wtorek, 22 listopada 2011

Zgodnie z prawem, czyli o tym co może MZDiM

Na przejeździe dla rowerów na zielonym świetle ginie człowiek. Nie trzeba wydawać pieniędzy na skomplikowane analizy (wzorem tych zamówionych dot. przejścia przy Ince), by zauważyć że sygnalizatory są źle zaprogramowane. Wystarczy że porozmawia się z kierowcami i okaże się że niemal każdy taką sytuację już wcześniej zauważał. Po chwili od wypadku znalazła się grupa wskazujących inne źle działające sygnalizatory. A co na to MZDiM?

Albo wypowiedź została zmanipulowana przez gazetę, albo jest jeszcze gorzej niż mogłoby się wydawać. Czy jedyną weryfikacją podejmowanych działań tak często powołujących się na eksperckie analizy i wiedzę w zakresie drogownictwa MZDiM jest analiza zgodności z prawem? A może skoro od razu mówi się o "zgodności z prawem" a nie np. konkretach rozwiązania tzn. że coś na rzeczy może być? Bo to że zgodne z prawem to przecież wiadomo (choć jak pokazuje przegrana sprawa sądowa ze "społecznikiem" Borolem też nie koniecznie), w końcu to urząd!

Zgodnie z prawem można bardzo dużo. Można na przykład zamknąć wszystkie wjazdy na rondo. A co? Nie dałoby się? Dało by się. I to zgodnie z prawem. A może parking dla tirów pod samym ratuszem? Dlaczego nie? Też da się zgodnie z prawem.
Może się zatem wydawać że taka pewność siebie dyr. Gustka jest akceptowana przez Prezydenta Olsztyna. Oczywiście prezydent ma od tego też specjalistów, a jednym z nich ma być nadzorujący MZDiM zastępca prezydenta Olsztyna Bogusław Szwedowicz. Dla śledzących lokalną prasę dość niespodziewaną raczej jest wypowiedź pana Szwedowicza o "potrzebie świeżej krwi" i "nowego spojrzenia". Ale cieszyć może że taka potrzeba jest zauważona. Czekamy na kolejne kroki!

Szkoda że choćby przy tym tragicznym wydarzeniu nie udaje się rozpocząć rozmowy na temat szerszej polityki w zakresie zielonego transportu. Nawet rowerowy Pełnomocnik Prezydenta skupia się w tym momencie na "bieżącym załataniu dziury" tj. zmianie ustawienia sygnalizatorów. Oczywiście trzeba to załatwić jak najszybciej, ale z drugiej strony wypadałoby rozpocząć rozmowę dot. także ogólnego podejścia do tematu rowerów w Olsztynie, czyli np. problemu polegającego na tym, że wszystkie ścieżki rowerowe idą wzdłuż i często przecinają szerokie arterie (nowe w podobny sposób są planowane), a to daje efekt w postaci wielu możliwości kolizji rowerzysty i samochodu w którym przegranym może być tylko jeden.

O tym że drogi rowerowe mogą prowadzić daleko od czteropasmówek pisaliśmy już jakiś czas temu. Ścieżka wzdłuż Łyny zmniejszałaby ilość krzyżówek ścieżki rowerowej i drogi dla samochodów do minimum. Zmniejszenie kilkukrotne tych krzyżówek prawdopodobnie zmniejszyłoby tyle samo razy liczbę wypadków (w tym: śmiertelnych). W tak dobrze znanym już wielu olsztynianom Londynie na pierwszy rzut oka mapa ścieżek rowerowych jest trudna do ogarnięcia. Dlaczego? A to właśnie dlatego że każdy szuka w niej odniesienia do układu dróg samochodowych, a to ni jak się ma jedno do drugiego: ścieżki rowerowe są prowadzone właśnie tam gdzie ruch samochodowy jest mały albo wręcz żaden. No ale ratusz ma wizję trzeciej drogi dla Olsztyna i nie będzie kopiować zachodnich wzorców, a Pan Piekarski (celowo piszę bez tytułu pochodzącego od stanowiska, bo te w ratuszu ma dość elastyczne) stwierdza jednoznacznie:
Dlatego ktoś kto chce np. dojechać z Osiedla Generałów lub innej noclegowni do pracy w Śródmieściu będzie jechał obok salonu samochodowego, zakładu wulkanizacji opon, płotu ogródków działkowych (to wszystko przy ulicy Sikorskiego) wdychając spaliny samochodów, smażąc się jak na patelni w dni letnie, w hałasie wyższym niż 80 decybeli, by dotrzeć do megagórki na przyszłej Obiegowej i po wdrapaniu się na nią zjechać z górki Żołnierską. A to wszystko przecież w celach "rekreacyjnych", bo wg "ratuszowych speców" rower tylko taką funkcję pełnić może.

