wtorek, 22 maja 2012

Tak się bawi, tak się bawi... Z K M

Tak się bawi, tak się bawi... Z K M... ale też Urząd Miasta Olsztyna. Dlaczego "bawi się"? Chodzi o place zabaw. Temat nie jest ekonomiczny? Nic bardziej mylnego! Inwestycja w najmłodsze pokolenie może dawać najwyższe korzyści społeczne, szczególnie w perspektywie starzejącego się społeczeństwa, a plac zabaw to dla wielu dzieciaków podstawowa przestrzeń publiczna w której spotykają nowych ludzi, poznają ich, stają się bardziej otwarci.
Oczywiście można długo o tym jak placów zabaw brakuje szczególnie w centrum miasta przez co wybór co do lokalizacji swojego wymarzonego "M" młode rodziny podejmują w sposób jednoznaczny wybierając blokowiska w polach i łąkach (o olsztyńskim sprawlu pisaliśmy już w pierwszym poście na tym blogu, a o samych przedmiejskich tutaj), a nie w starej części Olsztyna, bo tu place zabaw istnieją, ale mimo rekreacyjnych lokalizacji w parkach przy Łynie (1. przy Staszica, 2. koło Żaby) nie są nawet oddzielone jakąkolwiek barierą (i nie chodzi tu o tą w kolorze żółtym, bo dla dzieci to co najwyżej kolorowy trzepak), która zabezpieczałaby chociaż trochę przed nieobliczalnymi pomysłami dzieciaków.

Miasto oczywiście nie zapomina o dzieciach i proponuje "nowoczesną alternatywę" na miarę XXI w. czyli wirtualny plac zabaw. Miasto-ogród wspaniałomyślnie przyciąga dzieci przed monitory komputerowe! No tak, może takie e-dziecko w przyszłości nie będzie protestować przeciwko laniu asfaltu jak społecznicy w większości wychowani na podwórkach, które całe dnie były pełne za sprawą wyżu demograficznego z lat 70-tych i 80-tych. E-dziecko będzie w przyszłości podziwiać miasto z perspektywy wizualizacji stadionów, placów, galerii handlowych, perfekcyjnych rozwiązań komunikacyjnych. W tworzeniu pięknych wizualizacji obecny Prezydent Miasta jest mistrzem świata. Na obrazkach nawet świecące pały są ładne!

Odnośnie samego e-placu zabaw: czy ktoś w Ratuszu faktycznie wierzy że takim miejscem na stronie Ratusza jest w stanie konkurować ze specjalizującymi się w atrakcjach dla dzieci serwisach Disney'a, Lego czy chociażby polskich dostępnych w większych portalach internetowych (np. Sieciaków czy Buliby)? Jaką potrzebę olsztyński wirtualny plac zabaw zaspokaja, której nie jest w stanie lepiej obsłużyć inny serwis??? Może lepiej podać parę linków do profesjonalnych stron i nie bawić się za publiczne pieniądze? Może lepiej zbudować realny plac zabaw w mieście-ogrodzie...

To że miasto nie myśli o jednym placu zabaw widać po serwisie ZKM! Tak, tak, ten sam co niedawno zapewniał obsługę po węgiersku i albańsku(!) Dziś w serwisie odnajdujemy właśnie miejsce dla dzieci. Żeby nie było... musi to być chyba jakiś elitarny plac zabaw, a może wydzielony dla pracowników ZKM, bo nie dostaniemy się do niego "z ulicy". Potrzebny jest login, którego nie jesteśmy na stronie zdobyć. Nawet jak podamy maila to okazuje się że nie jesteśmy w bazie. Kto zatem jest w bazie? I jak się do niej dostać? Nawet nie pytamy, bo pytaliśmy jeszcze w ubiegłym roku o przychody ze sprzedaży biletów i okazało się że księgowość jest zbyt trudna w ZKM by to policzyć. Rzecznik prasowa ZKM obiecywała że dane udostępnią do końca marca br., ale jak wiele spraw w Olsztynie... pojawiło się parę innych skandali i już nie było czasu zapytać a zatem i ZKM się nie chwalił.

Nieuzasanionej podwyżki cen biletów nie odpuścimy. Wkrótce powrót cyklu "na gapę" i odpowiedzi ZKMu lub jej braku. Zabawa się skończyła.

piątek, 18 maja 2012

Igrzyska zamiast dobrego wykształcenia?

Dziś coś czego w Olsztynie nie wolno, mianowicie nie wolno krytykować kortowiady, tego cudu nad Kortówką, najlepszych juwenaliów w Polsce, słynnych hen daleko.

