poniedziałek, 12 marca 2012

Uniwersytet na peryferiach

W temacie wyborów rektora UWM, warto spojrzeć na dorobek tej uczelni w ostatnich latach. W momencie gdy uniwersytet powstawał wydawało się, że to będzie początek lepszej przyszłości miasta i uniwersytetu, napędzających się wzajemnie. Tymczasem po ponad 10 latach widać, że UWM to odrębny byt, którego rola miastotwórcza jest duża ale wykorzystana tylko częściowo. Może to kwestia oddalenia i hermetyczności kampusu. Z UWM nie wychodzą żadne pomysły na rozwój miasta, żadne przełomowe idee. Środowisko intelektualne UWM żyje na marginesie miasta i zajęte swoimi sprawami niewiele do niego wnosi. Także rola kulturotwórcza jest wątpliwa, patrząc na imprezy typu Kortowiada. Uniwersytet nie promieniuje na miasto ideami, pomysłami, stąd też to zacofanie umysłowe w ratuszu jakim zostaliśmy pokarani. Bo jak inaczej skomentować postępującą degradację przestrzeni miejskiej gdy na uniwersytecie funkcjonuje rzadkie w kraju nagromadzenie kierunków związanych z kształtowaniem przestrzeni i gospodarką przestrzenną?

Podsumowaniem tej historii jest nieciekawy obraz kampanii wyborczej na UWM. Kandydaci nowi-starzy, czyli nic nowego. Wykształciły się dwa obozy zasklepione wokół swoich "liderów", ale większość pewnie i tak nie popiera żadnego z nich tylko bezwolnie ulega jednej bądź drugiej grupie. Zamiast programów, media donoszą o gierkach i brudnych chwytach.



Kiczowata architektura "imperialna" to także znak rozpoznawczy UWM


UWM to miała być lokomotywa napędowa Olsztyna, a tymczasem: 
1. Poziom kształcenia na niektórych kierunkach rozczarowuje jak na uniwersytet. O ile na początku wydawało się, że UWM wybuduje pewną markę o znaczeniu ponadregionalnym, to poza kilkoma kierunkami nie ma o tym mowy. Uczelnia przekształciła się w szkołę masową przemielającą prowincjonalną młodzieź, a duża część absolwentów mimo "uniwersyteckiego" wykształcenia nie wybiega marzeniami poza karierę przedstawiciela handlowego.
2. Niedoinwestowana kadra (tak pensje na UWM leżą na dole widełek ministerialnych) nie jest w stanie nadać tej uczelni poziomu, którym byśmy mogli się pochwalić w kraju. Działa zasada "jaka płaca taka praca". Pensje są niskie bo władze lubią budować. 
3. W temacie budowania właśnie - buduje się kolejne hektary budynków a tymczasem niektóre wydziały dramatycznie kurczą nabory na kolejne roczniki. Swego czasu w wiadomościach uniwersyteckich opublikowano wywiad z rektorem pod tytułem "Niż na wykładach, wyż na budowie".
Rektor mówił, że wprawdzie studentów jest coraz mniej ale buduje się coraz więcej. Ewidentny paradoks tej sytuacji jest widoczny chyba dla każdego.
4. UWM psuje lokalny rynek pracy dla ludzi młodych - działa jak wielki wir, zasysa młodzież z całego regionu i  wypuszcza ją na olsztyński rynek pracy. Tak  to w niezbyt dużym mieście wojewódzkim jest na codzień conajmniej kilka tysięcy studentów i absolwentów, chcących wykonywać często jakąkolwiek pracę za minimalną ustawową pensję. A często i poniżej tej stawki (tzw. umowy śmieciowe, staże etc. umożliwiają obejście pensji minimalnej). I teraz spójrzmy na młodego mieszkańca Olsztyna, który chce sobie normalnie skończyć szkołę lub studia i pracować w swoim mieście - nie ma pracy albo praca za 1000 zł, bo rynek pracy zalany młodzieżą z /po UWM.


