wtorek, 28 lutego 2012

Strefa Wy-Free

Zapowiadałem że będzie pozytywnie o strefie płatnego parkowania i jeszcze będzie, bo generalnie to idea jest dobra dla miasta. Zwykle wprowadzenie odpłatnego parkowania lub podwyższenie ceny za postój w centrum prowadzi do jego zhumanizowania tj. ograniczenia ruchu samochodowego na rzecz przyjaznych rozwiązań dla komunikacji publicznej, pieszych i rowerzystów.

Tutaj jednak o takim celu nie może być mowy bo równocześnie prowadzi się działania sprzeczne z tą ideą jak np. poszerzanie ulic Partyzantów i Pieniężnego, zamykaniu przejść dla pieszych czy też ustawianiu sygnalizacji świetlnej pod kątem samochodów, bez myślenia o pieszych (np. 2:20 czerwonego ludzika przy teatrze).



Mieszkańcy Śródmieścia zwracają uwagę na błędy i nieścisłości w projekcie uchwały. Poza Śródmieściem z pewnością też się obudzą, bo pozostawienie takich ulic jak m.in. Żarskiej czy Kromera tudzież miejsc takich jak wielki trawniko-parking przy Orkana oraz błota staro-warszawskie (po wyburzeniach) spowoduje że te miejsca będą zapchane totalnie.
OK, gdzieś ta strefa w końcu musi się kończyć. Tak, ale powinna się kończyć tak, by do niej właściwie nie trzeba było wjeżdżać. Aby wjechać w Orkana, kierowcy będą jechali i przez Mochnackiego i przez Starą Warszawską i przez samą Orkana, zaś do ulicy Żarskiej da się dojechać tylko od strony Nowowiejskiego, a do tej tylko 11. listopada. Czyli przez całe centrum.
W planie strefy jest wycięta dziura, która na pierwszy rzut oka związana jest wyłącznie z zielenią przyszłego (oby) Parku Centralnego. Mapa która znajduje się w projekcie uchwały została wykonana na kolanie i z niej nie możemy być pewni czy np. cała Pieniężnego będzie w strefie. Z mapy można wnioskować że nie. O które miejsce chodzi?

O te zaznaczone czerwoną ramką:


Co do części Osiedla Grunwaldzkiego to też raczej niedociągnięcie. Przy Dworcu Zachodnim powinna być strefa. Chyba że przyświeca nam idea Park & Ride z Olsztyna do Warszawy. Pozostawienie tego obszaru poza strefą spowoduje będą tam zalegały całymi dniami samochody wyjeżdżających poza Olsztyn pociągiem, a także dojeżdżających mieszkańców Redykajn i Gutkowa, którzy jadąc do Śródmieścia właśnie tam będą parkować. A przecież mają mieć kolej miejską, którą mogliby dojechać pod sam ratusz!

Właśnie, tylko całościowe myślenie o rozwiązaniu problemu parkowania może być skuteczne. Projektowanie strefy w oderwaniu od: parkingów i ciągów komunikacyjnych (samochodowych, pieszych i rowerowych) oraz wszelkich planowanych inwestycji i zagospodarowania Śródmieścia potwierdza jeszcze raz że pod szyldem szczytnych zmian wprowadzane zostają regulacje mające na celu jedynie zwiększenie wpływów do budżetu. Prezydent ogłasza konsultacje ws. Śródmieścia, a w tym samym czasie prowadzi -naście zmian bez konsultacji m.in. omawianą nową strefę.

Na koniec zagadka: ile zapłaci mieszkaniec strefy za 10 samochodów? Pewnie zamierzeniem uchwałodawcy było że za jeden zapłaci 50 zł a za każdy następny tyle co niemieszkańcy. Czytając projekt uchwały można jednak wnioskować, że mieszkaniec zapłaci jeden raz 50 zł... a to już doprowadzi do tego że 10 tysięcy właścicieli kart dla niepełnosprawnych uciekając przed strażą miejską (skądinąd dobrze, że będą z tym walczyć! - przynajmniej taką zapowiedź usłyszeliśmy) trafi z meldunkiem do cioci w śródmieściu. Dlatego, jeśli macie ciocie w strefie to Wy zaparkujecie za free.

niedziela, 26 lutego 2012

Bob Budowniczy przebuduje Aleję Warszawską


Mogą dziwić działania prezydenta i ekipy trzymającej władzę gdy serwuje nam kloakę rozwiązań urbanizacyjnych z lat 60 ubiegłego stulecia, ale z drugiej strony to może to politycznie poprawne? Czytając komentarze na portalu gazety olsztyńskiej, z tymczasowym wytrzeszczem, dowiaduję się jak to olsztynianie marzą o jedzeniu kanapek i popijaniu kawy w przejściu podziemnym przy Alfie - pewnie widzieli, że tak można w tunelach obok Dworca Centralnego w Warszawie i też tak chcą.


Foto: Gazeta.pl (Warszawa)
Czy ludzie w Olsztynie nie widzą że zostali wciśnięci w matriksową pralnię mózgu? Ciągle zastanawiam się jak można tego chcieć?! Spróbujcie pomieszkać w piwnicy skoro w podziemiach jest fajnie. Pojedźcie do centrum Warszawy i pochodźcie w kółko pod Rondem Dmowskiego. Smród tłuszczu z kanapkowni wokół których zbierają się żebracy nie może Wam pozostać obojętny. Warszawiacy, w odróżnieniu od olsztynian już zaczynają rozumieć że przejścia podziemne to nie nowoczesność. Podobnie myślą Nowojorczycy, którzy przejścia pod the 5th Avenue likwidują na rzecz naziemnych.

Olsztyn to miasto zakompleksione, w którym sukcesy władzy liczy się: ilością makdonaldów, zainstalowaniem schodów ruchomych, budową kolejnego hipermarketu, galerii handlowej czy przejścia podziemnego w centrum. Jeśli tak ludzie pojmują rozwój, to faktycznie - zgoda - miasto się rozwija.

Dla ścisłości: tych liści w prawym górnym rogu już nie zobaczymy, tak jak i całych drzew rosnących od strony koszar. "Rozwój" je wyciął.