Czy kortowiada to coś co studenci UWM dostają w zamian, za brak złudzeń, że po studiach dobra praca będzie na nich czekać ? Taka swego rodzaju transakcja wymienna? Pobujacie się 5 lat, poudajecie, że studiujecie a my poudajemy, że was nauczamy ale przynajmniej się wybawicie? (od tej zasady są liczne wyjątki - wydziały, które reprezentują poziom europejski - oraz studenci, którzy korzystają z możliwości jakie dają dzisiejsze czasy).
Zresztą kortowiada to tylko symbol, w tym kierunku idzie cała polityka uczelni. Oferta dla studenta jest czytelna - UWM to najbardziej rozrywkowy uniwersytety w kraju, pięknie położony, z masą klubów oferujących tanie piwo, a do tego w samym środku jest duży sklep, w którym alkoholu do woli a na kortowiadę otwierane są specjalne stoiska z piwskiem! Postronny obserwator może wręcz odnieść wrażenie, że producenci piwa to główna siła na terenie uniwersytetu.
Wiemy, że czyta nas wielu studentów UWM, ale cóż blog w założeniu miał prowokować do myślenia niestadnego więc i tym razem pójdziemy wbrew powszcechnym zachwytom nad kortowiadą. Zresztą czuję, że ci studenci, którzy nas czytają zapewne w jakimś stopniu przyznają nam rację. 
Juwenalia miały być imprezą wzbogacającą życie uczelniane zarówno na płaszczyźnie zabawy jak i kultury studenckiej. Jak to wygląda obecnie? Poziom zabawy zostawimy bez komentarza, widocznie takie są gusta na tej uczelni, że upicie się i darmowy koncert to szczyt cudownej zabawy. Co do kultury studenckiej to jako taka propagowana na kortowiadzie na pewno nie jest, jest nikłym dodatkiem. Pytanie kto zyskuje na tej imprezie.

Obecna formuła kortowiady wpisuje się znakomicie w markę tzw. "Uniwersytetu Wiecznego Melanżu" którą UWM nabył w Polsce. Na czym polega ta marka? Otóż UWM staje się sławny w Polsce jako uniwersytet , gdzie wiedzy wprawdzie nie zdobędziesz ale spędzisz przyjemne kilka lat okraszone dużą ilością alkoholu i zabawy. Sami studenci kultywują ten obraz propagując w internecie różne dziwne treści.
Wyobraźmy sobie, że po wpisaniu  hasła "uniwersytet wiecznego melanżu" w Google pierwsze obrazki to ten powyżej i ten poniżej:
www.singielwpodrozy.pl
Naszym zdaniem studenci, rozpowszechniając taki obraz uczelni sami robią sobie krzywdę. Melanż kortowiadowy (ale nie tylko) jest już szeroko znany. Słyszałem o nim kiedyś w pociągu relacji Warszawa - Kraków, oraz na kempingu na Helu. Jak myślicie czy przyczynia się to do wzrostu szans na zatrudnienie po skończeniu studiów? Raczej nie. Czy nie lepiej byłoby dbać o postrzeganie swojej uczelni jako swego rodzaju przepustki na rynek pracy zamiast promować ją jako miejsce rozrywki niskich lotów?
Czemu w władze UWM wspierają tą niewyszukaną strategię promocji uniwersytetu ? Czemu UWM to największy w Polsce obszar przestrzeni publicznej na którym nie ma żadnych sankcji za picie alkoholu, oddawanie moczu gdzie popadnie, tłuczenie butelek? To miejsce zaczyna przypominać nieustającą prowincjonalną imprezownię, coś a'la wiejska zabawa.

Czy taka jest rola uczelni publicznej? Otóż władze te najprawdopodobniej się poddały. Zrezygnowały z wykreowania UWM na miejsce istotne na edukacyjnej mapie Polski, a swojej szansy na przyciąganie studentów upatrują w tym, że można sobie wypić piwko na "kacrondzie", pogrillować kiełbaskę na plaży, a raz do roku zaszaleć na całego. Proste! Do tego trochę cudacznych budyneczków za pieniądze unijne i wszystko się kręci! Jak to napisała jedna ze studentek na portalu olsztyn.com.pl : "Przekonałam się wszem i wobec w ciągu 5 lat studiów na UWMie, że student jest dla władz ostatnią osobą, która powinna być brana pod uwagę w planowanych inwestycjach. Najważniejszy jest LANS. Trzeba się w końcu pokazać w Unii. Typowa polaczkowość, na każdym kroku w każdej dziedzinie." (1 )

Na koniec pytanie , czemu przy okazji kortowiady władze UWM dopuszczają do ogromnej dewastacji Kortowa, zanieczyszczania ekskrementami jeziora Kortowskiego (przecież za kilka tygodni tam się będą kąpać koloniści z Almaturu - znakomita reklama, a także mieszkańcy Olsztyna).
Pozostaje wyrazić nadzieję, że nowy rektor jako człowiek światły i bywały wzniesie tą imprezę na wyższy poziom oraz zadba o image UWM. Za obecnej, schodzącej już ekipy z roku na rok poziom dołował. Panie Rektorze elekcie, w panu nadzieja. 

