sobota, 28 kwietnia 2012

50.000 - tego nie można przegapić :)

Niepostrzeżenie przekroczyliśmy 50000 odsłon stron naszego bloga, szybkim tempem zbliżamy się do zakończenia działalności, bo przecież latem wszyscy mają ciekawsze rzeczy na głowie niż czytanie:)

Z racji, że mamy wielu "świeżych czytelników" to pomimo wspaniałej pogody za oknem przypomnimy więc kilka artykułów, które wydają nam się istotne albo ciekawe do poczytania przy grillu :)

Olsztyn nad rozlewiskiem - czyli o tym dlaczego powstał blog i jakie tematy nas zainspirowały

Pomysł na Olsztyn - a raczej brak pomysłu na to miasto.

Akwakultura prawde ci powie - czyli o rezolutnych inwestycjach UWM z naszej kieszeni :)

Zainwestuj w olsztynie zbuduj budke z zapiekankami - jak miasto wspiera inwestycje i przyciąga kapitał z zewnątrz, a raczej jak tego nie robi

Prezydent kontynuacji matrixu  - czyli o tym dlaczego Wielki Przyspieszacz wcale nie przyspiesza

Na gapę - krzywa Laffera - jak podwyższyć ceny biletów tak aby uzyskać mniejsze przychody

Zmiany w ratuszu a styl pracy prezydenta  zagrywki a'la Czesław w nowym wydaniu

Był sobie park były kiedyś drzewa - Kortowo, o które rektor nie dba bo i po co?




środa, 18 kwietnia 2012

Kolej na kolej

Pomysł olsztyńskiej kolei miejskiej powraca co kilka lat. I co kilka lat ktoś mówi że ma super pomysł, przy czym w mniejszym lub większym stopniu bliski jest temu co już ktoś kiedyś "wymyślił", a dzieje się tak dlatego że potencjał olsztyńskiej kolei miejskiej widać gołym okiem i trafia na niego wielu "badaczy" niezależnie od siebie.

Każdy kto zacznie się zagłębiać w temacie dochodzi z czasem do wniosku, że wprawdzie kosztowne byłoby dobudowanie pięciokilometrowego odcinka torów w południowej części miasta, ale zamknięcie istniejącej "podkowy" sprawiłoby że mielibyśmy transport na miarę średniej wielkości miasta w Niemczech z ich prawdziwie atrakcyjnym systemem S-Bahn, który w odróżnieniu od naszych programów rozwoju transportu, powstał by zaspokoić pewne potrzeby, a nie po to żeby był. I jeśli już o Niemcach to po przedwojennych mapach widać na nich pewien plan, który z pewnością by zrealizowali w Allensteinie gdyby nie wojna. Sama infrastruktura kolejowa niewiele się od tego czasu zmieniła, a to co powstało później jak np. Dworzec Główny PKP to jedynie nieudolne - moim zdaniem - uzupełnienie jego braku (po rozebraniu w latach '60 ub. wieku).

Zdjęcie pochodzi z FotoPolska.eu

Problem kolejowego tego dworca dziś polega głównie na tym, że ma on za małą "liczbę użytkowników" przy czym degres nastąpił w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Jeszcze na początku obecnego tysiąclecia do Warszawy najczęściej jeździło się pociągiem. Dziś prywatne linie autokarowe do stolicy Polski odjeżdżają prawie z częstotliwością miejskiego autobusu. Jakoś tak się przy tym składa, że największa zaleta obecnego dworca tj. zawarcie dworców kolejowego i autobusowego w jednym miejscu, nie jest wykorzystywana i Radaxy czy inne Transwale odjeżdżają z ulicy Kościuszki, a nie z dworca.

Te błędy potęgują jeszcze: brak integracji dworca z osiedlami położonymi na północ od torów, a także parterowa zabudowa niewiadomoco-magazynowa. One sprawiają że dziś Dworzec Główny przestaje być jakimś ważnym celem podróży. Zadawanie pytania (patrz ankieta na zlecenie Ratusza) mieszkańcom Gutkowa, Redykajn czy Likus czy przesiedliby się do pociągu jadącego do Dworca Głównego ma mały sens, bo dziś tam nikt nie jeździ. Wspomniani "Jeziorowcy" jeżdżą za to: do Śródmieścia, na Towarową/Lubelską (dzielnica przemysłowa), do Michelina i do Kortowa (UWM). W pobliżu tych miejsc lub nawet na ich terenie są tory! Miasto przyjęło jednak, że ewentualne połączenie kolejowe może działać tylko na odcinku Gutkowo-Dw. Główny. To tak, jakby mieszkańca Warszawy zapytać czy chce jeździć koleją do Ostrołęki skoro jeździ samochodem na Mazury. Kolej w Olsztynie ze względu na lokalizację torów mogłoby dawać szybką alternatywę dla transportu indywidualnego, ale OKMka musiałoby obejmować dużo więcej punktów w Olsztynie (sieć!): Michelin czy UWM są przy samych torach! Ale o tym nie będzie się mówić w kontekście rozwiązania tymczasowego ułatwiającego remont ulicy Bałtyckiej.

