środa, 31 sierpnia 2011

Pomysł na Olsztyn?

"Olsztyn zajął IV miejsce w rankingu "Miasta atrakcyjne dla Biznesu", przeprowadzonym przez miesięcznik "Forbes". Rankingiem objęto duże miasta Polski, liczące od 150 do 300 tys. mieszkańców. Z roku na rok zajmujemy coraz wyższe miejsca, co jest dowodem nasze działania w mieście idą w dobrym kierunku – mówi Piotr Grzymowicz, Prezydent Olsztyna."
Takie to optymistyczne przesłanie znaleźć można na stronie olsztyńskiego Urzędu Miasta: http://www.gospodarka.olsztyn.eu/pl,aktualnosci,article,148,olsztyn-atra.html

Wydawałoby się więc, że Olsztyn to miasto wyróżniające się rozwojem gospodarczym na tle kraju, będące jednocześnie lokomotywą gospodarczą regionu i zapewniające mieszkańcom możliwości znalezienia atrakcyjnej pracy i bezpieczeństwo ekonomiczne. Patrząc z zewnątrz dojść można jednak do wniosku, że ma to niewiele wspólnego ze stanem faktycznym a stanowi znakomite usprawiedliwienie dla nieróbstwa prezydenta i władz miasta.

Wytrwalsi czytelnicy serwisu internetowego olsztyn.eu znajdą jeszcze taką informację z dnia 28 marca b.r. : "Konferencją tematyczną zainaugurowano budowę i powstanie Olsztyńskiego Parku Naukowo-Technologicznego. Planowany obiekt usytuowany będzie między Skandą i al. Piłsudskiego. Obecnie na tym terenie powstają drogi dojazdowe, a w przyszłości OPN-T być może stanie się obiektem na miarę Doliny Krzemowej." Ciężko o przykład większej megalomanii i niezrozumienia realiów gospodarczych, a może wręcz jest to przykład zwykłej urzędniczej głupoty?

Obie te informacje to przykład maskowania braku pomysłu na rozwój Olsztyna historyjkami z pogranicza propagandy i science-fiction. Wałkowane od zawsze plany rozwoju turystyki (wspierane przez festiwale serów i latawców), wydają się być pomysłem na miarę miasta 10 tysięcznego, a nie stolicy województwa o populacji dobijającej do 200 tysięcy. Zastanówmy się bowiem ile miejsc pracy wykreować można w turystyce przy naszym krótkim i kapryśnym sezonie, braku większych atrakcji w samym mieście i położeniu w jednym z najsłabiej dostępnych komunikacyjnie regionów Europy? Według danych Eurostat zatrudnienie w turystyce w krajach Unii Europejskiej stanowi od 6 do 11% ogólnego zatrudnienia. Według szacunków UE, turystyka stanowi 5 % PKB. Przyjmując 10% (zakładam, że jest to maksymalny wskaźnik dla dużego miasta nie leżącego nad Morzem Śródziemnym), przy zatrudnieniu 61 tys. osób (dane GUS) sektor turystyczny w naszym mieście wygeneruje docelowo 6,1 tysięcy miejsc pracy, z czego większa część zapewne już powstała. Czy można na tym opierać przyszłość Olsztyna? Powstaje więc pytanie, czy ktokolwiek rzetelnie zastanowił się nad ekonomicznym znaczeniem turystyki dla miasta? Czy cała teza opiera się na powtarzalnej bezmyślnie od wielu lat kalce o „wysokich walorach turystycznych Warmii i Mazur”. Aby uniknąć zarzutów o brak sensu w porównywaniu Olsztyna do miast takich jak Warszawa czy Gdańsk, należy powiedzieć od razu, że nasz punkt odniesienia zdefiniowany jest na innym poziomie. Bliski nam geograficznie Toruń, miasto o porównywalnej wielkości i aspiracjach, także bije nas na głowę. I tak dla przykładu, od kilku lat kształtuje wizerunek miasta skupiającego firmy z branży elektronicznej. Swoje zakłady zbudowały tam już Sharp i kilkanaście innych firm skupionych w tzw. Crystal Park w podtoruńskich Łysomicach. Docelowo zatrudnią one kilkanaście tysięcy osób.

Co na to Olsztyn? Olsztyn żyje z umiejscowionego tu aparatu urzędniczego i UWM. To wystarcza, aby miasto jako tako prosperowało czerpiąc z transferów budżetowych. Lotnisko, dobry dojazd drogowy czy kolejowy, park przemysłowy i technologiczny, nowe zakłady pracy, rozwój usług, aquapark, nowoczesna hala widowiskowa, zrewitalizowane centrum miasta – to wszystko nie jest potrzebne.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Potencjał w sporcie!