Jak zwykle w naszym kraju starsze pokolenia zyskują (Dajtki i Brzeziny upychające po piwnicach studentów) a młodzi tracą i muszą ewakuować się do Anglii...



fot: Wikipedia
Na zdjęciu fragment silosów rakietowych z uwmowskiego kosmodromu.

Wszysko za parę lat naprostuje niż demograficzny, będzie tylko płacz po utraconych szansach a my jak Grecy zostaniemy z wielkimi, drogimi w utrzymaniu obiektami. Nikt przecież tego nie kupi za tyle ile wydano na budowę, to budynki duże, o ściśle zdefiniowanej funkcjonalności. To, że rektorowi "przyrasta" wartość majątku UWM to kwestia tylko księgowa. Jak za 10 lat UWM będzie pracował na połowę dzisiejszej mocy to budynki będą na sprzedaż nie po wartości księgowej ale rynkowej. 

Na koniec anegdota. Całkiem niedawno GO opublikowała artykuł o hiszpańskim piłkarzu, który przyjechał na studia na UWM i dla zabicia nudy zaczął grać w Stomilu. Trener Stomilu nie mógł się piłkarza nachwalić, dodał jednak, że jedynym mankamentem jest komunikacja, bo Hiszpan nie mówi ani po polsku ani po angielsku więc nie ma jak się porozumiewać na boisku: "Bariera językowa to nasz największy problem" skomentował Zbigniew Kaczmarek. Czyli Hiszpan ma w nogach, ale nie ma w języku i okazało się, że dla piłkarza to problem. Piłkarz musi wbrew pozorom być mocny i w nogach i w głowie i w językach. A na UWM tego mankamentu nie dostrzegli i piłkarz studiuje prawo... (Jeśli studiuje po hiszpańsku to obiecuję przeprosiny:)

Taki jest nasz UWM, z każdego, nawet najbardziej opornego studenta zrobią prawnika.  Pozostaje mieć tylko nadzieję, że tak samo nie jest z arabskimi studentami medycyny i wykładowcom udało się nawiązać z nimi przynajmniej minimalną nić komunikacji. Bo jeśli nie to szejk się może zapytać za co właściwie  zapłacił :)



34 komentarze:

  1. Bardzo dobry artykuł. UWM poza kilkoma dobrymi kierunkami to wylęgarnia bezrobotnych i kasjerów w Biedronce. Z moich znajomych na uczelni zostali tylko ci, którzy nie dostali się na lepsze uczelnie-reszta wyjechała do Gdańska, Warszawy, Poznania czy Wrocławia, bo tak się składa, że pracodawcy nie są głupi i znają poziom nauczania na UWM. Znam na budownictwie osoby, którym nie dałbym zbudować budy dla psa, a na dziennikarstwie osoby, które z ledwo zdały maturę z polskiego, a po angielsku ledwo potrafią się przedstawić. Więc moim zdaniem studentów UWM można podzielić na kilka podstawowych grup: 1. ci, których nie stać na studia w innym mieście, 2. ci, którzy nie dostaliby się na lepszą uczelnię, 3. ci, którzy wybrali kierunki solidne (np. geodezja, weterynaria) oraz 4. ci, którzy poszli na studia tylko po to, by się dobrze bawić, bo uczyć się nie muszą (zdarzają się tu przypadki z całej Polski)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I według ciebie tendencyjny gościu solidne kierunki to tylko geodezja i weterynaria, ale już budownictwo i dziennikarstwo nie są solidne bo znasz kogoś tam kto nie nadaje się na przyszłego budowlańca lub dziennikarza?
      Powiem ci tak: ja też znam na geodezji i weterynarii takich przyszłych specjalistów dla których nie dałbym do ręki teodolitu lub nie oddałbym mojego chomika do leczenia.