Pokazanie mieszkańcom krótkiego odcinka, bez informacji o tym co najważniejsze, czyli gdzie zlokalizowane by były najbliższe przystanki, jak się do nich dostać, jak wyglądałyby same wagony (komfort) i jakie byłyby czasy ich przejazdu zaprzepaszczają nie tylko szansę na dobrą alternatywę na czas remontu, ale zakopują głęboko pod ziemię szerokie możliwości całej olsztyńskiej kolei, bowiem kto pierwszy odgrzebie OKMkę po przebudowie Bałtyckiej usłyszy: "nie, nie, mieszkańcy mówili że nie chcą, a ankieta już była robiona". A szkoda...
Poniższa mapa przedstawia z grubsza potencjał OKM-ki:




Pokaż Tory w Olsztynie na większej mapie
linie czerwone - to istniejące torowiska, linie pomarańczowe - potencjalne, wnoszące sporo do OKM, obszary zielone - gęsto zamieszkane, popularne obszary ruchu (Kortowo, Śródmieście, Michelin), wykrzykniki to miejsca w którym pojawia się duży ruch z zewnątrz (drogi dojazdowe, istniejące dworce)


Przebieg proponowany mieszkańcom związany jest z osiedlami jednorodzinnymi, a więc osiedlami zamieszkałymi głównie przez całe rodziny, podczas, gdy kolejka swojej masowości powinna szukać w miejscach mocno zaludnionych i w popularnych punktach docelowych i takich gdzie niemal wszyscy dojeżdżają w pojedynkę.
Tak się nieszczęśliwie składa, że ubogie w tory są olsztyńskie duże noclegownie: Nagórki, Pieczewo, Jaroty i Osiedle Generałów. Choć mieszkańcy tego ostatniego ze swoich balkonów widzą tory i przejeżdżające przez Bartąg pociągi z Warszawy. Szansą jest fakt, że do obwodzenia Olsztyna torami brakuje niecałe 5 km, co w porównaniu np. do kosztów związanych z budową torowisk przy okazji wprowadzania w Olsztynie tramwajów jest tak naprawdę nie duży, a budowałoby się w polu.
Zapchane dziś samochodami Kortowo, mówi o budowie parkingu za pocztą przy Heweliusza, czyli... 650 metrów od bocznicy kolejowej! Tak, tak, jest przy Wersalu XXI, w którym to zresztą kierunku UWM chce się rozwijać (ogród botaniczny).



Czy przy okazji budowy aquaparku, stadionu, galerii handlowej przy Piłsudskiego/Leonharda ktoś pomyślał o tym, że 120 metrów od stadionu znajdują się tory??? To miejsce to potencjalna stacja dla pracowników fabryki, kibiców, odwiedzających aquasferę, czy wreszcie mieszkańców nieodległych blokowisk. Wiem, wiem, "to teren fabryki - nie da się" - odpowiedzą Ratuszowi planiści. Ale czy ktoś zapytał? Może fabryce też zależałoby na zapewnieniu szybkiego dojazdu pracownikom, bo wtedy ma przecież dostęp do (jeszcze) szerszej podaży pracy. A może przerzuceniem torów na drugą stronę Leonharda zainteresowany byłby inwestor galerii handlowej?



Takich jak powyższe miejsc jest więcej: szczególnie warto wspomnieć o możliwych Park&Ride, które mogłyby znajdować się już przed Gutkowem, do którego prowadzi wąska droga, a wcześniej spotykają się dwie: z Dobrego Miasta i Jonkowa oraz akurat nakładają się tory z dwóch kierunków: z Morąga (i Elbląga) oraz z Dobrego Miasta.
Miejsca na P&R znajdują się jeszcze w Ostrzeszewie, Szczęsnych, w okolicach Bartąga oraz w miejscu obecnej giełdy samochodowej(!). Na wzgórzu na którym kiedyś mógł stać pruski zamek po raz pierwszy w Olsztynie tory z Warszawy i Torunia/Poznania spotykają się z trasą krajową nr 16, a przy okazji to miejsce w którym najbliżej siebie znajdują się dwa największe olsztyńskie jeziora. Dajtki od giełdy są po sąsiedzku. Nikt jednak nie wpadnie na to by wykorzystać tory w tej części Olsztyna. Rada Osiedla "Dajtki" na spotkaniu z prezydentem pyta o dodatkową linię autobusową do... dworca głównego. Szynobusem dojeżdżaliby do niego w ok. 8 minut(!), przy okazji mając możliwość wysiadki na Dw. Zachodnim (200 metrów do zamku) czy też w podobnej odległości od Ratusza. Interes w tym ma także mieszkaniec centrum, który dzięki temu nie miałby aż tak zablokowanego podwórka.
Może zatem o kolej miejską powinniśmy zapytać mieszkańców z różnych dzielnic Olsztyna, a nie tylko tych wzdłuż Bałtyckiej?
W odróżnieniu od ankiety firmy z Redy proponuję takie pytania:
1. Czy chcesz zmniejszenia korków i łatwiejszego odnajdowania wolnego miejsca parkingowego w centrum?
2. Czy jesteś za wprowadzeniem rozwiązania które sprawi że z pracy do domu będziesz wracał szybciej niezależnie czy jeździsz samochodem czy koleją?
3. Czy chcesz mniejszej ilości spalin i hałasu w centrum?
4. Czy jesteś za stworzeniem dobrych warunków na pozostawienie samochodu na obrzeżach Olsztyna dla dojeżdżających spoza niego?

