Znowu czas wylać trochę żółci na to otaczające nas dziadostwo. Wokół nie ma nikogo kto by to napiętnował. W tym mieście po prostu odechciewa się żyć.
Coraz częściej dochodzę do wniosku, że Olsztyn to miejsce, gdzie chamstwo i bezczelność kwitną. Można narzekać na Drzewomiła Betonowicza, ale jakie szkody czynią miastu sami mieszkańcy? Kulturalni, szanujący porządek i przestrzeń publiczną obywatele są frajerami, których zalewa masa bezkarnych, przebojowych dzikusów, którzy nadają ton i pokazują, że nieważne zasady cywilizowanego współżycia, ważne łokcie i wiara we własne prawa. Oto kilka przykładów:
1. Parking pod Dukatem.
W cywilizowanych krajach taki parking to miejsce na krótki postój, dla ludzi z pilnymi sprawami, typu odebranie żony z pełnymi siatkami albo odwiedziny w aptece. W Olsztynie zaś zatoczkę opanowali "reklamiarze" blokujący tak cenne miejsca parkingowe cały dzień. Stolarz z Ostródy decyduje o tym do czego służą miejsca parkingowe w najgorętszym punkcie centrum! Co więcej mało mu jednego miejsca, on jest sprytny jak baba z Radomia i podjeżdża transporterem z przyczepką na billbord!
Gdzie MZDiM? Tak trudno postawić tabliczkę "postój do 30 min." ? Ale skoro w MZDiM siedzi beton, który pojęcia nie ma o nowoczesnym mieście, to pewnie nawet nie widzi problemu.
Kultowe miejsce dla wszelkiego rodzaju nuworyszy i buraków, którzy lubują się w blokowaniu przejścia parkując prostopadle do schodów i dojeżdżając zderzakiem do krawędzi budynku aby nikt się nie przecisnął. Trzeba takiego obejść naokoło i z nabożną czcią popodziwiać.
Sprawa jest znana od dawna różnego rodzaju Gustkom i Pliszkom z MZDiM, ale odpowiedź zawsze ta sama: "Niestety nic się nie da zrobić"
3. Tandente parkany reklamowe na Starym Miejście
Brzydkie to, wręcz tandetne, blokuje chodnik. Ale oczywiście straż miejska ma to głęboko, bo gdyby chcieli to mogliby solić mandaty za zajmowanie pasa drogowego. Ale po co? W kołchozie takie drobnostki są przecież na porządku dziennym.
4. Parkowanie
Na poniższym obrazku "dorobiony" gbur przyjechał na święta z Holandii. Oczywiście w Holandii nie podskoczy, parkuje jak prymus bo tamtejsza policja nie ma litości. W Polsce - tu mu wszystko wolno, więc wpieprzy się swoją blacharnią do centrum i zastawi chodnik!
5. Obklejacze
Taki to dla "dobrego interesu" swoimi gównianymi karteczkami zeszpeci i zdewastuje wszystko. Lampy, słupki, skrzynki rozdzielcze, bramy, rynny. Wiszą potem te zgniłe skrawki papieru toaletowego, całe miasto obklejone, lampy i rynny pokryte takimi liszajami zaczynają rdzewieć. Jest pięknie! Ale w kołchozie to już naprawdę drobnostka, o której nawet nikt nie myśli.
6. Królowie życia
Skoro pod sklepem są 3 miejsca dla inwalidów to jasne, że jedno albo dwa z nich można zająć!
Krysia poniżej - okaz zdrowia, ładny samochód, przez głowę jej nie przechodzi nawet cień myśli o tym, że ktoś może tego miejsca naprawdę potrzebować! Ona robi swoje zakupy i ma w d...
Komes! Na prawym siedzeniu drabina, brak ID dla inwalidy. Skoro skacze po drabinie to do sklepu na pewno dojdzie o własnych siłach. Czemu więc blokuje miejsce na wagę złota? To nic , że akurat było wolne, ale teraz jak inwalida podjedzie to już tego miejsca nie znajdzie.
W obu samochodach nie było plakietek stwierdzających inwalidztwo kierującego pojazdem.