      Usuń
  2. Studiowałem w Toruniu i Gdańsku i muszę przyznać, że problemy demograficznego niżu i wyżu na budowie, są tam tak samo powszechne. To zjawisko, niestety dotyczy wszystkich polskich uniwersytetów (z nieco lepsza kondycją Krakusów i Warszawiaków)i jego fundament leży w sposobie rozliczania się państwa z uczelniami. Te nowe sale wbrew Pana prognozom będą wypełnione tworząc jeszcze większą i jeszcze słabszą grupę quasi-specjalistów. Niemniej jednak Gdańsk i Olsztyn wraz ze swoimi kosmodronami kompletnie zboczyły w ślepą uliczkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem studentem prawa na UWM i należę do 2. przedstawionej przez Pana grupy. Nie ma co się oszukiwać, że gdyby nie lenistwo przed maturą to najprawdopodobniej studiowałbym w Gdańsku lub Warszawie (chociaż wolałem wybrać UWM niż UMK). Takich ludzi jak ja jest na tym kierunku z 70%, reszta to totalni leserzy, którzy na innym uniwersytecie dawno zostaliby wydaleni. Jednakże na UWM cały czas "studiują" sobie w najlepsze, poprawiając wybrane przedmioty po 5 razy. To jest moim zdaniem największa bolączka zarówno mojego wydziału jak i całego UWM. Nie da się zbudować prestiżu uczelni utrzymując na niej studentów-leserów, którzy po skończeniu studiów nie są nawet w stanie przystąpić do aplikacji, ponieważ na siłę byli przepychani z roku na rok (a zatem nie dysponują wystarczająca wiedzą). Nie rozumiem takiego postępowania władz uczelni, ale jak wiadomo, jeśli nie wie się o co chodzi to zapewne chodzi o pieniądze (uniwersytet za każdego studenta dostaje kaskę od Ministerstwa). Bez zmiany tego postępowania nie ma co liczyć na to, że UWM stanie się ponadregionalną uczelnią, ponieważ łatwiej już byłoby wylecieć z lotniska w Szymanach samolotem rejsowym do Londynu niż wylecieć z UWM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc trzeba było iść nie na prawo, a na kierunek taki, z którego można wylecieć, Szanowny Panie. Weterynaria UWM czeka na każdego mądralińskiego i ambitnego. I na poziom tu naprawdę nie narzekamy, a pracodawcy również. Zwłaszcza, że wielu absolwentów korzysta z możliwości samozatrudnienia.
      Tylko trzeba przetrwać ciężką pracę przez pięć i pół roku.

      Usuń
  4. W chinach państwo nie finansuje kierunków po których ludzie nie mogą znaleźć pracy, ale w Olsztynie rektor dumnie prezentuje nowy wydział środowiska czy przyrody. Brawo.

    W tym samym czasie programiści w Trójmieście zarabiają sobie spokojnie od 5k w górę (netto) i wybierają sobie firmy w których chce im się pracować...

    OdpowiedzUsuń
  5. faktem jest jednak, że nawet kierunki, które trzymają poziom (np. filologia angielska) w kraju są postrzegane jako nic nieznaczące, dochodzi do kuriozalnych sytuacji, gdzie ludzie, którzy odpadli z UWM na licencjacie, nawet nie z lenistwa, ale z braku wiedzy czy zdolności, z powodzeniem kończą magisterkę na UW.... czy lepiej jest więc być zdolnym magistrem z dyplomem UWM czy tym mniej zdolnym z dyplomem UW?

    OdpowiedzUsuń
  6. W istocie artykuł potrzebny, z zastrzeżeniem, że jest raczej subiektywny, ogólnikowy i oparty na stereotypach. A potrzebny dlatego, że obecnie konieczne jest pisanie na tematy rozwoju regionu, w tym uniwersytetu we wszystkich mediach bez wyjątku i bez uprzedzeń, jednak w sposób merytoryczny. Niestety do debaty nie wciągnie się miasta i urzędujących tam ludzi, bo życie w mieście toczy się swoim, partyjnym torem (i nie tylko w Olsztynie). W istocie Olsztyn tak jak kiedyś powiedziano, znajduje się koło Ostródy, to z lekka to parafrazując można napisać, że i przy UWM :) Sensownego głosu nie zabiorą też mieszkańcy, bo o uniwersytecie niewiele wiedzą, oprócz tego, że - co zauważył autor bloga - kochają liczyć pieniądze z często nieopodatkowanego wynajmu.