Z PKP się nie da? Właśnie o to chodzi że partnerzy kolejowi pomysłem szynobusów w Olsztynie są zainteresowani. Pytanie czy miasto potrafi z nimi rozmawiać.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Warmia i Mazury, arm aber sexy

Kontynuacja artykułu o regionie elbląsko-sanockim

Rozwijając tytuł, wytłumaczyć należy, że powiedzenie ukuto dla Berlina, który nie należy do najbogatszych miast niemieckich ale ma sporą siłę przyciągania i oferuje wielu ludziom satysfakcjonujące życie. Berlin, arm aber sexy - biedny ale seksowny. W wersji dla Warmii i Mazur przetłumaczmy to jako "Skromnie ale godnie" :)

Warmia i Mazury mimo, że nie najbogatsze to jednak mogą być atrakcyjną marką. To może być fajny region, atrakcyjne miejsce do życia, turystyki, studiowania etc. Ciągle jeszcze resztki postrzegania regionu jako czegoś wyjątkowego istnieją. Jednak szuflada Polska Wschodnia powoduje, że przestajemy być atrakcyjni. Bo Polska Wschodnia to m.in. Kielce, Stalowa Wola i Biała Podlaska, a im raczej bycie cool nie grozi, tak jak nie grozi im to aby przeciętny rodak marzył aby tam spędzić urlop czy zamieszkać. Ale już takich marzących o zamieszkaniu w Mikołajkach, Iławie, Pluskach czy Giżycku jest sporo. Wszystko jednak ulega szybkiej erozji dzięki lansowanemu w mediach obrazowi, który mówi, że Polska Wschodnia to drewniane chałupy, cerkwie, śledzikowanie. A najczęstszy przekaż w mediach to ten, który mówi, że tam mieszkają ludzie, którzy czekają tylko i wyłącznie na to aby im pomóc.

To tytułem atrakcyjności. Czas na temat bardziej wymierny. Czy Warmia i Mazury mogą się rozwijać i bogacić? Już znany teoretyk wszechnauk Karol Marks stwierdził, że kapitalizm replikuje się przez sąsiedztwo z bogatymi :-) (to parafraza a nie dosłowny cytat). Naturalnie więc i my powinniśmy szukać szansy we współpracy z regionami bogatszymi i lepiej rozwiniętymi niż z tymi biedniejszymi. Analogicznie Polska szuka partnera w Unii Europejskiej a nie w Białorusi czy Ukrainie. Należy więc postawić na współpracę z pomorskim, kujawsko-pomorskim a nawet wielkopolskim. Dążyć do poprawy sieci dróg prowadzących na zachód. To stamtąd może przyjść kapitał, technologie i modernizacja. Bynajmniej nie od strony Białegostoku. Będzie to tym łatwiejsze, że gospodarczo jesteśmy podobni do sąsiadów zachodnich a nie wschodnich.

Karmi się nas informacjami , że z Polską Wschodnią połączyła nas bieda i bezrobocie. Ale zupełnie inna bieda i bezrobocie oraz ich przyczyny występują na Podlasiu a inneWarmii i Mazurach.

W pierwszym przypadku to kwestia zapóźnienia wynikającego z "dobrodziejstw" zaboru rosyjskiego, rozdrobnienia rolnictwa i dużego udziału ludności rolniczej. Z kolei na Warmii i Mazurach bieda jest spowodowana głównie wysokim udziałem PGRów w czasach dawnego systemu. Upadek tychże spowodował powstanie wysokiego bezrobocia strukturalnego, które na Podlasiu nie występuje. Widać to na poniższej grafice - pas bezrobocia w województwach północnych i zachodnich. Naprawdę czy to tzw Polska A czy B, sytuacja wiosek popegieerowskich pomiędzy Olsztynem a Szczecinem nie różni się bardzo.
Co więcej to właśnie to postPGRowskie bezrobocie to cecha wspólna dla Polski północnej i zachodniej.


Na czym polega problem całej opisanej sytuacji?

