poniedziałek, 12 listopada 2012

Czy dostatnia emerytura dla naszego czytelnika jet możliwa?

Wychodząc poza lokalne problemy - czy myślicie, że możecie się nastawić, że po przepracowanym życiu odejdziecie sobie na zasłużoną emeryturę, która zapewni godną egzystencję a wszpitalu będzie czysto, przyjemnie i najnowszy sprzęt? Otóż najdelikatniej mówiąc nie jest to wcale pewne. Wystarczy spojrzeć od czasu do czasu na różne prognozy demograficzne dla Polski.

Raport OCED z listopada 2012 Looking to 2060: Long-term global growth prospects pokazuje m.in. zjawisko starzenia się populacji w krajach członkowskich organizacji. Wraz z Koreą Płd. i Słowacją tworzymy czołówkę społeczeństw starzejących się. Najprościej opisuje to wskaźnik mówiący że jeśli obecnie stosunek liczby ludności powyżej 65 roku życia do ludności w wieku produkcyjnym (15-64)  wynosi ~20% to w 2030 roku będzie to ~35% a w 2060 aż ~64%.
 
Co to oznacza? O ile teraz na jednego emeryta teoretycznie może pracować jakieś 5 osób (nie pracują bo część się uczy, część jest inwalidami a część bezrobotna lub niezainteresowana podjęciem pracy - ale mogą) to w 2060 na jednego emeryta będzie mogło pracować jakieś 1,5 osoby wg. OECD. Potrzebna tu mała poprawka bo w 2060 roku wiek emerytalny w Polsce wynosił będzie 67 lat ale w tych proporcjach zmieni to niewiele. Powiedzmy, że na jednego emeryta będzie przypadało 1,6 osoby w wieku produkcyjnym. Ludność w wieku produkcyjnym ma się nijak do tej aktywnej zawodowo. W grupie wiekowej 15-24 zapewne zdecydowana większość będzie się kształcić. W grupie 25-67 pracować będzie jakieś 70% - bo takie są prognozy aktywności zawodowej Polaków (obecnie jest znacznie niżej).  Na pewno policzyli to już demografowie oraz ZUS i fundusze emerytalne, które wiedzą, że w 2060 pracujących będzie mniej niż emerytów. Społeczeństwu tego wystarczająco skutecznie nikt nie komunikuje - zapewne aby nie burzyć wiary w lepsze jutro :)

Źródło: OECD
Ktoś powie, że przecież ochroni nas to, że repartycyjny system emerytalny (taki w którym pracujący składają się na emerytów) zastąpiono u nas kapitałowym (każdy odkłada swój kapitał) więc nie będzie problemu. Bo będziemy mieli odłożone "swoje". Ale to nie do końca prawda - system obecny to system mieszany "repartycyjno-kapitałowy". Część kapitałowa to OFE. Co do reszty to niby tam są jakieś konta w tym ZUS ale jak będą nam z nich wypłacać to nie wiadomo. Zależeć będzie od bieżącej płynności w ZUS, a skoro ZUS za nasze dzisiejsze składki nie kupuje np. norweskich obligacji tylko wydaje na bieżące emerytury dla górników to nawet jak będziemy mieli na wirtualnym koncie emerytalnym  w 2060 odłożone "kokosy" roku "tamtejszy" minister finansów może powiedzieć, że kasa ZUS się nie domyka, bo mało ludzi pracuje i płaci składki, a transferu z budżetu państwa pozwolą na wypłacanie "emeryturek" a nie emerytur.
 
A jak wygląda wariant optymistyczny? Prognozowana stopa zastąpienia (relacja wysokości emerytury do ostatniej pensji) w scenariuszu, że wypłata z I i II filara przebiegnie bez problemu wynosi 31% dla 2060 roku. Czyli optymistycznie emerytura to będzie 31% pensji pesymistycznie <31%. Biorąc pod uwagę, że tego rodzaju scenariusze raczej mają tendencje do korekty w złą stronę w starciu z rzeczywistością to możemy przyjąć, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, ZUS będzie wypłacalny a aktywa OFE nie ucierpią drastycznie w kryzysach finansowych to otrzymana emerytura będzie kształtować się gdzieś w przedziale 20%-30% ostatniej pensji. Biorąc pod uwagę, że w Polsce pensja przeważnie nie pozwala na godziwe życie to co dopiero powiedzieć o jej podzieleniu przez pięć?

Przy czym, aby zasiać wśród czytelników niepokój co do ich starości, należy pamiętać, że na skutek zmian demograficznych:
-  Znacząco wzrośnie liczba osób korzystających z opieki medycznej i dopłat do leków.
- Wzrośnie liczba osób korzystających z różnej formy opieki, opieki domowej, pomocy socjalnej, rehabilitacji etc. 
Wzrosną więc koszty wszystkich tych świadczeń, których potrzebują ludzie starsi a spadnie liczba osób je finansujących - czyli spadnie dostępność. Nawet teraz gdy pracujących dużo, ludzi starszych relatywnie niedużo, służba zdrowa ma ciągłe problemy. Odwrócmy sytuację w następujący sposób: pracujących mało, starszych dużo...