    Zatem pozwolę sobie na komentarz do kilku akapitów, bo nie ma tu miejsca na obszerniejszą analizę - jak to na blogach.

    Po pierwsze to nie uniwersytet kreuje rynek pracy, a gospodarka. Obecnie mniej więcej każdy nadąża za zmianami w miarę możliwości kadrowych. Wprowadzone kierunki zamawiane (pracotwórcze) miały przynieść odmianę, a przyniosły strumień absolwentów masowo zasilających firmy, tyle że na zachodzie Europy. Powód znany jest od 1990 r. redukcja przemysłu i sektora produkcyjnego. Dzisiaj pracy w zawodzie, inżynierowie mogą szukać w Indiach, Chinach i tam, gdzie przemysł nie tylko z Polski, ale całego świata przeniesiono. Absolwenci kończący jedną z prawie 500 uczelni wyższych w Polsce (mamy ich najwięcej w Europie!) skazani są na pracę poza zawodem, bo te potencjalnych 70 tys. firm w Polsce nie jest w stanie wchłonąć prawie 2 mln ludzi. Pozostaje jedynie założyć własną działalność i liczyć na szczęście (lub układy) aby jakoś funkcjonować. Umowy śmieciowe itd. to nie jest wina uniwersytetów, a dysfunkcjonalności gospodarki. Podsuwam temat autorowi bloga na wartościowe (moim zdaniem, pogłębione analizy problemu, ekonomiczne skoro blog z takim tytułem). Uniwersytety przędą jak mogą, bo w ślad za dynamicznym zwiększeniem liczby studentów nie poszło proporcjonalne zwiększenie na nich dotacji. W efekcie kształci się za mniej, a w zamian ma się oferować tyle samo, co przed 1990... niewykonalne (mamy jeden z najniższych wskaźników tzw. nakładów na naukę w Europie to dla porównania z liczbą studentów z poprzedniego wtrącenia).

    Zgoda pensje na UWM są niskie, ale niskie są wszędzie w kraju, bo to widełki ministerialne dają takie możliwości. Możliwa podwyżka dla personelu średniego szczebla może osiągnąć ok. 700-800 zł, kadrze profesorskiej można przyznać po kilka tysięcy więcej na miesiąc pod warunkiem, że te pieniądze otrzyma się z ministerstwa i szkoła takie obciążenie wytrzyma. Zaznaczam, tak jest wszędzie w kraju. Dlatego, ten kto może ratuje się drugimi etatem (do niedawna ratowali się nawet kilkunastoma). Trudno się ludziom dziwić, że po latach nauki i pracy chcą zarabiać na godne życie.

    Kolejna nieścisłość dot. budowy. UWM inwestuje pieniądze ze strumieni programów unijnych z minimalnym lub żadnym wkładem własnym. Pieniędzy tych nie można przeznaczyć na nic innego (to celowe fundusze do wykorzystania w infrastrukturze), a tym bardziej na wynagrodzenia. Pytanie retoryczne... nie budować zatem? Nie skorzystać z tego, że "dają" i tkwić w starych laboratoriach, klasach, w ławkach z otworem na kałamarz (o ile autor pamięta takie czasy)? O amortyzację proszę się nie martwić, jej wielkość to także tylko "wartość księgowa". Podobnie jak (jeśli będzie kiedykolwiek potrzebna) adaptacja budynków do nowych celów... Wyśmiewany kosmodrom dosyć łatwo przerobić na tak potrzebny miastu kolejny aquapark! :)
    ...