Do tego, tak jak mamy kilkanaście jezior, tak będziemy mieli kilkanaście lotnisk w obrębie miasta. Właśnie rozpoczęto prace nad przebudową aleji Warszawskiej. Będą nikomu nie potrzebne dodatkowe pasy... bus pasy, które w obliczu problemu którego - jak się okaże - nie da się rozwiązać (dopilnować by po bus pasach jeździły tylko autobusy) stanie się po zamalowaniu znaków, zwykłym pasem dla wszystkich samochodów. W efekcie chodnik przestanie pełnić swoją funkcję, bo kto by chciał iść pieszo między rozpędzonym autobusem a płoto-murem razem z rowerzystami na jednym metrze szerokości? Wobec tego że piesi znikną, chodnik stanie się miejscem do parkowania, jak wiele w tym mieście. No chyba że "rozwój" pójdzie dalej i korzystając z okazji że przy ulicy już jest płot, krzyknie... "zróbmy tu pierwszą miejską autostradę"! Bob Budowniczy zakręci betoniarką i w konsultacjach zapyta mieszkańców: "wolicie lotnisko czy autostradę"? Właściciele wynajmujący swoje arbetonowe mieszkania przy Warszawskiej 105 będą z pewnością woleli lotnisko by swoje balkony od strony ulicy przerobić na odpłatne tarasy widokowe.

P.S. Przejście podziemne jawi się jako wyznacznik postępu i miejsce miłego spędzania czasu. W ten sposób marzenia o przestrzeni publicznej w Olsztynie sięgneły dna, wspomniany w artykule komentarz internauty:

"
K****#573639 | 83.9.*.*24-02-2012 22:48
Wreszcie pozytywna decyzja! Mam nadzieję, że będzie to nie tylko tunel, ale pasaż w którym można będzie spędzić miło czas na herbacie czy kawie?
"

sobota, 25 lutego 2012

Był sobie park... były kiedyś drzewa w Olsztynie

Sesja Rady Miasta która odbędzie się 29. lutego przykuwa uwagę mediów głównie ze względu na wprowadzane zmiany w zakresie strefy płatnego parkowania. Tymczasem przy okazji sesji zdecydowano o zmianie statusu klonu który znajduje się na terenie kampusu uniwersyteckiego. Status zmieniono by go wyciąć - to jasne. Nie robię problemu z wycinki jednego drzewa. Przy Warszawskiej pod topór idą dziesiątki, w tym takie o pniu średnicy kilkudziesięciu centymetrów, przy Bałtyckiej pójdą... razem setki.

Może i nie da się tego jednego drzewa uratować. Może i próby tego już były... nie wiem. Jedno co mi się jednak rzuca w oczy to to że Park w Kortowie przestaje istnieć w tempie geometrycznym. Bez wycinki ale efekt podobny jak właśnie przy Warszawskiej, gdzie w imię poszerzania jezdni wycina się kilkudziesięcioletnie drzewa, a pieszych spycha na płot. Klon-jawor przy DS 6 to przy tym pestka, ale może niech ta pestka stanie się właśnie tym przełomowym, symbolicznym od którego wycięcia nadeszły zmiany na lepsze...

O traktowaniu zabytkowego parku pisaliśmy już przy okazji tematu parkowania.

Mogłoby się wydawać że uczelnia, która kształci studentów w zakresie architektury krajobrazu, ochrony środowiska i na wielu innych kierunkach związanych z przyrodą powinna dawać wzorowy przykład. A tu jest odwrotnie: UWM pozwala by w centrum kampusu - można powiedzieć "sercu" - ginął park który pamięta historię nie tylko ART czy WSR, ale też czasy przedwojenne. Za Niemca w parku znajdował się przyszpitalny cmentarz. Dziś, to cmentarzysko samochodów: zaparkowane w nim samochody to w znacznej części poerefenowski złom. Chichot historii sprawił że na niemieckich grobach parkują volkswageny, bmw, audi i inne ople.

Przerzedzanie się parku widać szczególnie od strony Jeziora Kortowskiego. W latach 80-tych zupełnie nie, a w 90-tych z trudem dało się z łódki zobaczyć halę sportową. Drzew było dużo więcej. Nasadzenia, które robiono pozostawały same sobie. Wycinkę wiekowych drzew z kolei prowadzi się bez większych oporów.

Podniecamy się niemal wszyscy tym kampusem, jego wyjątkowością, ale jak długo? Inne uczelnie w braku zieleni robią wszystko by ją pozyskać. OK, nagle nie będą mieli 100-letnich drzew... ale my też nie będziemy mieli. Oni za to będą mieli już kilkunastoletnie, a my co najwyżej będziemy hodować sadzonki.

W 2007 roku, zaraz po tym, jak SGGW przeniosła się z warszawskiego Mokotowa na Ursynów - wiele osób narzekało, że to jednak daleko od centrum, "takie niezagospodarowane pole" i faktycznie osiedle akademików wyglądało jak obrzeża Ostrołęki: betonowa zabudowa, a obok puste pole. Władze SGGW wiedziały jednak że inwestycja w zieleń się opłaca. W 2007 roku na dużo mniejszym obszarze od Kortowa posadzono 1500 drzew i krzaków. Później je starannie pielęgnowano i nie spoczywano na laurach z jednorazowej akcji: od tamtej pory w nowej części kampusu zostało posadzonych już 6 tysięcy drzew i krzewów! Całości obrazu powstającego parku dopełniają klomby projektowane według historycznych założeń Księżnej Izabeli Czartoryskiej, znawczyni i założycielki wielu kompleksów parkowych w Polsce. W uczelnianym parku zaprojektowano także ścieżki dla spacerowiczów i rowerzystów, ławki oraz oświetlenie. Projekt zagospodarowania terenu opracował zespół pracowników SGGW pod kierunkiem dr inż. Przemysława Wolskiego z Katedry Architektury Krajobrazu. Wiosna przy Nowoursynowskiej już rok temu była dużo przyjemniejsza. W tym roku będzie jeszcze piękniej.

W Kortowie - będzie brzydziej. Bogactwo zasobów zabija czujność, a nic nie jest dane na zawsze.

