Dziś o temacie z pozoru błahym ale mnie irytującym. Będzie subiektywnie i obiektywnie, na początek część subiektywna. Tak zwana. Polska Wschodnia. Przeszedłem całą ścieżkę edukacji szkolnej i w żadnym atlasie ani programie nauczania nie było takiego tworu. Owszem zawsze można użyć przymiotnika i powiedzieć Polska wschodnia, albo Polska południowa, ale tworzyć region, którego nie ma?!
Tymczasem od kilku lat, odkąd uruchomiono Program Operacyjny "Rozwój Polski Wschodniej" urzędniczy matrix zza warszawskich biurek połączył nas w jeden region z Rzeszowem, Kielcami i Lublinem. Z perspektywy Olsztyna nie ma dla mnie bardziej egzotycznych miast w Polsce niż te właśnie wymienione. Nie znam tych miast, nie bywam w nich, nie wybieram się tam. To po prostu bardzo daleko! A tymczasem okazuje się, że to mój region. Taki paradoksik urzędników, region elbląsko - sanocki albo karpacko-bałtycki.
Elbląg jest tu znakomitym przykładem wręcz symbolem. Stare hanzeatyckie miasto portowe, od tysiąca lat związane z Bałtykiem, Skandynawią, Niemcami, Holandią i Anglią (poprzez osadnictwo, kontakty handlowe, przynależność państwową) według definicji warszawskich dyktatorów od geografii regionalnej to Polska Wschodnia, a tymczasem Siedlce to Centrum! Obecnie Elbląg szuka swojej szansy we współpracy z Gdańskiem, krajami bałtyckimi, marzy o porcie morskim, posiada spory przemysł. A Lublinowi i Rzeszowowi zapewne marzy się rola bramy na Ukrainę i tym podobne historie. Czyli przeciwstawne bieguny kraju.
Problem z Programem Operacyjnym był żaden dopóki dawano z niego tylko pieniądze na mniej lub bardziej trafione budynki czy tramwaje :) Ale potem się zaczęło - urzędnicy zaczęli wymyślać projekty, portale, kampanie promocyjne. Np. Tajemnicza Polska Wschodnia. Wynika z nich, że np. Polska Wschodnia to miejsce o wysokich walorach turystycznych. A i owszem Warmia i Mazury jak najbardziej, ale czemu zdjęcia z Mazur mają firmować walory turystyczne Kielc, Rzeszowa, Tarnobrzega czy Ostrowca Świętokrzyskiego? Ani to sąsiedzi, ani to wspólnicy, powiedziałbym więcej to konkurenci. W ten sposób czytelna marka turystyczna Warmia i Mazury rozwadnia się w jakiejś nieokreślonej Polsce Wschodniej. Czemu nieokreślonej? Bo jak może byc określone coś co ciągnie się od Karpat do Bałtyku? Nie łączy nas ani historia, ani geografia, ani architektura, ani ekonomia, ani klimat, ani hydrologia ani polityka. Interesów gospodarczych wspólnych nie mamy żadnych, cele rozwojowe też zupełnie inne.
Jak można analizować dostępność komunikacyjną tak niespójnego i rozpiętego geograficznie tworu? W tym przypadku szlaki komunikacyjne każdego z tych województw są inne. Dla Warmii i Mazur najistotniejsza jest komunikacja (oprócz Warszawy) z Gdańskiem, Toruniem, Bydgoszczą i Poznaniem. Rzeszów z kolei leży na trasie autostrady i międzynarodowym szlaku komunikacyjnym z Berlina na Ukrainę. Co mieszkańcowi Olsztyna po autostradzie A4 ze Zgorzelca do Lwowa? Większość Olsztynian nigdy w życiu z niej nie skorzysta. Ale na papierze wychodzi, że w Polsce Wschodniej (czyli i u nas) budują autostradę (!)
Podobnie jest z rozwojem społeczno gospodarczym. Syntetyczny dokument o strategii dla województw tak odmiennych gospodarczo i społecznie to farsa. Faktem jest , że są to tereny o niższym poziomie rozwoju niż niektóre inne województwa, ale przyczyny, które to spowodowały są bardzo zróżnicowane.
Inna jest przyczyna niskiej zamożności województwa podlaskiego a inna warmińsko mazurskiego i inne powinny być sposoby jej zwalczania.