Jeśli uspójnimy problemy tak skrajnie odmiennych regionów to w jaki sposób możemy te problemy likwidować? To tak jakby pacjentów z oddziałów ortopedycznego, kardiologicznego i okulistycznego zacząć leczyć jednym lekarstwem. Każdy z tych regionów ma inne cele i inne ścieżki rozwoju. Wrzucenie do jednego worka dyskredytuje sensowność wszelkich działań. Olsztynowi na pewno nie jest po drodze z Białymstokiem ani Kielcami. 

Podstawowa odmienność naszego regionu od reszy Polski wschodniej to wielkość gospodarstw rolnych i związana z tym struktura mieszkańców regionu. Polska Północna to gospodarstwa duże, powstałe w dużej cześci na bazie ziemi po upadłych PGRach (albo przejęte po autochtonach), a tymczasem Polska Wschodnia to gospodarstwa małorolne, bedące wynikiem trwającego od pokoleń przeludnienia wsi,  przy czym każdy ma te kilka swoich hektarów.  Powoduje to, że bezrobocie oficjalne na wsi praktycznie tam nie istnieje.
To sytuacja w której mamy mało hektarów, ale je mamy. Czyli jesteśmy zainteresowani istniejącym modelem redystrybucji dochodów poprzez dopłaty do hektara, dopłaty do KRUS, dopłaty do produkcji rolnej, wczesne emerytury.
Porównajmy to z bezrobotnym na Warmii i Mazurach, który nie ma swoich kilku hektarów, nie ma ubezpieczenia społecznego w KRUS, nie prowadzi produkcji rolnej, nie nabył praw do emerytury - w jego interesie jest rozwijanie gospodarki w taki sposób aby powstały miejsca pracy poza rolnictwem.  Ta nadwyżka siły roboczej domaga się miejsc pracy w usługach i produkcji. Ci ludzie potrzebują fabryk mebli, firm budowlanych, tartaków, hoteli, itd. Co więcej potrzebują dobrych połączeń z najbliższymi miastami gdzie najłatwiej będzie tą pracę znaleźć. Ich dzieci nie mogą zostać na gospodarstwie więc potrzebują także perspektyw edukacyjnych i zawodowych w zupełnie innej skali niż rówieśnicy na Podlasiu czy Lubelszczyźnie.


Konkluzja - oba światy wymagają zupełnie odrębnego podejścia. Są to wręcz podejścia przeciwstawne, pierwsze mówi "niech się dzieje co chce byleby były dopłaty dla rolników i dotacje budżetowe do emerytur rolniczych w KRUS" drugie podejście mówi: "tnijmy dopłaty dla rolników i dotacje do KRUS" bo zbyt obciążają gospodarkę kraju, która w związku z tym nie tworzy nowych miejsc pracy.

Spójrzmy teraz na rozwój społeczny. W koncepcji Polski Wschodniej jej mieszkańcy są określani jako konserwatywni, bardzo katoliccy, nieufni etc. Tymczasem wyniki wyborów do parlamentu pokazują jak jest naprawdę. Polska Wschodnia to tereny zasiedziałe z ludnością niewymieszaną, o przekonaniach głęboko katolickich, tradycyjne zagłębia elektoratu PiS. A tymczasem Warmia i Mazury jak cała Polska zachodnia i północna, zamieszkała jest przez ludność w większości napływową o przewadze zdecydowanie innych poglądów politycznych i społecznych.



Może sieć transportowa nas połączy?
Plany rozwoju sieci kolejowej - widać zupełną dezintegrację komunikacyjną tzw. Polski Wschodniej. Jedni są skomunikowani z Krakowem i Śląskiem, inni z Warszawą, a my z Pomorzem i Wielkopolską (tak, podróż z Olsztyna do Poznania to łatwizna w porównaniu z dojazdem do Lublina czy Rzeszowa). Ale właściwie po co budować taką sieć połączeń skoro to sztuczny twór. Kto planuje w najbliższym czasie podróż do Kielc albo Rzeszowa?
Ciekawostką jest mapka z rządowego dokumentu: Koncepcja Przestrzennego Zagospodarowania Kraju, która wyraźnie pokazuje z kim nam po drodze. Na lewo od nas cywilizacja, drogi, autostrady, lotniska, duże ośrodki metropolitalne. Na prawo? Niewiele.

Na czym polega problem całej opisanej w artykule sytuacji?

1. Bieda z biedą może tylko konkurować. Szans na rozwój trzeba szukać w integracji z silniejszymi i bogatszymi. Tylko to zapewni rozwój dyfuzyjny.

2. Skuteczność programów rozwojowych opartych o zuniwersalizowane kryteria, które nie uwzględniają zróżnicowania regionalnego jest wątpliwa.