    OdpowiedzUsuń
  7. cd. poprzedniego wpisu (ograniczenie 4 tys. znaków).
    ...

    Niż demograficzny... UWM nie dotyczy w takim stopniu jak próbuje się zjawisko demonizować, a to głównie dlatego, że jest i będzie uczelnią drugiego wyboru i żadne zaklinania kandydata na rektora i podobne wizje nie są w stanie (na szczęście) zmniejszyć drastycznie dzietności w dawnych popegeerowskich miejscowościach. UWM jest dla nich szansą, a poza tym ugra kiedyś dzięki położeniu, obsługując ludzi z Litwy, Białorusi i Obwodu, bo tu im najbliżej i najtaniej. Wystarczy, żeby poprawiono solidność kształcenia, uniwersytecką, wszechstronną, a na to potrzeba czasu.

    UWM niczego nie zasysa, a bazuje jedynie na sytuacji. A ta jest taka, że młodzież po obojętnie jakiej szkole pracy nie znajdzie! Nie mają pracy elektrycy, kucharze, pielęgniarki, geodeci, weterynarze itd. A chętnych jedynie się "zagospodarowywuje" na okres 3-5 lat. To, że wybierają studia oznacza, że czegoś szukają, próbują coś ze sobą zrobić w wadliwie działającej gospodarce, bo przecież pracownicy UWM nie jeżdżą po domach i nie wyciągają młodzieży do nauki na siłę.

    Cóż, można by tak jeszcze w wielu punktach komentować powyższy artykuł, ale przemyślenia pozostawiam autorowi, ja jestem tylko gościem. Na koniec jeszcze słowo do anegdoty. Program wymiany studentów nie jest pozbawiony wad. To nie wina UWM, że przysłano do niego studenta niekomunikatywnego, a instytucji wysyłającej (widać umiemy komentować stan polskiej szkoły zapominając, że podobne rzeczy dzieją się też w innych krajach). Odesłanie go z powrotem skutkuje zmniejszeniem szansy na wysłanie (być może bardzo wartościowego studenta z UWM do uczelni hiszpańskiej). Co zatem wybrać?

    Pozdrawiam serdecznie, z nadzieją, że to właśnie takie miejsca jak ten blog i wiele innych, będą promować UWM w regionie i w Polsce, w myśl zasady "jak cię widzą..." a nie jedynie krytykować. Mamy UWM i należy być z tego faktu dumnym, bez niego Olsztyn byłby podrzędną miejscowością wypoczynkową, a pracujący tu ludzie wydawaliby 2x więcej na kończenie studiów zaocznych, podyplomowych i wszelkich kursów w celu podniesienia swoich kwalifikacji w Gdańsku, Warszawie lub Białymstoku. Także jak się domyślam, autor niniejszego bloga?

