bo społeczeństwo obywatelskie to nie działanie dla samej idei, ale wykorzystywanie szans, gdy nadarzy się okazja i branie odpowiedzialności, gdy zachodzi potrzeba. A takim momentem będą nadchodzące wybory samorządowe.
Krzysztof Suchowiecki