3. Jeśli będziemy dawać karmić się bajkami o rozwoju Polski Wschodniej to stracimy z oczu naprawdę istotny cel dla regionu jakim jest współpraca w ramach Polski Północnej z województwami Pomorskim i Kujawsko - Pomorskim. To od strony Gdańska i Poznania dotrzeć może do nas postęp cywilizacyjny. To przez Toruń i Poznań prowadzi droga do Europy Zachodniej skąd napływa do Polski kapitał inwestycyjny, technologie czy wiedza. To do Torunia można dojechać pociągiem w trochę ponad 2 godziny, gdy tymczasem wyprawa do Lublina czy Rzeszowa brzmi jak podróż na krańce świata.

Kontynuacja artykułu o regionie elbląsko-sanockim

FCB:  Warmia i Mazury to nie region Polska Wschodnia

środa, 11 kwietnia 2012

Dworzec Olsztyn Główny. Koszmar czy dobra architektura?

Dziś gościnnie artykuł Bogny z FRO, która prezentuje swoje spojrzenie na Dworzec Główny.  Tekst prezentujemy w formie dostarczonej przez autorkę.

W ostatnim czasie coraz głośniej mówi się o przebudowie dworca Olsztyn Główny. Firma Retail Provider prezentuje w prasie koncepcje nowego Zintegrowanego Centrum Przesiadkowego i podaje terminy jego powstania. W związku z tym stary budynek dworca PKP i PKS oraz biurowiec PKS mają zostać wyburzone.
Jako członek stowarzyszenia Forum Rozwoju Olsztyna zajmującego się architekturą i urbanistyką chcą przeanalizować jakość architektury olsztyńskiego Dworca Głównego.
Dzięki uprzejmości Towarzystwa Przyjaciół Kolei udało mi się dotrzeć do albumu przedstawiającego dworzec zaraz po otwarciu.




Elewacja frontowa była w pełni przeszklona, co umożliwiało podróżnym wgląd do wnętrza obiektu i dobrą orientację w usługach obiektu. Podziały okien elewacji budynków PKP i PKS tworzyły współgrającą kompozycję. We wnętrzach zastosowano materiały wysokiej jakości takie jak kamień, tynki szlachetne, okładziny ceramiczne i drewniane. Elementy wyposażenia dworca gwarantowały długotrwałą eksploatację, co zresztą jest potwierdzone – krzesła, drewniane oparcia czy wykończenia ścian nie uległy zniszczeniu przez ponad 40 lat.
W tamtym okresie była to nowoczesna, dobrej jakości architektura. Ponadto cechowała ją wysoka estetyka.
Dworzec został zaplanowany bardzo funkcjonalnie. Połączył funkcje PKP i PKS w jednym budynku- może wydawać się to nam oczywiste, ale w innych miastach, np. Poznaniu, aby dostać się z PKP na PKS trzeba przejść po kilka kilometrów. W Olsztynie hala PKP jest połączona z PKS łącznikiem i ma bezpośrednie wyjście na perony, co daje możliwość bezkolizyjnego ruchu pieszych. W budynku w łączniku zaprojektowane zostały wspólne poczekalnie dla podróżnych- obecnie tak potrzebne. Wszystkie usługi, jak kasy, kioski, biuro obsługi podróżnych, poczta zostały zaprojektowane w halach operacyjnych- PKS i PKP. Ponadto na piętrze znajdowały się pomieszczenia dla dłużej oczekujących. Tam był też bar, kawiarnia, kwiaciarnia.
Do dworca z każdej strony został zaprojektowany dogodny dojazd. 

Co zatem stało się z tamtym budynkiem, że obecnie tak nie wygląda i kojarzy nam się z makabryłą szpecącą miasto?
Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, w grudniu 2011r. wykonałam serię fotografii przedstawiających te same kadry jak z albumu wydanego w latach 70tych.
Dolna część przeszklenia została zakrywa szarymi płytami, napis nie jest już neonowy, na budynku przyklejone są reklamy, została wbudowana budka telefoniczna.
Zostały wymienione lampy, kasy oklejone są wielokolorowymi reklamami, podwieszana tablica z rozkładem została zlikwidowana, rozkład jest nieczytelny, wszędzie są wielokolorowe punkty usługowe
Przeszklenie zostało zabudowane brzydkimi budkami. Wszędzie pełno reklam, podłoga straciła kolor.
Przechowalnia bagażu i punkt obsługi podróżnych zostały zlikwidowane, nie ma wejścia na piętro, nie ma poczekalni dla podróżnych. Ściana pokrywa ładnym kamieniem jest zabrudzona i niepodświetlona, przez co zamieniła się w ponury zakamarek.
Hala PKS została pokryta ogromną ilością napisów, reklam. Po prawej okropna plastikowa i kolorowa przybudówka. Słup został wykorzystany do powieszenia nieestetycznej choinki i oklejony. Lampy na suficie zostały zlikwidowane.
Ozdobne schody są właściwie niewidoczne pod nieestetycznymi budkami, ozdobne pokrycie ściany jest niewidoczne z powodu braku oświetlenia i zabrudzenia.