Na UWM szykują się do wyborów rektora. Może sytuacja się zmieni? Chyba niestety nie, bo albo będzie tak jak jest (rektor Górniewicz) albo do głosu dojdzie niezniszczalny kandydat profesor biolog, za którego kadencji ilość wylanego betonu przekroczyła wszelkie normy. Nawet na swojej nowej stronie internetowej - wizytówce profesor wita nas na parkingu przy betonowej ścianie budynku a'la Sosac. Dokładnie to księżycowy parking stanowi tło, a sam profesor stoi na monumentalnych kortowskich schodach wzorowanych na tych ze sceny z "Pancernika Potiomkina" tudzież lepiej znanego w Polszy "Deja vu" Juliusza Machulskiego, kiedy to w trakcie bitwy po schodach zjeżdża wózek dziecięcy. Jest betonowo - jest fajnie. Oto Kortowo! Oto Olsztyn!

PS. Dlaczego tak o tym jednym drzewie piszę skoro kilkaset metrów wycinają całe szpalery drzew? Bo wierzę, że na uczelni ktoś może jednak to zrozumieć i się ocknąć. W miejską ekipę Boba Budowniczego nie wierzę. Bob ma kielnie w ręku i betoniarkę między uszami.

czwartek, 23 lutego 2012

Zmiana Strefy w Radiu Erewań

Dość szeroką dyskusję wywołała zapowiedź projekt uchwały którą ma już wkrótce podjąć Rada Miasta, a dotyczyć ma zmian w strefie płatnego parkowania. Celowo piszę "projekt uchwały" a nie "jego zapowiedź", bowiem tu pierwszy problem się pojawia. Historia ma dłuższy początek niż się może wydawać...
Gdy w ubiegłym roku podczas upalnej ostatniej przed wakacjami sesji rady miasta radni uchwalili podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej, wśród burzy argumentów przeciw, padł i ten: "dlaczego faworyzuje się transport indywidualny nad zorganizowany transport zbiorowy". Wiadomo było bowiem że podwyżki cen biletów spowodują że znaczna część klientów przesiądzie się do samochodów. Przykłady miast które już dawno przerabiały ten problem wskazują na potrzebę równoważenia transportu. Przewodniczący Komisji Gospodarki Komunalnej Robert Szewczyk mówił o tym, że "problem opłat za parkowanie jest nieco bardziej złożony i nie można go wprowadzać w pośpiechu". Dlatego odłożono go na później. Wydawać by się mogło zatem że temat będzie lepiej przygotowany. Najbardziej naiwni uwierzyli że będzie też "skonsultowany".

Jeśli już o konsultacjach to one nawet się odbyły, ale nie dotyczyły parkowania w strefie tylko lokalizacji parkingów. Nie tak dawno rozpoczęły się z kolei konsultacje ws. zagospodarowania Śródmieścia i już chyba tylko Pan Bóg wie co będzie priorytetem: czy ustalone przez zewnętrzną firmę parkingi nad którymi konsultowano czy plan zagospodarowania śródmieścia, który na marginesie: należałoby z poszanowania granic Śródmieścia (inny akt prawny), nazwać w inny sposób np. Centrum Olsztyna, bowiem dotyczy nie tylko Śródmieścia ale też kilku innych osiedli czy też po "konsultacjach" parkingi np. są nie do ruszenia?

Ale do sedna... Pojawiły się informacje w mediach i "Gazecie Olsztyńskiej" (tak, tak "i", bo czy ten stek reklamowy da się to nazwać "mediami"?) o tym że:
1. strefa będzie większa
2. będzie droższa
3. będzie podzielona na podstrefy
4. zapłacą za nią także mieszkańcy
Czy artykuły prasowe można traktować jako podstawę informacji mieszkańców o zmianach? A może po raz kolejny chodziło o to żeby pewne fakty ukryć... Pogubił się już sam rzecznik prasowy MZDiM mówiąc iż "parkowanie dla mieszkańców będzie bezpłatne". Chyba że też chodziło o to żeby powiedzieć półprawdy: parkowanie będzie bezpłatne, ale płatne będzie wydanie karty umożliwiające to bezpłatne parkowanie (?). Jeśli tak to niezły Erewań w tym MZDiM:

Słuchacze Radia Erewań pytają: Czy będzie wojna? Radio Erewań odpowiada: Wojny nie będzie. Będzie taka walka o pokój, że kamień na kamieniu nie zostanie.

Projekt uchwały rady miasta pojawił się na stronie Biuletynu Informacji Publicznej dopiero w poniedziałek 20. lutego, zaś uzasadnienie do niego dopiero w środę, a więc dokładnie tydzień przed sesją rady miasta. Rady osiedli informacji o projekcie ani nie dostały, ani nie zostały poproszone o opinie, mimo iż to w końcu sama rada miasta w uchwale o radach osiedli zobowiązała się pytać je o opinie w tym i podobnych tematach.

Chyba że z tymi opiniami jest też jak w Erewaniu:
P: Jaka jest definicja "wymiany opinii"?
O: Kiedy idziesz do szefa ze swoja opinia, a wychodzisz z jego.

Moim skromnym, prezydent po raz kolejny poległ na polityce informacyjnej, chyba zainspirowany filami z "prawiekonsultacji" i osobą burmistrza Bogoty, który wprowadzał zmiany z dnia na dzień jakie mu się tylko przyśniły. To trochę takie pokazywanie tyłka mieszkańcom - jak na filmie, z tym że przystosowane do naszych realiów.
Szkoda bo wbrew pozorom, coraz większa część społeczeństwa potrzeby zmian w centrum zaczyna rozumieć, a szersza dyskusja na ten temat mogłaby tylko wzbogacić rozwiązanie. Zmiany i ograniczanie ruchu samochodów osobowych w centrum są konieczne. Szkoda że ten temat przyćmiony został przez sposób wprowadzania zmian. O samych propozycjach zmian jeszcze napiszemy...

środa, 22 lutego 2012

Zwodzą Olsztyn obwodnicą

Zwodzą zamiast obwodzić. Polscy politycy traktuje nasz region jak kolonię. To wielowiekowa tradycja, polskie państwo robi to od dawna, z grubsza licząc utraciło zainteresowanie naszymi terenami mniej więcej po wygaśnięciu panującej w kraju dynastii Jagiellonów. A w zasadzie może zaczęło się to wraz z ich przyjściem? Wtedy to ziemie wschodnie, różne Ukrainy i Kijowy stały się ważniejsze niż Olsztyn, Elbląg czy nawet Gdańsk. A potem były żale, że Prusak zabrał...