Może ktoś w ratuszu wreszcie zastanowi się dlaczego student pracujący w Londynie jeździ tam wszędzie rowerem i zarabia na dwudziestoletniego golfa którym będzie się poruszał w trakcie roku akademickiego po Olsztynie a nawet samym Kortowie?

6 komentarzy:

  1. heh paranoja w takim razie trzeba będzie zbudować trasy dla motocyklistów, Quadowców bo oni tez w zderzeniu z samochodem przegrają . Mało jeszcze ścieżek rowerowych 20 lat temu tego w ogóle nie było i jakoś więcej ludzi rowerami jeździło fakt że było mniej samochodów ale za to więcej osób miało tz. kartę rowerową i znali przepisy a patrząc co teraz wyprawiają rowerzyści to za głowę się człowiek łapie ROWERZYSTA TO NIE ŚWIĘTA KROWA i przepisy drogowe musi znać . Rowerzysta zjeżdżający ze ścieżki na przejście dla pieszych mimo tego że ma pierwszeństwo bo ma zielone powinien mimo to spojrzeć czy nic nie jedzie a ile przypadków jest takich że rowerzyści nie patrzą tylko jada przed siebie a potem jest jak jest . Moze trzeba przeprowadzić akcje SZALONY ROWERZYSTA i przesłać do redakcji fotki jak to się jeździ łamiąc przepisy .

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy to pewnie jakiś NOL jeżdżący rozpadający się oplem i sądzący, że jest gościem.

    OdpowiedzUsuń
  3. W Olsztynie to nadal dobrego fasonu można zadać tylko jak się ma blacharnię. Choćby starą, pordzewiałą i z zapierdzianymi przez jakiegoś Niemca fotelami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zobaczcie, co się działo w Poznaniu, jak niedawno był taki sam wypadek. Ten rower cały czas tam stoi.

    http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36037,7752287,Po_wypadku_na_moscie__bialy_rower_dla_Kasi.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Spot on z tym utrzymywaniem dziczy na Facebooku - utrzymywanie feudalizmu, dzielenie się we własnym gronie w patriarchalny sposób milionikami z podatków na budowy, remonty i nieprzesadne kształcenie poprzez UWM (mimo narracji zajebistości) wydaje się modus operandi warmińskich "elit". Przydałoby się gdzieś skutecznie zdeployować Najwyższą Izbę Kontroli, a może od razu deklarować dołączenie do the Commonwealth zamiast do tej biednej Warszawki, źródła taniej siły roboczej dla zachodnich korporacji?

    OdpowiedzUsuń
  6. Z innej beczki gdzieś - pewnie w rp.pl - czytałem, że Warszawka przytuliła 11 miliardów z Brukseli, a nasze województwo 2. Mile widziane by było doszkolenie ludności w programach unijnych, chyba że po prostu wszyscy tu tak zubożali, że nie mieliby na ewentualny wkład własny, a nibypolskie banki nie uznałyby, że ludzie z lasu godni są kredytu, że jak im się zastrzyknie 9 miliardów, to zaczną lepiej prosperować

    OdpowiedzUsuń