Na podstawie tego materiału można stwierdzić, że dworzec wygląda bardzo źle głównie z powodu natłoku reklam, przybudówek, niedoczyszczenia, likwidacji oświetlenia, usunięcia poczekalni, przechowalni bagażu, tablic z rozkładem jazdy. Nie spełnia on obecnie swoich funkcji z powodu złego gospodarowania. Sam budynek został zaprojektowany prawidłowo i jest możliwość niewielkim kosztem doprowadzenia go do stanu z otwarcia. Oczywiście jest też możliwość zmodernizowania go, aby był jeszcze lepszy. Czy w takim razie wyburzenie go jest najlepszym wyjściem?

Komentarz bloga:
Zdjęcia z zewnątrz pokazują, że PKP skrzywdziło budynek zamieniając dolną część przeszklonych ścian na blachę pancerną, rodem z PGRowskiego garażu to uroda wnętrz była dyskusyjna od samego początku. Poza tym jest pytanie o funkcjonalność tego obiektu w kontekście jego wielkości i chociażby efektywności energetycznej (ogrzewanie).
Z przyjemnością prezentujemy post Bogny, bo jest to przejaw tak rzadkiego w Olsztynie myślenia o tym dlaczego jest tak a nie inaczej i jakie są alternatywy zmian. To dowód, że nie istnieje tylko jedna wizja miasta, znana wyłącznie w ratuszu.


czwartek, 5 kwietnia 2012

Warmia i Mazury w regionie elbląsko-sanockim

Dziś o temacie z pozoru błahym ale mnie irytującym. Będzie subiektywnie i obiektywnie, na początek część subiektywna. Tak zwana. Polska Wschodnia. Przeszedłem całą ścieżkę edukacji szkolnej i w żadnym atlasie ani programie nauczania nie było takiego tworu. Owszem zawsze można użyć przymiotnika i powiedzieć Polska wschodnia, albo Polska południowa, ale tworzyć region, którego nie ma?!
Tymczasem od kilku lat, odkąd uruchomiono Program Operacyjny "Rozwój Polski Wschodniej" urzędniczy matrix zza warszawskich biurek połączył nas w jeden region z Rzeszowem, Kielcami i Lublinem. Z perspektywy Olsztyna nie ma dla mnie bardziej egzotycznych miast w Polsce niż te właśnie wymienione. Nie znam tych miast, nie bywam w nich, nie wybieram się tam. To po prostu bardzo daleko! A tymczasem okazuje się, że to mój region. Taki paradoksik urzędników, region elbląsko - sanocki albo karpacko-bałtycki.
Elbląg jest tu znakomitym przykładem wręcz symbolem. Stare hanzeatyckie miasto portowe, od tysiąca lat związane z Bałtykiem, Skandynawią, Niemcami, Holandią i Anglią (poprzez osadnictwo, kontakty handlowe, przynależność państwową) według definicji warszawskich dyktatorów od geografii regionalnej to Polska Wschodnia, a tymczasem Siedlce to Centrum! Obecnie Elbląg szuka swojej szansy we współpracy z Gdańskiem, krajami bałtyckimi, marzy o porcie morskim, posiada spory przemysł. A Lublinowi i Rzeszowowi zapewne marzy się rola bramy na Ukrainę i tym podobne historie. Czyli przeciwstawne bieguny kraju.
Problem z Programem Operacyjnym był żaden dopóki dawano z niego tylko pieniądze na mniej lub bardziej trafione budynki czy tramwaje :) Ale potem się zaczęło - urzędnicy zaczęli wymyślać projekty, portale, kampanie promocyjne. Np. Tajemnicza Polska Wschodnia. Wynika z nich, że np. Polska Wschodnia to miejsce o wysokich walorach turystycznych. A i owszem Warmia i Mazury jak najbardziej, ale czemu zdjęcia z Mazur mają firmować walory turystyczne Kielc, Rzeszowa, Tarnobrzega czy Ostrowca Świętokrzyskiego? Ani to sąsiedzi, ani to wspólnicy, powiedziałbym więcej to konkurenci. W ten sposób czytelna marka turystyczna Warmia i Mazury rozwadnia się w jakiejś nieokreślonej Polsce Wschodniej. Czemu nieokreślonej? Bo jak może byc określone coś co ciągnie się od Karpat do Bałtyku? Nie łączy nas ani historia, ani geografia, ani architektura, ani ekonomia, ani klimat, ani hydrologia ani polityka. Interesów gospodarczych wspólnych nie mamy żadnych, cele rozwojowe też zupełnie inne.
Potem potoczyło się dalej, eksperci, naukowcy, teoretycy - wszyscy oni zwietrzyli szansę na pieniążki za badania dot. Polski Wschodniej. I powstają kretyńskie analizy jak np Dostępność terytorialna Polski Wschodniej albo Strategia rozwoju społeczno-gospodarczego Polski Wschodniej do roku 2020.