Skoro jedno państwo uważa, że mu się należy, a inne organizmy państwowe budują zamki, miasta, kanały, drogi,  koleje etc. to potem różnie wychodzi. Nawet dzisiaj można dojechać w ciągu 7 godzin pociągiem z Olsztyna do Berlina, a przecież wydaje się, że to już inna galaktyka. Do "sąsiedniego" Białegostoku najkrócej dojedziemy w 4:36. Z kolei miasta takie jak Wrocław czy Rzeszów to z perspektywy Olsztyna jakaś egzotyka, tak trudno tam dojechać.  Nasz region jest zupełnie nie połączony komunikacyjnie z resztą kraju, dotyczy to zarówno dróg, jak i kolei a najbardziej chyba połączeń lotniczych.
To się ładnie wpisuje w odwieczne ignorowanie tego regionu przez rządzących. Czy to Batory, czy Sobieski, czy Piłsudski albo Gierek, Miller i Tusk, wszyscy oni mieli/mają nas w poważaniu. Zawsze albo Smoleńsk, albo Wiedeń, albo Kijów, albo Łódź są ważniejsze. O czym bowiem świadczy poniższa mapa? Olsztyn będzie jedynym miastem wojewódzkim, do którego nie dojedziemy ani autostradą ani drogą ekspresową. Nawet droga ekspresowa z Warszawy do Gdańska, która miała się o nas otrzeć, po pierwsze tylko się otrze (Olsztynek i Ostróda) a po drugie jest daleka od powstania w najbliższych latach. Plany łącznika Olsztynek - Olsztyn (jako S-51 o standardzie ekspresowym), obwodnicy Olsztyna, oraz drogi krajowej nr 16 (Grudziądz - Ełk) w standardzie dwupasmowej drogi ekspresowej zostały schowane na dno archiwów. To samo dotyczy południowej obwodnicy Olsztyna, w budżecie państwa na rok 2012 GDDKiA nie otrzymała nawet kliku milionów złotych na prowadzenie prac projektowych. W polskich realiach jeśli czegoś się jeszcze nie projektuje to znaczy, że w ciągu najbliższych 10 lat to na pewno nie powstanie. Bo wiadomo jak to jest, projekty, pozwolenia, środki na budowę, przetargi, dopiero potem sama budowa + opóźnienia.

Inna bliższa prawdy mapa. Wszystkie miasta wojewódzkie wpisane w sieć dróg ekspresowych i autostrad a Olsztyn to po prostu jakiś "punkt" obok S-7 czyli czegoś czego nie ma i przez najbliższe kilka lat nie będzie. 



Pośród całego tego wykluczenia komunikacyjnego nie możemy się jeszcze doprosić obiecanej nam już wielokrotnie obwodnicy. Niejeden z lokalnych oficjeli obiecywał, że "załatwił" pieniądze. Najwięcej obiecano za ministra Grabarczyka podczas jego wizyty w Olsztynie. Po czym spotkanie się odbyło a obwodnicy ani śladu. Najstarsi górale nie pamiętają już ile razy ta obwodnica była obiecana i "zagwarantowywana".
for: www.olsztyn24.com

Dwóch eleganckich panów właśnie "zagwarantowało" fundusze na obwodnicę, zdjęcie zrobione w czasie wizyty ministra, po którym padły takie to o to słowa:
"Cieszę się, że nasza wspólna akcja zmobilizowała Pana Ministra do przyjazdu do Olsztyna. Cieszę się również z zapewnień jakie otrzymałem. To bardzo dobra wiadomość dla Warmii i Mazur. Szesnastka - kręgosłup komunikacyjny - będzie modernizowana. Również południowa obwodnica Olsztyna jest bezpieczna - to dla miasta strategiczna inwestycja" – podkreślał senator Ryszard Górecki.
Czemu ta obwodnica jest taka ważna? Wbrew pozorom wcale nie jesteśmy tak daleko od europejskich szlaków transportowych. Z analiz rządowych można wydobyć taką oto prognozę natężenia ruchu tranzytowego samochodów ciężarowych do roku 2025. Oczywiście jest to schemat, linie łączą po prostu skrajne punkty na granicy, bez oddania rzeczywistego przebiegu ruchu. Jednakże conajmniej część z tych samochodów będzie się przedzierać przez Warmie i Mazury oraz Olsztyn. 

W końcu więc lokalny matrix dostrzegł problem, postanowił więc podziałać i urządził nasiadówkę przy w świetle fleszy i kamer:
fot: olsztyn.gazeta.pl

Poziom dyskusji jak i głębia analizy jakoś nie zachwyciły:
"Buduje się drogi z południa na północ, buduje się autostrady ze wschodu na zachód." - zachęcamy do wysłuchania tej wypowiedzi:

http://olsztyn.gazeta.pl/olsztyn/10,88280,11185566,Piotr_Grzymowicz_o_obwodnicy_Olsztyna.html


Efekty spotkania podsumujmy cytując pana Cichonia:
 "Od 2006 roku sprawy idą w dobrym kierunku i biorąc pod uwagę, jak trudna to materia, dzieje się to całkiem sprawnie". (źródłoPewnie, że sprawnie, jak widać na zdjęciu soczek pomarańczowy, jabłkowy, woda mineralna, pewnie ciastka i kawa też były. Czyli poszło całkiem sprawnie. Chyba jedynie to miał pan Cichoń na myśli, bo jeśli obwodnicę to tabletki matrixowe aż tak dobrze nie działają i ja na pewno nie uwierzę, że ona powstaje. Zaraz się okaże, że sprawy idą na tyle sprawnie, że zacznie się wypłacanie pierwszych premii za tą obwodnicę...
Co gorsza prezydent Grzymowicz buduje nam trasy przelotowe dla TIRów przez centrum miasta, tym samym wybijając Olsztynowi argumenty w sprawie niezbędności obwodnicy. Jeśli bowiem przysłowiowy litewski albo ruski TIR śmignie Sielską, Nowoartyleryjską, Wojska Polskiego albo poszerzoną Partyzantów (takie są plany) a potem Limanowskiego to żaden rząd nie da pieniędzy na obwodnicę. U nas pieniądze znajdują się tylko w sytuacji ostatecznej, podbramkowej, gdy coś się wali. Najlepiej byłoby świadomie utrudniać tranzyt przez Olsztyn, tak jak to robią inne duże miasta. Niestety nasi włodarze nie rozumieją, że miasto to wspólnota obywateli i im ma służyć, oni uważają, że miasto ma dbać o tych co tylko przejazdem... Absolutne postawienie na głowie priorytetów.