    OdpowiedzUsuń
  8. Uniwersytet Wiecznego Melanżu - tak jest przez sporą część młodzieży rozwijany skrót naszego uniwersytetu i jest to niestety w znacznej mierze prawda. Przyzwolenie na publiczne pijaństwo w środku dnia w miejsach jak najbardziej publicznych, parkowanie przerdzewiałych samochodów na każdym możliwym trawniku i wiele jeszcze podobnych anomalii staje się powoli znakiem rozpoznawczym UWM. Tymczasem przykłady ze świata do którego Olsztyn chce przecież dążyć pokazują odmienne zgoła wzorce. Dopóki władze UWM nie zrozumieją, że przyjmowanie na studia dosłownie każdego chętnego (bo tak dzieje się na wielu wydziałach)a następnie przeciąganie "za uszy" z roku na rok jest strategią może (z ich punktu widzenia) dobrą ale na bardzo krótką metę. Kiedy okaże się, że dyplom UWM wart jest tyle co papier na którym został wydrukowany młodzież zagłosuje po prostu nogami: na studia do Warszawy/Gdańska pójdą już nie tylko ci lepsi ale też zwykli średniacy, natomiast ci którzy wielkiego pociągu do książek nie wykazują zajmą się od razu tzw. konkretną robotą i nie będą bynajmniej poprawiać sytuacji demograficznej na UWM. Niestety - bez podniesienia poziomu kształcenia ta uczelnia może po prostu nie przetrwać. Chyba że będzie kolejna zmiana nazwy i jak po WSR nastąpił ART i w końcu UWM to za kilka lat jego miejsce może zająć OWSZ - olsztyńska wyższa szkoła zawodowa. Pierwsze kierunki już mamy - Gastronomia i sztuka kulinarna utworzona na sławnym niegdyś na całą Polskę wydziale technologii żywności idealnie się w ten scenariusz wpisuje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie dziwi jedno w tym całym bajzlu. O ile po wielu (wiekszosci) kierunkach absolwenci maja problem ze znalezieniem pracy jakiejkolwiek (masa absolwenow), to sa branze w ktorych olsztynskie firmy nie moga znalezc takich pracownikow ktorzy by sie w miare znali na temacie. Przyklad to firmy IT i niewazne jak zaawansowane (nie az tak bardzo zaawansowane) rzeczy wykonuja. Takich firm jest pare w Olsztynie ale kazdy narzeka na umiejetnosci absolwentow uwm. TEN UNIWEREK NIE JEST W STANIE ZAPEWNIC KSZTALCENIA NAWET NA POTRZEBY TEGO MARNEGO OLSZTYNSKIEGO RYNKU PRACY!!! Coś jest nie tak.

    OdpowiedzUsuń
  10. prawo na uwm - kpina i wielki śmiech :)wśród studentów prawa i potencjalnych póżniejszych pracodawców.

    OdpowiedzUsuń
  11. A propos IT - mały rynek, mała wymiana doświadczeń, małe możliwości. To prawda, że programiści w Olsztynie są słabi, ale to głównie dlatego, że nie są przystosowani do ciężkiego kodowania - właśnie przez lekkie studia no i przez brak kierunku w tym wyspecjalizowanego, czyli inżynierii oprogramowania.