Stworzenie Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego było z pewnością jednym z trafniejszych pomysłów zrealizowanych w Olsztynie w okresie transformacji ustrojowej. Naturalnym wydawało się tworzenie - jakże kluczowych na innych uczelniach - wydziałów prawa czy ekonomii. Wiadomo, że kierunki takie będą swoją renomę budować przez wiele lat, tym bardziej że zaplecza kadrowego zbytnio w Olsztynie nie ma. Większość obecnej kadry WNE to absolwenci ekonomiki rolnictwa na wydziale rolnym AR-T. Są też absolwenci technologii żywności itp. Przepraszam, ale nie wierzę, że zastąpienie w przykładach mięsa innym dobrem sprawi że nagle można wykładać mikroekonomię czy teorię rynków. Dlatego bardzo ważnym dla budowy renomy UWM jest ściągnięcie tutaj kadry z najlepszych polskich uczelni. Inaczej cały czas nowe wydziały będą balansować na być albo nie być w ocenie komisji akredytacyjnej. Trudno także spodziewać się by uczelnia nagle promieniowała na gospodarkę regionu, bardziej niż jest to obecnie tj. poza napędzaniem do miasta masy studentów, która jak się często okazuje nie powinna mieć matury a co dopiero dyplomu magistra.
Pomysł stworzenia medycyny na UWM był często oceniany jako porywanie się z motyką na słońce. Inna sprawa że jakby zliczyć przykłady w ten sposób oceniane to na słońcu można by otworzyć filię wydziału rolnego z samych tych motykarzy, tudzież: parafrazując ogłoszenia z rynku pracy: operatorów motyki. Problemów do rozwiązania będzie sporo i podobnie jak z wydziałami prawa i ekonomii, tutaj też odnajdzie się spora część starych pracowników, choć w odróżnieniu od prawa i ekonomii, w medycynie za bardzo pociemniać się nie da: profesor wykładający anatomię zwierząt nie zacznie być cenionym specjalistą od anatomii człowieka, itp. Jeśli do tego uwzględnić jak kapitałochłonne jest wykształcenie lekarza, faktycznie coraz bliżej nam do słońca z wyżej wspomnianym narzędziem ogrodniczym.