Swego czasu ratusz zorganizował jedną godną pochwały akcję, wysyłanie listu do ministra Grabarczyka, sęk w tym, że minister się dawno zmienił a ratusz teraz śpi. Przecież to prosta sprawa, zaktualizować petycję, rozpocząć akcję na nowo i atakować ministrów Nowaka i Bieńkowską siłami mieszkańców. A petycja nadal do Grabarczyka:

Tu trzeba postawić na masowy nacisk mieszkańców Olsztyna na polityków centralnych. Wysłać nie 5 tysięcy ale 50 tysięcy maili. Albo przywieźć J. Kaczyńskiego, niech powie: "Ja bym Olsztynowi dał obwodnicę, ale Tusk nie chce dać" od razu zrobi się głośniej o sprawie :-) Póki co za urzędników z ratusza pracę wykonują dziennikarze i nawołują do pisania do minister, do czego namawiamy:
http://olsztyn.wm.pl/92071,Mieszkaniec-Warszawy-apeluje-o-obwodnice-dla-Olsztyna.html

Zachęcamy też panów prowadzących ten profil do reaktywacji:
TAK DLA BUDOWY OBWODNICY OLSZTYNA






piątek, 17 lutego 2012

Dyktatura mniejszości czyli komu odpowiada ten układ.

Znajoma z Niemiec, pochodząca z Olsztyna pojechała kiedyś na młodzieżowy obóz jednej z niemieckich parafii katolickich nad polskim morzem. Na zakończenie obozu, przy ognisku, dwóch Niemców chwyciło się za łby i zanim ich rozdzielono solidnie się pookładali po twarzach. Ku zdziwieniu mojej znajomej zarówno artykuł w parafialnej gazetce jak i komunikat księdza w ogłoszeniach parafialnych brzmiał "Niestety uczestnicy wycieczki do Polski wrócili pobici, więc więcej tam nie będziemy organizować wyjazdów".
Podobny morał przebił się do olsztyńskich mediów z akcji zbierania podpisów pod PETYCJĄ w sprawie ograniczenie parkowania na Starym Mieście. W ciągu 2 godzin zebrano ok 200 podpisów  ale zainteresowanie wzbudziło głównie niekulturalne zachowanie dwóch przeciwników petycji. To byli ci słynni klienci,  którzy przyjechali samochodami zjeść obiad, potem poszli do drogerii, cukierni, fryzjera a na koniec kupili kwiatki u kwiaciarek, oddali książki do biblioteki i odebrali dzieci z przedszkola  -  w ten sposób pobudzili staromiejski biznes. Wszystko oczywiście w marzeniach obrońców obecnego stanu rzeczy. 
Podejrzewaliśmy, że cała ta obrona interesów przedsiębiorców to kwestia garstki ludzi, którzy przejęli ten teren na parking. Tam stoją ciągle te same samochody, z abonamentami albo plakietkami inwalidy. Korzyść dla ogółu mieszkańców jest niewielka. Rynek Starego Miasta został zawłaszczony, a tendencja jest taka, że najbardziej rozchwytywane miejsca są w ciągu pieszym Most Jana - Wysoka Brama.

Przedstawiamy kilka dalszych notorycznie parkujących na przejściu pojazdów:
Biały - ostatni jakby zaczął parkować trochę bardziej po lewej, oby tak dalej:)


Przybysz z Gdyni. Aczkolwiek ostatnio samochód uzyskał chyba olsztyńskie numery. Lubuje się w parkowaniu w otoczeniu kwiatów i kwiaciarek.


Kolejni stali bywalcy poniżej:
Ci panowie wyglądają groźnie liczymy, że mają poczucie humoru:)




Conajmniej jeden z tych samochów ma na wszelki wypadek plakietkę inwalidy. Jak się nie uda zaparkowaćpod biblioteką na deptaku, plakietka znakomicie przyda się aby stanąć na kopercie dla inwalidów pod apteką, gdzie często go widujemy. Właściciel widocznych trudności z poruszaniem się nie ma, więc czy musi zajmować miejsce osób, które np. poruszają się na wózku albo chodzą o kulach?
Jak to mówili w amerykańskich filmach wojennych, teraz wiemy "why we fight", po prostu, grupka pewnych siebie osób, nie czujących żadnego wstydu przed obciachowym parkowaniem, zawłaszczyła przestrzeń publiczną a MZDiM ich aspiracje chroni.
To taki typowo wschodni model podejścia do roli miasta. Kto ma mniej skrupułów, więcej kontaktów i większy samochód, temu więcej wolno.

Główne argumenty obrońców istniejącej sytuacji i przeciwników zmian są następujace:
"Zawsze tak było", albo "nigdy nie było tak jak chcecie żeby było" - to argument niewart polemiki.
"Gdzie ja będę parkował" - na tym polega cywilizacja miejska, że wytwarza pewne normy, takie normy są znane od dawna ludziom w Holandii, Danii czy Niemczech. Nie śmieci się, nie załatwia potrzeb fizjologicznych gdzie popadnie, sprząta kupy po psie, nie parkuje w sposób utrudniający życie innym. Chcesz żyć w mieście to się nagnij do tych norm bo wszyscy utoniemy w brudzie i chaosie.
"Po co wprowadzać kolejne zakazy, mamy wolność" - ale wolność to także nieograniczanie wolności i komfortu życia innych a nie tylko robienie tego na co mamy ochotę.
"Nie macie samochodów i dlatego chcecie zabronić parkowania na rynku" - przyjmijmy, że jest to prawda, to i tak postawimy pytanie, czemu głos posiadacza samochodu ma być bardziej istotny niż tego kto go nie ma? Równie dobrze można wjechać na Stare Miasto TIRem i mówić: "Jesteście przeciwko TIRowi bo sami go nie macie".

sobota, 11 lutego 2012

Galeria - nowa telenowela olsztyńska

Będzie, nie będzie, będzie, nie będzie, będzie ale nie wiadomo gdzie, będzie z dworcem. I tak od dłuższego czasu. Idąc śladem speców z telewizji, gdzie Plebanię zastąpiono Galerią, nasz matrix zaproponował nam swoją wersję telenoweli galeryjnej. Podobieństw jest całkiem sporo, polecam opis serialu, zwłaszcza fragment o rodzinie Woydattów ( LINK). To taki rodzaj matrixu galeryjnego, który wciska się obecnie społeczeństwu, że prawdziwe życie to tylko w galerii, a najlepszy sposób na spędzanie wolnego czasu to wizyta w galerii i wydawanie pieniędzy.