    Ale problemu nie zwalałbym tylko na UWM - to tylko kontynuacja problemu jakim jest niski poziom nauczania w regionie już od poziomu szkoły podstawowej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Niepokoi mnie fakt, że autor pisząc na blogu ekonomicznym nie podpiera swoich twierdzeń żadnymi danymi, brak tu również relatywizacji zachowań, procesów jakie zachodzą na UWM do innych ośrodków w Polsce.
    Ad. 1. Jak wynika z badań przeprowadzonych na UW, znaczenie UWM wybiega poza region. Przy wyborze studiów wyższych większość absolwentów północnej części województwa mazowieckiego wybiera Olsztyn, a nie Warszawę (stolicę swego regionu), która jest najsilniejszym ośrodkiem akademickim w Polsce.
    Ad 2. Autor nie porównał sytuacji materialnej kadry akademickiej z innymi ośrodkami w Polsce. Jeśli przyjrzymy się sytuacji bliżej zauważymy, że problem wybiega daleko poza Olsztyn. Dla przykładu stypendium doktoranckie na UAM w Poznaniu oscyluje w granicach dolnego progu ustawowego, czyli ok. 1000 zł. Jak możemy wyczytać z raportu „Sytuacja materialna doktorantów UAM Raport komisji ekonomicznej Uczelnianej Rady Doktorantów i Sejmiku Doktorantów UAM” koszty miesięcznego utrzymania w Poznaniu wynosi 1620 zł. W Olsztynie to utrzymanie jest sporo tańsze, ale do tego chyba nie muszę przekonywać.
    Link do raportu:
    http://phd.amu.edu.pl/documents/Sytuacja.pdf
    Ad 3. Autor nie zauważył, że większość Uniwersytetów przeżywa obecnie boom inwestycyjny, jak słusznie zauważył jeden z komentujących ma to związek z dofinansowaniami z budżetu UE. Większe powierzchnie obiektów akademickich przy tym samym lub nawet mniejszym naborze wpłyną korzystnie na jakość kształcenia, to samo tyczy się rozwoju kadry naukowej. Paradoksem jest przyjmowanie większej liczby studentów przy niżu demograficznym. Jest to robione kosztem jakości kształcenia. Student nie musi już posiadać matury napisanej na 90%, a wystarczy jedynie np. 60%.
    Ad 4. Powołując się na publikację „ Tworzenie i absorpcja kapitału ludzkiego w polskich miastach akademickich” jedynie 30,1 % studentów UWM zostało w mieście po studiach. Weźmy przykład Białegostoku 44,2% lub Warszawy 52,4% to są dopiero wiry, które wg logiki autora psują tamtejszy rynek pracy. Jeśli spojrzymy na typologię miast wg potencjalnych korzyści z tytułu pełnienia funkcji akademickiej okaże się, że Olsztyn zajmuje 6. Lokatę w kraju zaraz za Poznaniem, który wg wielu rankingów posiada jedne z najlepszych uczelni w kraju. Daleko w tyle są takie ośrodki jak Lublin, Białystok czy Łódź. Problemem natomiast jest fakt, iż Olsztyn posiada dużą siłę przyciągania studentów, jednak wielu z nich nie potrafi zatrzymać.
    W ramach programu Erasmus nie można jechać na wymianę i studiować w języku kraju z jakiego się wyjechało. To mija się z celem – dlatego absurdem jest gdyby Hiszpan studiujący prawo na UWM miał zajęcia po hiszpańsku. Zajęcia odbywają się w języku angielskim bądź kraju przyjmującego. Natomiast za przygotowanie studenta (w tym językowe) odpowiada uczelnia wysyłająca. W takim przypadku to hiszpańska „maniana” jest winna trudnościom gościa podczas gry w Stomilu.
    Proponuję zapoznać się z publikacją doktora nauk ekonomicznych Mikołaja Herbsta, Tworzenie i absorpcja kapitału ludzkiego w polskich miastach akademickich w kontekście realizacji Narodowej Strategii Spójności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do rzekomo wysokiej pozycji UWM w Polsce (pkt.nr6) porownywanie tej uczelni do Poznania,Lublina czy Biaegostoku totalnie nietrafione. Rozumiem ze w przypadku Lublina autor porownal UWM z UMCS (ewentualnie z KUL) tymczasem w Lublinie jest znacznie wiecej wyzszych uczelni, ktorych kierunki wystepuja takze na UWM. Przykladowo Uniwersytet Medyczny w Lublinie - te same kierunki (+pare innych)co na Wydziale Nauk Medycznych UWM. Uniwersytet Przyrodniczy - weterynaria, technologia zywnosci. Politechnika - Budownictwo. Gdyby te kierunki "wyjac" z UWM pozycja naszego uniwerku polecialaby drastycznie w dol.

      Usuń
    2. To nie jest pozycja UWM tylko typologia wg potencjalnych korzyści z pełnienia przez miasto funkcji akademickiej.

      Usuń
  13. kolejny świetny tekst - z celną przejrzystą informacją.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję za rzeczowe uwagi, kilka komentarzy poniżej:
    Ad. 1." Przy wyborze studiów wyższych większość absolwentów północnej części województwa mazowieckiego wybiera Olsztyn, a nie Warszawę" .
    ODP: Wszędzie są różni studenci, nawet na Mazowszu są tacy, dla których Olsztyn jest tani, bliski i rozrywkowy. Dlatego tu przychodza na studia.