Wydaje się że kombinowanie w ofercie dydaktycznej jest w perspektywie nadchodzącego niżu demograficznego niezbędne. Problem w tym że ten niż już wchodzi na studia, a najnowsze kierunki dopiero się rozwijają i potrzebują sporo czasu. Zupełnie inaczej byłoby z… kierunkiem wychowania fizycznego, którego poziom można zbudować znaczenie szybciej. Tam najważniejsza jest bowiem baza sportowa. Oczywiście AWFy i tak opierają się w znacznej części na obozach wyjazdowych. Przewagą Olsztyna mogłoby być jednak to że doskonała letnia baza jest na miejscu. W Kortowie mało wykorzystywany jest położony w centralnej części osiedla akademickiego stadion lekkoatletyczny. Na jego zielonej murawie pojawili się ostatnio nawet piłkarze co przez wiele lat był zabronione (bo to stadion lekkoatletyczny!). W ostatnich latach za Korówką powstały boiska do piłki nożnej (3), siatkówki plażowej (2) i koszykówki. W parku funkcjonuje całkowicie odnowiona hala sportowa. Jezioro Kortowskie daje możliwość treningu żeglarzom i kajakarzom. W Kortowie od wielu lat istnieje także stadnina koni z ujeżdżalnią. Trudno nie wspomnieć o licznych kortach, które znajdują się przy Heweliusza (9), przy plaży (5), przy DS 6 (1). Dodać należy także walory krajobrazowe, które świetnie nadają się do wykorzystania do: treningów biegowych (przełaje) czy choćby maratonów MTB. Przy ulicy Tuwima powstaje basen olimpijski, a coraz częściej mówi się o lokalizacji w tej okolicy nowej Uranii. Od wielu lat niestety już nie sportowo wykorzystana jest górka kortowska na której istniał przed laty wyciąg narciarski i tor saneczkowy.
Stworzenie w Kortowie wydziału wychowania fizycznego nadałoby zupełnie innego charakteru temu miejscu. Dziś, coraz częściej słyszymy, że w Kortowie to tylko chleją piwo, co jest oczywiście nie prawdą, ale z drugiej strony to dziwi fakt tak biernej postawy studentów w kontakcie z tak świetnymi do uprawiana sportu warunkami. Dlaczego tak mała liczba studentów uprawia sport? Oczywiście to problem w całej Polsce (sport tak, ale w kapciach), jednak gdzie to można zmienić jak nie w Kortowie? A zachowanie tej sytuacji ma prowadzić do zapewnienia odpowiedniej liczby klientów absolwentom olsztyńskiej medycyny? Właśnie na poprawę dostępu do służby zdrowia na wysokim poziomie wskazują autorzy i administratorzy projektu Medycyna w Olsztynie. A może warto pomyśleć także o przyczynach a nie tylko skutkach? Dbaniu o zdrowie, a nie leczeniu?
Zyski z utworzenia wydziału wychowania fizycznego - poza znanym w Olsztynie zarabianiu na masie studenckiej niezależnie od poziomu kształcenia - to m.in.:
Rozwój sport powszechnego
- zachęcenie studentów z innych wydziałów do aktywności fizycznej (kolega z akademika codziennie biega to może i ja zacznę?),
- zachęcenie młodzieży olsztyńskiej do aktywności fizycznej i zdrowego stylu życia (w przypadku gdy taki kierunek jest na miejscu więcej osób bierze pod uwagę sportową ścieżkę kariery),
- stworzenie atmosfery miejsca pozytywną aktywnością młodych ludzi, a nie stawianymi kolejnymi betonowymi budynkami (patrz: biblioteka od strony górki lub ulicy Dybowskiego oraz smażalnia samochodów przy hipermarkecie, czyli parking przy centrum konferencyjnym),
Rozwój sportu kwalifikowanego
- przyciągnięcie do Olsztyna sportowców, którzy chcą się kształcić w kierunkach trenerskich,
- powstanie nowych zespołów oraz dopływ nowych zawodników do olsztyńskich zespołów, które biorą udział w rozgrywkach, a więc i ich wzmocnienie,
- rozwój przemysłu sportowego (kluby występujące w czołowych ligach siatkówki, koszykówki, piłki ręcznej czy nożnej to przedsiębiorstwa… czyli biznes, na co wiele osób nie zwraca uwagi).
Przy tym ostatnim, można by długo pisać o popularnych w środowisku marketingu sportowego przykładach Manchesteru United, Liverpoolu czy Realu Madryt, których wartość jest wyższa niż wielu czołowych polskich spółek z GPW, a ich budżety są –set i –tysięcy razy wyższe od budżetów polskich miast. Nie mówię, że w Olsztynie powstałaby konkurencja dla Manchesteru United, ale z pewnością w Olsztynie da się zarabiać na profesjonalnie zorganizowanych sportowych spółkach akcyjnych, ale do tego potrzeba przemyślanej strategii dla sportu. Trzeba stawiać na gałęzie przemysłu, które da się realizować. Do sportu nie potrzeba zasobów węgla czy gazu, nie ma znaczenia obwodnica, za to potrzeba ludzi i speców od biznesu sportowego! Dziś z jednej strony mamy jakże udany Olsztyn Aktywnie! upowszechniający sport (rekreację) wśród mieszkańców, a z drugiej kibic siatkówki czy piłki ręcznej jest zapraszany tylko na mecz i tylko do kibicowania w trakcie meczu. Nie ma programów lojalnościowych, wydarzeń pozaboiskowych jak np. mini turnieje siatkówki dla dzieci kibiców. Atmosfera na meczach też pozostawia wiele do życzenia, jeśli tylko pojedzie się na mecz wyjazdowy i porówna. Przy okazji: po co od dwóch lat reklamuje się na bilbordach Galerię Warmińską, w której jeszcze zakupów się nie da zrobić, pójść do kina też nie, nie są nawet rozpoczęte żadne prace budowlane. Może lepiej jest tą powierzchnię reklamową odsprzedać? To samo dotyczy reklamy instytucji publicznej. Czy Sejmikowi przybędzie petentów na których więcej zarobi? Rozumiem gdy reklamuje się Mazury Cud natury, bo z tego jakieś korzyści można nakreślić, jeśli mecz jest transmitowany w ogólnopolskiej telewizji, ale reklamowanie instytucji jako takiej to bezsens.

Gdzieś pomiędzy Plus Ligą a programem dla mas czyli Olsztyn Aktywnie! jest m.in. olsztyńskie rugby, które przed paroma dniami praktycznie przestało istnieć, bo nie zgłosiło się do rozgrywek ligi rugby. Szkoda, bo jakieś dwa lata temu jedna z odmian (rugby 7ek) została włączona do programu igrzysk olimpijskich. To daje szanse na ogromną popularyzację tego sportu i jego profesjonalizację.
Czy ktokolwiek planując nowy stadion przy Piłsudskiego brał pod uwagę możliwość rozgrywania na nim meczów rugby skoro tzw. stadion przy Gietkowskiej z miesiąca na miesiąc przestaje istnieć? Czy ktokolwiek analizę możliwości rozwoju sportu prowadzi?

PS. Biznes sportowy oczywiście nie zmieni nagle Olsztyna w oazę bogactwa bo nie samym sportem człowiek żyje, ale wszelkie możliwości trzeba maksymalizować by ogólnie żyło się lepiej.