W Olsztynie nie ma wizji rozwoju miasta ani nie ma dyskusji o niej. Zaproponowano nam tylko dyskusję o tym jakie galerie będą i kiedy powstaną. Karmią nas tymi galeriami jakby to było cudo. Czasem dorzucą, że będzie jeszcze stadion, a czasem aquapark. Z aquaparkiem to się okazali tacy przebiegli, że nie tylko obiecywali ale i zbudowali. To dopiero perfidia:)

Kto spędził trochę czasu za granicą, wie,że wszędzie tam gdzie się przyjemnie żyje w mieście, miasto tworzą ulice, przeważnie z ograniczonym ruchem samochodów w centrum, ale za to z mnóstwem sklepów, restauracji i tłumem ludzi. To taki rozwój zrównoważony, można powiedzieć równomierny.
Europa Środkowa z kolei uległa czarowi rozwoju punktowego czyli galeryjnego. Polega to mniej więcej na tym, że ulice miejskie, nawet te w centrum są puste, brudne, zapyziałe i nieciekawe, a w kilku punktach miasta znajduje się COŚ. To coś to sztuczna przestrzeń, która ma nam zapewnić wrażenie bycia w lepszej miejskiej przestrzeni. To tak jak byśmy weszli do studia filmowego, bo zazwyczaj wnętrza galerii stylizowane są na miejskie deptaki, są ławeczki, latarnie, trochę zieleni, czasem jakiś wodospadzik. Wychodzisz z tego studia filmowego i jest Afryka.

Mało kto dostrzega główną różnicę, o ile ulice handlowe tworzą miejsca pracy, budują przestrzeń miejską, pobudzają lokalny biznes, to galerie handlowe pozwalają nam te pieniądze tylko wydawać. Nie mogę zrozumieć zachwytów części mieszkańców Olsztyna jakie to piękne galerie będziemy mieli. To tak jakby się cieszyć jaki to piękny Real powstał na Nagórkach. Duży, nowy, blaszano - szklany, wielki parking, wszystko na miejscu... Ale tenże Real pozbawił mieszkańców Nagórek szansy na normalne miasto. Na zawsze zostaną blokowiskiem doklejonym do supermarketu.
Tak samo jak Alfa pozbawiła nas szansy na zadbane i tętniące życiem Stare Miasto. A czemu ? Po prostu pieniądze mieszkańców miasta, które dotychczas rozkładały się po całej okolicy śródmieścia, zostają wessane przez gigantyczny wir jakim jest Alfa, w której znajdziemy wszystko, sklepy spożywcze, ubrania, fryzjera, kawiarnię, kino, kiosk, kantor, gastronomię. A biedni przedsiębiorcy ze Starego Miasta zostali ze swoimi biznesami w standardzie lat 90tych, w których serwują piwo i kotleta, i zagubieni zupełnie domagają się aby parking na rynku funkcjonował bo w tym widzą swoją przyszłość. Nie panowie, parking na rynku nic wam nie daje, Alfa wyssała rynek, nie macie kapitału na rozwój, kiśniecie bez ciekawej oferty i Stare Miasto umiera.
Znakomitym przykładem jest Łódź, jeśli ktoś tam był ostatnio i widział jak Manufaktura załatwiła ulicę Piotrkowską, wizytówkę miasta to zapewne najlepiej zrozumie całe zjawisko. 200 metrów od galerii zazwyczaj zaczyna się dramat:


Można to streścić tak: galerie nie dają mieszkańcom miasta możliwości zarobienia pieniędzy, dają tylko możliwość ich wydania. Z czego więc się cieszyć?
Większość przestrzeni wynajmą sieciówki, sprzedadzą nam ciuchy uszyte gdzie indziej, sprowadzone przez kogoś innego, a zapłacą tylko ekspedientce (Olsztyniance). Ochrona i sprzątanie będą świadczone przez firmy typu "Work & cośtam" zarejestrowane w Gdańsku albo Wrocławiu. W Olsztynie zatrudnią tylko pana ochroniarza i pana sprzątacza (za grosze na tak zwaną "umowę śmieciową"). Właściciel galerii będzie zapewne z Warszawy, tam też zatrudni księgowych, administratorów, informatyków i marketingowców. Tam też zapłaci wszystkie (prawie) podatki. Po czym w promieniu 2 kilometrów padną wszystkie inne sklepy, prowadzone przez ludzi z Olsztyna, którzy są naszymi sąsiadami.

Tu naprawdę nie ma co się cieszyć, że wybudują plastikowo-szklane świecidełko i na nas zarobią. 20 lat kapitalizmu w Polsce i w ludziom Olsztynie nadal ciężko zrozumieć, że lepiej sprzedać komuś niż kupić od kogoś? Polecam lekturę Adama Smitha, on pierwszy sformułował czytelnie podstawowe prawdy kapitalizmu. Jeśli ktoś piecze nam chleb to nie po to aby zrobić nam dobrze, ale chce sobie zrobić dobrze! To wcale nie jest złe, o ile on nam piecze chleb a my mu robimy buty. Ale jeśli  on nam piecze chleb, robi buty i sprzedaje ubrania, a my mu nie sprzedajemy nic to jesteśmy skazani na biedę. Chyba, że mamy złoża gazu albo ropy. 