    Ad 3. "Większe powierzchnie obiektów akademickich przy tym samym lub nawet mniejszym naborze wpłyną korzystnie na jakość kształcenia, to samo tyczy się rozwoju kadry naukowej."
    ODP: Wdług autora nie ma tu żadnej zależności. Albo nie jest ona automatyczna tak jak pan sugeruje.
    Ad 4.
    ODP: Warszawa (w szczególności) i Białystok mają zupełnie inne rynki pracy. Poza tym zapewne te 30 absolwentów UWM to i tak procentowo więcej w stosunku do liczby mieszkańców Olsztyna niż 44% w Białymstoku.

    A co do Hiszpana.
    Byłem swego czasu na Erasmusie i nikt się nie martwił czy macierzysta uczelnia mnie przygotowała. Po prostu wymagali...

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale w jednym się mylisz. UWM kształci wybitnych prawników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jakiś żart HAHAHA... kończyć prawo na UWM to tak jakbyś nie kończyć go wcale. Mało który student prawa z dobrych wydziałów prawa ( UW, UJ, UMK) - bo tam wg rankingów kształcą dobrze na tym kierunku, wie w ogóle że na UWM jest prawo, i to chyba już o czymś dobitnie świadczy.

      Usuń
  16. Jak ktoś coś wie o nieopodatkowanym wynajmie, to można podesłać anonimowego emaila Urzędowi Skarbowemu np. przy użyciu http://anonymouse.org/

    OdpowiedzUsuń
  17. Izba Skarbowa w Olsztynie is@wm.mofnet.gov.pl
    Urząd Kontroli Skarbowej w Olsztynie uks2891@wm.mofnet.gov.pl

    http://www.olsztyn.is.gov.pl/2801/index.php?option=com_content&view=article&id=48&Itemid=54
    http://www.uks.olsztyn.pl/bip_olsztyn/

    OdpowiedzUsuń
  18. Toć to wyzysk w tym Trójmieście za 5k. W SF Bay Area płacą 25k PLN i więcej miesięcznie!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. chyba znajomych prawników - nie wybitnych to różnica

    OdpowiedzUsuń
  20. Przestancie kasowac komentarze! cenzorzy!

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie kasujcie komentarzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarze obraźliwe będą kasowane.

      Usuń
    2. UWM TP PRĘŻNIE ROZWIJAJĄCY SIĘ UNIWERSYTET KTÓRY STAWIA NA MŁODYCH U NAS W OLSZTYNIE NIE KONCENTRUJEMY SIĘ NA ZAKUCIU REGUŁEK Z KSIĄŻEK ALE NA BYSTROŚCI EFEKTYWNOŚCI ORAZ PO TO ABY PORADZIĆ SOBIE W ŻYCIU A WY Z TORUNIA WARSZAWY CZY TAM Z GDAŃSKA UCZYCIE SIĘ PUSTYCH REGUŁ Z KSIĄŻEK DOSTAJECIE PAŃSTWOWE PRACE W KTÓRYCH SZERZY SIĘ NEPOTYZM I BEZRADNOŚĆ CO PÓŻNIEJ WPŁYWA NA KRYZS W NASZYM KRAJU
      STUDENT UWM

      Usuń
  22. Czemu olsztynianie żyją w systemie intelektualnym szans dla uczelni, a nie konkurencji i osobistej, i instytucji?

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie rozumiem skąd takie negatywne opinie na temat tego uniwersytetu. Przecież w Polce są gorsze uczelnie o jeszcze niższym poziomie kształcenia. Mnie ta uczelnia bardzo dobrze przygotowała do pracy w zawodzie geodety i nigdy nie narzekałam. Dzięki tej uczelni mam bardzo dobre kompetencje.

    OdpowiedzUsuń
  24. Aż się łezka w oku kręci. Fajny czas na uwm.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja zdecydowałam się na naukę na uczelni http://www.wseiz.pl/pl/studia/wydzial-zarzadzania/ochrona-srodowiska , gdyż Warszawa oferuje perspektywy, poza tym ochrona środowiska jest teraz na topie. Myślę, że podjęłam dobrą decyzję

    OdpowiedzUsuń