PS. Tutaj BONUS, link na który według mnie powinny zareagować władze UWM. Użycie loga uniwersytetu bez zezwolenia w sposób przynoszący szkody uczelni  http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/101396-kortowiada-2011.JPG

wtorek, 8 maja 2012

UWM buduje makabryły

Naiwny były ten, kto spodziewał się że napływ manny z nieba w postaci pieniędzy unijnych dla UWM pobudzi ambicje aby wydawać je, tak aby wzbogacić architektonicznie miasto i jednocześnie rozwijać potencjał Kortowa jako miejsca wyjątkowego. Wybrano utartą ściężkę bazowania na tym co zrobili Niemcy oraz tzw. komuna, szczególnie ta we wczesnej fazie. Taki chociażby budynek wydziału Bioinżynierii (socreal zdaje się) bije na głowę to co zafundował sobie UWM przez ostatnie lata.
A tymczasem inne wyższe uczelnie pokazują, że można zbudować obiekty, które na pewno będą zauważone, a wręcz mogą stać się rozpoznawalnym symbolem uczelni. Przecież taki skok inwestycyjny nie powtórzy się przez najbliższe kilkadziesiąt lat, a może już nigdy, więc oczywiste jest, że trzeba było budować na lata a nie na dziś. UWM wybrał aby budować dużo ale byle jak.
Przykładowe ciekawsze realizacje, które pokazują, że można zbudować coś co wzbogaca miasto i przyczynia się do kreowania wizerunku uczelni wyższej:

Wydział Matematyki i Nauk Informacyjnych Politechniki Warszawskiej
www.gazeta.pl

Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego,
www.archinea.pl

Instytut Biotechnologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego,
www.kul.pl

A teraz spójrzmy na olsztyński dorobek, sztandarowy obiekt to biblioteka, której elewacja powala swą nachalną sztuczną monumentalnością i pseudo klasycyzmem.

fot:http://www.ro.com.pl

Tu krańcowy przypadek tandety i infantylizmu. Architektura rodem z przemysłowych przedmieść. Niejeden salon samochodowy albo zakład przemysłowy bije ten obiekt na głowę. To centrum konferencyjne UWM - czyli wizytówka uczelni dla potencjalnych gości.

Poniżej coś co kojarzy nam się nieodparcie z silosem rakietowym, a za nim jakieś centrum kontroli lotów? Wszystko zdehumanizowane, mimo , że wydział humanistyczny, pozbawione małej architektury i ścieżek dla ludzi! Każdy student humana wie jak ciężko z tego fortu wydostać się na piechotę do przystanku autobusowego.
fot: wikipedia
Na koniec powierzchnia, która idealnie nadawałaby się na miejsce dla ludzi, wyobraźmy sobie tutaj trawę, ławki i studentów z książkami, może parę drzew? Skądże znowu, UWM tak mocny kierunkami przyrodniczymi wybetonował wielkiego "grzymowicza" w postaci kilku hektarów polbrukowego parkingu. Cywilizowany świat chowa parkingi pod ziemię albo na tył budynków, UWM zgodnie z olsztyńskimi trendami chwali się jaki to park maszyn posiadają wykładowcy i studenci. 
Prowincjonalna uroda tego miejsca jest wręcz przygnębiająca.
fot:http://tajemnicaolsztyna.bloog.pl
Niestety UWM zorganizował jeszcze jakieś środki na dalszą rozbudowę swoich obiektów, a zwycięski projekt to połączenie szerokiego prospektu automobilowego z budynkami w stylu późnego NRD. Gdzie atmosfera uniwersytetu? Gdzie tereny dla ludzi? Z eko-kampusu nad jeziorem robimy betonowego molocha, zwykłą dzielnicę biurową. Ten uniwersytet naprawdę mógłby mieć swój styl. Niepowtarzalny, wyjątkowy, nawiązujący do otoczenia i starej części Kortowa.
fot:www.gazeta.pl

A tymczasem projekty jak ten poniżej nie znalazły uznania w oczach władz UWM. 

fot:www.gazeta.pl
Czemu nudne projekty wygrywają a ciekawe przegrywają? Czemu o tym co i jak budować decydują ludzie jak się wydaje pozbawieni poczucia estetyki? Czemu nawet jeśli chcą dobrze to wychodzi tak jak zawsze? Część odpowiedzi znajduje się w poniższm artykule oraz dla bardziej wytrwałych czytelników w piśmie od SARP do rektora Górniewicza.

Nie daj Bóg wygrać konkurs architektoniczny na UWMie
List SARP