Należy więc mieć świadomość, że matrix zafundował nam pozorny wybór mówiąc "Możemy mieć albo galerię na dworcu, albo na stadionie". To nie jest tak naprawdę żaden wybór. To przecież nie jest łaska ani cudowny sukces. Ci panowie od galerii sami się do nas pchają. Mącenie ludziom w głowach od lat i pokazywanie coraz to piękniejszych wizualizacji jest już nudne. Co kilka dni nowe przecieki z ratusza,  będzie galeria, nie będzie galerii, będzie galeria ze stadionem, nie będzie galerii ze stadionem. A my mamy oglądać ten dreszczowiec z urzędnikami w roli głównej i emocjonować się ich działaniami.
Obecna sytuacja z jedną galerią w śródmieściu, jest zdecydowanie niekorzystna, ponieważ jej właściciel czerpie  korzyści z monopolu, stworzonego przez miasto. To naprawdę idealny biznes być jedyną galerią w dużym mieście, stąd też chore ceny albo wyprzedaże będące kpiną z klienta. Skoro już się zdecydowaliśmy, że galerie do miasta będą być wpuszczane, to należy pozwolić je budować wszystkim chętnym na równych zasadach. a nie sprzedawać bajki, że najpierw galeria na stadionie a potem na dworcu bo takie są priorytety. Jeśli już mamy tak oceniać, to dla 90% mieszkańców miasta ważniejsze jest dworzec a nie stadion, więc kolejność powinna być zupełnie odwrotna.
(kliknij na foto aby powiększyć)
Czemu więc stadion? Już rzymskie Koloseum miało na celu pozyskanie przychylności gawiedzi. I to takiej, której horyzonty myślowe nie wybiegały zbyt daleko w przyszłość. Chleba i igrzysk! W tym samym celu władza wybudowała nam stadion narodowy w Warszawie, za 2 miliardy złotych i to bez wielkiej żenady pomalowany na biało-czerwono, aby maksymalnie wykorzystać patriotyczne odczucia i przekuć je na swoją popularność. Mając do wyboru igrzyska albo dworzec w Olsztynie zdecydowanie powinniśmy wybrać dworzec! W mieście będącym komunikacyjnym zaściankiem Polski, dworzec byłby przebłyskiem, nadzieją na lepsze czasy, a jednocześnie wyraźną poprawą obecnej sytuacji. 
A poza tym jeśli wpuściliśmy galerię do centrum i nie żądaliśmy nic w zamian, to piętrzenie przeszkód przed kolejnym chętnym, który chce dorzucić w pakiecie dworzec, sprawia wrażenie dziwnego protekcjonizmu znakomicie poprawiającego istniejącej galerii.




czwartek, 9 lutego 2012

Podwyżki wprowadzać też trzeba umieć

Można powiedzieć że tylko ten, co nic nie robi nie popełnia błędów, ale z drugiej strony ile można się na nich uczyć?

Rada Miasta zdecydowała o podwyżce czynszów za mieszkania komunalne. Nie byłoby w tym nic dziwnego (wszystko drożeje) gdyby nie fakt że podwyżka ta wyniesie 114%. Trzeba fantazji samorządowca żeby taką decyzję podjąć. W biznesie coś takiego by nie przeszło. Przedsiębiorcy robiliby wszystko żeby takie podwyżki rozpisać w czasie a nie robić jedną skokową i to wcale nie ze względu na dobro klienta ale własne (maksymalizacja zysku w długim okresie), bo w odróżnieniu np. od cen biletów koszty zmian nie są wysokie: nie trzeba zmieniać powywieszanych na każdym przystanku cenników, nie trzeba przestęplowywać biletów czy dodrukowywać nowych.

Nawet ogromny monopolista szukałby innych rozwiązań, bo z każdej podwyżki musi się gęsto tłumaczyć przed UOKiK.

Samorząd to zupełnie inna bajka. Tutaj nie trzeba kalkulować, a "jak jest dziura to trzeba podwyższyć ceny". Taka polityka "na wczoraj" pokazała już nie raz jak zgubne są jej skutki:

1. Podwyżka cen biletów komunikacji miejskiej. Zakładano wzrost przychodów o 5,5% przy podwyżkach kilkanaście i kilkadziesiąt procent. Wzrost cen nie spowodował spodziewanych efektów! Przychody prawdopodobnie spadły!

2. Podwyżka czynszów od lokali użytkowych od 1. stycznia 2011 roku sprawiła że znaczna część lokali stała pustych aż do jesieni, a więc nie generowała przychodu. Czy zatem była skuteczna chociażby księgowo? Bo ekonomicznie z pewnością nie, gdy dodamy do tego koszty społeczne: komuś kto prowadził zakład usługowy i go zamknął trzeba będzie płacić zasiłek i opłacać ubezpieczenia, więc społeczeństwo będzie płacić, zamiast mieć z tego korzyści (odprowadzane podatki). Można też mówić o skutkach wykluczenia społecznego itd.

A może do trzech razy sztuka? I z podwyżką czynszów za mieszkania komunalne w końcu się uda?
Niestety nic na to nie wskazuje. Zadłużonych jest ponad 60% mieszkań. Czy ich najemcy zaczną płacić z powodu podwyżek? (Pytanie retoryczne)
Co będzie z tymi płacącymi? Po pierwsze nie mają wiele czasu żeby się dostosować - do czerwca. Po drugie: mieszkania zajmuje w znacznej części biedna część społeczeństwa i jak nie udało im się więcej zarabiać dotychczas tak i z powodu podwyżek w małym stopniu jest to możliwe (niska skłonność do podejmowania pracy i prób dodatkowego zarabiania w grupie osób przyzwyczajonych do czerpania dochodów z pomocy publicznej).
Należy się zatem spodziewać że w wielu przypadkach po prostu klienci - tak po ludzku - nie dadzą rady. Trzeba przy tym zaznaczyć, że "wyrzucenie na bruk" nie rozwiąże problemu, bo ci ludzie z Olsztyna nie znikną. Miasto dalej będzie miało "problem" tylko że już większy.

Innym problemem będzie niezadowolenie tej resztki płacących na bieżąco którzy będą musieli utrzymywać wrzuconą do jednego worka grupę mieszkań komunalnych. Jak zwykle zapłacą ci co akurat nie powinni.

Jak zwykle też olsztyński Ratusz prowadzi politykę na przeszłość, a nie na przyszłość. Odwrotnie niż biznes. Oczywiście ratusz może się bronić w swój ulubiony sposób: "działamy zgodnie z prawem" jak dyrektor Gustek o źle ustawionych światłach czy też "nie mamy pieniędzy" jak w przypadku wszystkich podwyżek.