Z regionalizmem jest tak, że większość z nas ma potrzebę identyfikacji z terenem, grupą ludzi oraz czynnikami wyróżniającymi region od innych takimi jak: krajobraz, architektura, obyczaje. Problem w tym, że Podlasie to dla mnie krajobraz tak odmienny kulturowo od Warmii i Mazur, że nijak nie mogę przyjąć, że to mój region. Tak serwis mapakultury.pl prezentuje typową podlaską wieś:
Jeszcze lepszy jest opis:
"Podlasie drewnem słynie. (...) Istniały tu nie tylko wsie zbudowane z drewna, lecz całe drewniane miasteczka (Bielsk Podlaski, Zabłudów, Michałowo, Narew)."
Chętni mogą poczytać więcej
TU. Ciekawych rzeczy można się tam dowiedzieć.
A tymczasem Warmia kojarzy mi się z czymś zdecydowanie innym:
Jakby tu powiedzieć, wyraźny kontrast między wschodem a zachodem Europy , w takich domkach jak na Podlasiu mieszkają też ludzie na Białorusi i w całej Rosji (o tym też pisze serwis mapakultury.pl)
W moim wypadku występuje potrzeba identyfikacji z terenem kulturowo zbliżonym a nie oddalonym. Odróżniam typowe dla Polski północnej miasteczka z rynkiem, kamienicami, gotyckimi kościołami od chaotycznych i zabudowanych w połowie drewnianymi domkami miasteczek Podlasia czy Mazowsza. Podobnie wioski warmińskie o zwartej ceglanej zabudowie i z dachami z czerwonej dachówki podobają mi się bardziej niż te na Kurpiach albo nad Bugiem. To kwestia estetyki przestrzeni także istotna z punktu widzenia tożsamości regionalnej.
Nie mam zamiaru utożsamiać się z Kielecczyzną, Lubelszczyzną i Bieszczadami bo to zupełnie nie moja bajka. Często bywam w Gdańsku i Toruniu, w tych miastach czuje się dobrze i widzę sporo podobieństw. Nie czuję żadnej więzi z Białymstokiem, Łomżą, Białą Podlaską, Chełmem i Kielcami. Jadąc do Gdańska czy Torunia nie sposób dostrzec granicy województw. Jadąc do Warszawy czy Białegostoku widać wyraźną linię gdzie kończą się ceglane domy z czerwonymi dachami a zaczynają kwadratowe klocki z pustaków, albo domy z drewna.
Skoro Warmia i Mazury są tak podobne do pozostałych regionów Polski północnej to nie widzę powodu aby utożsamiać się z regionami odmiennymi. Warmia i Mazury mają szansę być fajną marką w Polsce - o ile nie roztopią się w worku Polska Wschodnia.
I jeszcze powiązania funkcjonalne. Znacie kogoś kto wyjechał z Olsztyna na studia albo do pracy do Kielc czy Rzeszowa? Ja nie znam. Znam jeden przypadek osoby, która studiowała w Lublinie. A znacie osoby z Olsztyna, które studiują bądź studiowały w Gdańsku czy Toruniu? Pewnie każdy zna takich dziesiątki.
Poniżej mapa powiązań funkcjonalnych wybranych miast Warmii i Mazur z innymi regionami. Przygotowana według mało znanej ale nowatorskiej metodologii OOE :)
Metoda polega na uwzględnieniu:
1. Przepływu studentów (dobrym materiałem badawczym była np. obserwacja rejestracji samochodów parkujących w weekendy na UWM).
2. Przepływu migracji za pracą (na podstawiie doświadczeń znajomych z Olsztyna)
3. Skomunikowania za pomocą transportu drogowego i kolejowego (dojazd pociągiem do Torunia do mgnienie w porównaniu z wyprawą National Geographic na trasie Olsztyn - Rzeszów:)
Uprzedzę z góry potencjalne zarzuty - post nie traktuje protekcjonalnie Polski wschodniej. Nie patrzę na nich z góry. Wręcz przeciwnie Białystok czy Rzeszów rozwijają się tak, że Olsztyn może tylko zazdrościć. Pod wieloma względami uciekli nam do przodu. Ale tamte regiony są po prostu dla mnie OBCE, INNE. A region to obszar, względnie jednorodny, różniący się od terenów sąsiednich cechami naturalnymi bądź nabytymi na przestrzeni dziejów.
Nie może być tak, że Luksemburczycy (bo to ich prezydencja wymyśliła PO Rozwój Polski Wschodniej) dokonali podziału naszego kraju na regiony bo akurat tak im wyszło z danych dot. PKB w województwach.
Następny post będzie prezentował więcej mierzalnych i naukowych argumentów w tym temacie, a tymczasem zachęcam do polubienia
Warmia i Mazury nie należą ... :)
Ciąg dalszy w artykule:Warmia i Mazury, arm aber sexy , tym razem od analiza od strony gospodarczej.