Sposobów na złagodzenie tych problemów jest dość dużo, powiedzmy jest w czym wybierać :)
1. Absorpcja kilku milionów imigrantów, którzy będą na nas pracować (chyba nierealne)
2. Znaczne wzbogacenie się gospodarcze społeczeństwa, które pozwoli zamortyzować przyszłe zjawiska (realne ale ciężkie)
3. Istotny przełom technologiczny znacząco obniżający koszty chorób wieku starczego i opieki nad ludźmi starszymi (raczej niemożliwe)
4. Oparcie się na własnej indywidualnej zapobiegliwości i "odłożenie" na starość tak aby można było zapłacić prywatnej opiekunce czy wykupić "dobre" prywatne ubezpieczenie (realne, ale ciężkie i niemożliwe dla 100% populacji)
5. Liczne potomstwo, które pomoże na starość (dość rozsądne rozwiązanie, naukowo potwierdzony jest fakt, że w krajach gdzie nie ma systemów emerytalnych przeważają rodziny wielodzietne)
6. Wykorzystanie przez nas "starych" demokracji i takie ukształtowanie modelu ekonomicznego, w którym młodzi będą płacić olbrzymie podatki na nasze utrzymanie (bardzo realne w kraju, przedsmak mamy obecnie - starsze pokolenia narzuciły nam to, ze pracujemy m.in. na emerytury górników, SBków, wojskowych i policjantów - i tu leży źródło problemu, w krajach gdzie system skonstruowano pod potrzeby starszych pokoleń rodzi się mało dzieci bo skoro ktoś uznaje, że lepiej dopłacać 5 miliardów zł rocznie do systemu emerytalnego służb mundurowych niż do polityki pronatalistycznej...)
7. Odkrycie i eksploatacja złóż gazu, ropy lub czegoś zdolnego zapełnić emerytalną czarną dziurę (małoprawdopodobne)
8. Zejście z tego świata tak gdzieś do 2040 (bo wtedy jeszcze aktywne zawodowo będą pokolenia wyżu demograficznego, więc jakoś to wszystko będzie się kręcić:-)
9. Emigracja - najłatwiejsze, najprzyjemniejsze.

 


5 komentarzy:

  1. 7. Odkrycie i eksploatacja złóż gazu, ropy lub czegoś zdolnego zapełnić emerytalną czarną dziurę (małoprawdopodobne)

    Mamy przecież duże pokłady Gazu Łupokwego. Odkrywać więc już nie trzeba, teraz politycy muszą zrobić wszystko, żeby zacząć to wydobywać i eksploatować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin ale tam nie do końca wiadomo, czy te nasze złoża są komercyjnie opłacalne. Tzn. jakiś gaz jest ale pytanie czy warto go eksploatować. Poza tym jak myślisz czy jeśli będzie warto to przychody odłożymy jak Norwegowie dla przyszłych pokoleń czy wydamy na nowe stadiony i podwyżki dla wojska, policji oraz potrzeby bieżące? Ja obstawiam to drugie :(

      Usuń
  2. "czy te nasze złoża są komercyjnie opłacalne" - jak jakaś firma powie, że im się to będzie opłacać, to wpuścić ich, a nie dać politykom z Brukseli powiedzieć NIE, a nasi temu przyklasną. To jest szansa, która zdarza się być może raz w historii państwa.

    Co do sprawy wykorzystania ewentualnych pieniędzy, to pożyjemy - zobaczymy (my, albo nasze dzieci), nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu, bo może za 5, czy 10 lat na Wiejskiej i w Brukseli będą zasiadać ludzie nieco mądrzejsi.

    BTW, gdyby te złoża były odkryte na Białorusi, to pewnie USA szykowałaby się już z misją pokojową, żeby obalić reżim Łukaszenki i wprowadzić w tym kraju demokrację ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A może by tak pozwolić człowiekowi samemu zdecydować na co wyda pieniądze, które obecnie potrącają mu z wypłaty. Chodzi mi o składki na ZUS, zdrowotne, chorobowe, itp. Niech każdy pracuje na swoją emeryturę. Jak sobie podliczę moje skromne składki to spokojnie byłoby mnie stać na prywatną opiekę medyczną bez czekania miesiącami na wizytę u specjalisty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam wszechstronną wiedzę i znajomość tematu, oraz ogromne poczucie humoru :) mimo wszystko. Nic dodać, nic ująć.

    OdpowiedzUsuń