System mieszkalnictwa komunalnego wymaga świeżego podejścia i rozwiązań systemowych a nie zmian na wczoraj. System w którym mieszkanie samo w sobie staje się pomocą społeczną jest wbrew pozorom zły. Wynika to z faktu m.in. że:

1. Mieszkańcy tanich komunałek tracą motywację do wyprowadzki choćby najbliższa rodzina była w stanie mieszkanie im udostępnić. Lepiej jest np. wynajmować po cenie rynkowej i dopłacić komuś z rodziny do komunalnego mieszkania.

2. Mieszkania komunalne w sercu miasta (Śródmieście, Stare Miasto) nie są doceniane przez ich najemców. Mieszkają tam nie z wyboru, a z narzuconej lokalizacji (niestety to "nieruchomość").

3. Przywiązanie do nieruchomości tańszej powoduje obniżenie motywacji do lokalnej emigracji np. w przypadku dobrej oferty pracy daleko od miejsca zamieszkania.

4. Reglamentacja jest zła, bo zawsze są duże kolejki i powszechne są sytuacje w których tak samo potrzebujący pomocy są dzieleni na tych którzy już mają mieszkanie (a więc i pomoc) i na tych którzy nie mają i nie otrzymują żadnej pomocy. Zaczynają się liczyć znajomości, dostęp do informacji itd.


Ulgi w czynszach o których mówią urzędnicy staje się "systemem ulg do ulg". Takie rozwiązanie powoduje jeszcze większe zwiększenie zapotrzebowania na aparat urzędniczy i tych administrujących pomocą mieszkaniową. Petent "mieszkaniec komunalny" stanie się dodatkowym klientem stojącym w kolejce po ulgę do mieszkania, będzie musiał dostarczyć tony dodatkowych dokumentów. Urzędnikom już cieknie ślinka...

Reforma tego chorego systemu mogłaby polegać na tym, że na wzór niektórych lokalnych samorządów na zachód od Odry, pomoc społeczną otrzymuje się ze względu na osiągany dochód i jest to pomoc finansowa. Gdzie i od kogo beneficjent wynajmie mieszkanie nie ma znaczenia. Administracja ma problem z głowy nie tylko ze sprawami pomiędzy wynajmującym a najemcom (kto wynajmuje ten wie o co chodzi), ale też z całym sztabem osób zatrudnionych do obsługi mieszkań (remonty, itd.). Cały aparat administracyjny ZBiLK nie byłby potrzebny, a pomocą zajmowałby się MOPS, w jednym okienku przyjmując wniosek o pomoc: jedna dopłata finansowa uzależniona od sytuacji wnioskującej rodziny i jej potrzeb np. zajmujących się osobami niepełnosprawnymi, stale chorymi, w zależności od liczby dzieci w rodzinie, itd. itd.

Uchwała Rady Miasta w sprawie wieloletniego Programu Gospodarowania Mieszkaniowym Zasobem Gminy Olsztyn na lata 2012 - 2016 po raz kolejny pokazuje że samorządowcom wydaje się że wszystko można załatwić decyzjami administracyjnymi: do zmian stawek upoważnia się prezydenta, podwyżki i obniżki czynszu ustali się i będą dobrze działać, do tego zaznaczy się jeszcze że suma obniżek nie może być większa niż wysokość czynszu... generalnie 25 stron papki o realizacji szczytnego celu przy pomocy ulg, ulg do ulg, wyłączeń i wykluczeń z wyłączeń.

niedziela, 5 lutego 2012

Cywilizowane Stare Miasto

Od słów do czynów :) Temat samochodów zaśmiecających nasze Stare Miasto podejmowaliśmy już kilka razy. Z pomocą czytelników powstał pomysł aby przygotować petycję i spróbować coś zmienić. Do współpracy namówiliśmy Forum Rozwoju OlsztynaObywatelski Olsztyn i Olsztyn miasto-problem.
W ten sposób powstała PETYCJA do której podpisywania gorąco namawiamy. 

W naszej opinii w Olsztynie brakuje zrozumienia dla pewnych zjawisk zachodzących w miastach na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Przekonanie o tym , że każdy powinien mieć możliwość dojazdu samochodem w dowolne miejsce to archaiczna fanaberia. Tym bardziej , że nasze Stare Miasto mimo, że nie duże to może się podobać, tworzy bowiem pewien zamknięty układ, z kilkoma ciekawymi zabytkami. To powinna być olsztyńska perełka a nie zwykły plac na furmanki w środku gminy.
To, że samochody parkują na rynku Starego Miasta pod ścianami gotyckiego ratusza jest negatywnym ewenementem nawet w polskich realiach. Nie po to zachowuje się historyczne centra miast, restauruje zabytki, kładzie kostkę, ustawia elementy małej architektury aby korzystać z tego jak ze zwykłego parkingu. Chcemy aby przestrzeń publiczna w centrum, tak jak to jest w całej cywilizowanej Europie dostępna była dla ludzi. Nie przekonują nas argumenty, że to oznacza upadek tej części miasta. Upadek ma miejsce właśnie teraz. Prawdziwe centrum to takie miejsce, gdzie można wybrać się na spacer, odwiedzić restaurację i przez ten czas nie gapić się na swój samochód. Nie trzeba jechać do Włoch czy Hiszpanii aby poczuć jak powinno wyglądać centrum miasta europejskiego. Toruń i Gdańsk to najbliższe nam przykłady, oczywiście olsztyńskie Stare Miasto jest przy nich ubogie zarówno jeśli chodzi o rozmiary jak i o klasę architektoniczną, jednakże to od tych miast powinniśmy się uczyć i je stawiać za wzór jeśli chodzi o proponowane rozwiązania.

Rynki Starych miast mogą wyglądać tak:
fot: www.burgenstrasse.de

fot: www.eurobike.at


Albo tak:
fot: www.domkinadwda.pl
Lub tak:
fot: www.margory.flog.pl

Szczególnie dwa ostatnie zdjęcia, przedstawiające Chojnice i Olsztynek powinny przyprawić zarządzających naszym miastem o kompleksy. 

Czemu więc nasz rynek ma wyglądać tak? Cywilizowane Stare Miasto wcale nie musi nam się kojarzyć z podróżami albo wakacjami, chcemy mieć tak i u siebie. Na początek postanowiliśmy powalczyć z parkowaniem. Na początek kilka zdjęć ze stanem obecnym , w następnym odcinku propozycje co można by zmienić aby z zapyziałego placu parkingowego przekształcić rynek w rynek będący salonem miasta.