Jak można analizować dostępność komunikacyjną tak niespójnego i rozpiętego geograficznie tworu? W tym przypadku szlaki komunikacyjne każdego z tych województw są inne. Dla Warmii i Mazur najistotniejsza jest komunikacja (oprócz Warszawy) z Gdańskiem, Toruniem, Bydgoszczą i Poznaniem. Rzeszów z kolei leży na trasie autostrady i międzynarodowym szlaku komunikacyjnym z Berlina na Ukrainę. Co mieszkańcowi Olsztyna po autostradzie A4 ze Zgorzelca do Lwowa? Większość Olsztynian nigdy w życiu z niej nie skorzysta. Ale na papierze wychodzi, że w Polsce Wschodniej (czyli i u nas) budują autostradę (!)


Podobnie jest z rozwojem społeczno gospodarczym. Syntetyczny dokument o strategii dla województw tak odmiennych gospodarczo i społecznie to farsa. Faktem jest , że są to tereny o niższym poziomie rozwoju niż niektóre inne województwa, ale przyczyny, które to spowodowały są bardzo zróżnicowane.
Inna jest przyczyna niskiej zamożności województwa podlaskiego a inna warmińsko mazurskiego i inne powinny być sposoby jej zwalczania.

Z regionalizmem jest tak, że większość z nas ma potrzebę identyfikacji z terenem, grupą ludzi oraz czynnikami wyróżniającymi region od innych takimi jak: krajobraz, architektura, obyczaje. Problem w tym, że Podlasie to dla mnie krajobraz tak odmienny kulturowo od Warmii i Mazur, że nijak nie mogę przyjąć, że to mój region. Tak serwis mapakultury.pl prezentuje typową podlaską wieś:


Jeszcze lepszy jest opis:
"Podlasie drewnem słynie. (...) Istniały tu nie tylko wsie zbudowane z drewna, lecz całe drewniane miasteczka (Bielsk Podlaski, Zabłudów, Michałowo, Narew)."
Chętni mogą poczytać więcej TU. Ciekawych rzeczy można się tam dowiedzieć.

A tymczasem Warmia kojarzy mi się z czymś zdecydowanie innym:

Jakby tu powiedzieć, wyraźny kontrast między wschodem a zachodem Europy , w takich domkach jak na Podlasiu mieszkają też ludzie na Białorusi i w całej Rosji (o tym też pisze serwis mapakultury.pl)
W moim wypadku występuje potrzeba identyfikacji z terenem kulturowo zbliżonym a nie oddalonym. Odróżniam typowe dla Polski północnej miasteczka z rynkiem, kamienicami, gotyckimi kościołami od chaotycznych i zabudowanych w połowie drewnianymi domkami miasteczek Podlasia czy Mazowsza. Podobnie wioski warmińskie o zwartej ceglanej zabudowie i z dachami z czerwonej dachówki podobają mi się bardziej niż te na Kurpiach albo nad Bugiem. To kwestia estetyki przestrzeni także istotna z punktu widzenia tożsamości regionalnej.

Nie mam zamiaru utożsamiać się z Kielecczyzną, Lubelszczyzną i Bieszczadami bo to zupełnie nie moja bajka. Często bywam w Gdańsku i Toruniu, w tych miastach czuje się dobrze i widzę sporo podobieństw. Nie czuję żadnej więzi z Białymstokiem, Łomżą, Białą Podlaską, Chełmem i Kielcami. Jadąc do Gdańska czy Torunia nie sposób dostrzec granicy województw. Jadąc do Warszawy czy Białegostoku widać wyraźną linię gdzie kończą się ceglane domy z czerwonymi dachami a zaczynają kwadratowe klocki z pustaków, albo domy z drewna.
Skoro Warmia i Mazury są tak podobne do pozostałych regionów Polski północnej to nie widzę powodu aby utożsamiać się z regionami odmiennymi. Warmia i Mazury mają szansę być fajną marką w Polsce - o ile nie roztopią się w worku Polska Wschodnia.

I jeszcze powiązania funkcjonalne. Znacie kogoś kto wyjechał z Olsztyna na studia albo do pracy do Kielc czy Rzeszowa? Ja nie znam. Znam jeden przypadek osoby, która studiowała w Lublinie. A znacie osoby z Olsztyna, które studiują bądź studiowały w Gdańsku czy Toruniu? Pewnie każdy zna takich dziesiątki.
Poniżej mapa powiązań funkcjonalnych wybranych miast Warmii i Mazur z innymi regionami. Przygotowana według mało znanej ale nowatorskiej metodologii OOE :) 
Metoda polega na uwzględnieniu:
1. Przepływu studentów (dobrym materiałem badawczym była np. obserwacja rejestracji samochodów parkujących w weekendy na UWM). 
2. Przepływu migracji za pracą (na podstawiie doświadczeń znajomych z Olsztyna)
3. Skomunikowania za pomocą transportu drogowego i kolejowego (dojazd pociągiem do Torunia do mgnienie w porównaniu z wyprawą National Geographic na trasie Olsztyn - Rzeszów:)



Uprzedzę z góry potencjalne zarzuty - post nie traktuje protekcjonalnie Polski wschodniej. Nie patrzę na nich z góry. Wręcz przeciwnie Białystok czy Rzeszów rozwijają się tak, że Olsztyn może tylko zazdrościć. Pod wieloma względami uciekli nam do przodu. Ale tamte regiony są po prostu dla mnie OBCE, INNE. A region to obszar, względnie jednorodny, różniący się od terenów sąsiednich cechami naturalnymi bądź nabytymi na przestrzeni dziejów.
Nie może być tak, że Luksemburczycy (bo to ich prezydencja wymyśliła PO Rozwój Polski Wschodniej) dokonali podziału naszego kraju na regiony bo akurat tak im wyszło z danych dot. PKB w województwach.
Następny post będzie prezentował więcej mierzalnych i naukowych argumentów w tym temacie, a tymczasem zachęcam do polubienia Warmia i Mazury nie należą ... :)
 
Ciąg dalszy w artykule:Warmia i Mazury, arm aber sexy , tym razem od analiza od strony gospodarczej.



niedziela, 1 kwietnia 2012

Olsztyn wypięknieje

Dziś garść informacji optymistycznych. Przerażeni postępującą brzydotą i degradacją naszego miasta ludzie odpowiedzialni za ten stan rzeczy przejrzeli w końcu na oczy i postanowili działać.
Na początek pan Marian Jurak - prezes PTTK w Olsztynie zrozumiał, że prowadzony przez PTTK hotel jest jedną z największych makabr miasta. Zacytujemy wypowiedź prezesa: "Trzeba być kompletnie pozbawionym poczucia estetyki aby tolerować fakt, że organizacja mająca propagować turystykę, zaśmieca wygląd miasta w ten sposób pomniejszając jego walory turystyczne. Poza tym szpetota hotelu powoduje, że nie mamy tam zbyt wielu gości i ciągle musimy prosić urzędników o dofinansowanie."

W chwili obecnej hotel wygląda tak:

Zupełnie nie przypomina to dawnego wyglądu tego miejsca.


Plany PTTK obejmują dobudowanie dodatkowej kondygnacji z dwuspadowym dachem krytym czerwoną dachówką, oraz odnowienie elewacji, pomalowanie budynku na kolor ciemnoczerwony i wymianę stolarki okiennej z tandetnej białej na brązową. "Trzeba być kompletnym barbarzyńcą abo nie zrealizować tego pomysłu. Zrobimy to bo nie chcemy być grabarzami estetyki Olsztyna". 
Zauroczony tymi planami i dawnymi zdjęciami prezydent Grzymowicz postanowił zmienić koncepcję rewitalizacji całego placu: "Zamiast betonowania całego terenu na wysoki połysk, kamiennych ławek i murków, zdecydowałem , że zwiększymy udział obszaru zielonego, oraz zasadzimy więcej drzew i odpowiednio dobranych krzewów. Przecież wszyscy wiedzą, że chodzące w Olsztynie plotki jakbym lubił beton i polbruk są nieprawdziwe, a w rzeczywistości jestem gorącym zwolennikiem koncepcji miasta - ogrodu."

Chcąc odzyskać sympatię mieszkańców prezydent poszedł jeszcze dalej i podjął decyzję o przywróceniu historycznego malowidła zdobiącego hall olsztyńskiego ratusza, które jest obecnie ukryte pod warstwą farby.

Prezydent swoją decyzję uzasadniał następująco: "Malowidło przedstawia danych mieszkańców ziemi warmińskiej, których spadkobiercami jesteśmy niezależnie od zawirowań historycznych. Chcę zerwać z bezmyślną tradycją niszczenia dziedzictwa historycznego tego miasta, którą realizowano w Olsztynie w latach 1945-2011. Nie możemy patrzeć  na miasto oczami Armia Czerwonej. To co zostało w mieście i ma wartość architektoniczną, użytkową czy estetyczną należy do nas i musimy to chronić."

Słysząc te wszystkie słowa i plany, zespół bloga zdębiał i postanowił zawiesić działalność bo odebrano mu w ten sposób istotne powody jego istnienia :-)


PS. z 2. kwietnia br.: Powyższy artykuł jest żartem prima aprilisowym. Cytowane wypowiedzi w rzeczywistości nie padły, a szkoda. Cały artykuł należy traktować jako dowcip, a szczególnie nasze stanowisko o zamknięciu bloga. Blog się rozwija i miło nam poinformować, że w marcu padł kolejny rekord odwiedzin: 9753. Padł także rekord dzienny - ponad tysiąc odwiedzin jednego dnia! Dziękujemy.