środa, 12 czerwca 2013

Olsztyn kocham ale jest brzydki

Czas to w końcu zaakceptować. Olsztyn posiada pewne oczywiste walory związane z położeniem, poza tym odziedziczył "po Niemcu" sporo wysokogatunkowych budowli (zamek, kościoły, szkoły, koszary, szpitale, kamienice). Budowle te robią wielkie wrażenie, na nieznających tego typu architektury przybyszach np. z Mazowsza i powodują opinię, że jest ładnie.
Tymczasem wcale tak nie jest - aby próbować to zmieniać, trzeba przede wszystkim zaakceptować stan faktyczny a nie udawać. Docierają do nas głosy, że poprzez dokumentowanie i piętnowanie brzydoty, dewastacji przestrzeni publicznej i bezguścia szkodzimy naszemu miastu. Co za nonsens!
Naturalnym odruchem cywilizowanego człowiek na bród i smród jest woda i mydło a nie zatykanie nosa!

 
Olsztyn jest miejscem gdzie działa zasada "zewnętrznego autorytetu". W opinii większości mieszkańców Hołek może łamać przepisy ruchu drogowego bo to przecież człowiek sukcesu, krytykować go mogą tylko "zawistni zazdrośnicy". Normalny człowiek pada przed nim plackiem, bo to przecież Hooołek.
 
Podobnie w innych sferach życia, co typowe dla społeczeństw postkolonialnych w Olsztynie szacunkiem cieszą się różnego rodzaju ludzie na stanowiskach lub z pieniędzmi. Nieważne czy mądry czy głupi, czy zarobił czy ukradł czy postępuje etycznie czy egoistycznie. Jeśli jest to np. prokurator, albo radny, albo właściciel piekarni to statystyczny Olsztynianin darzy takiego sporą dozą lęku, podziwu i uznaje jego wyższość. To taki objaw częsty w społecznościach gdzie panuje niewiara we własne siły i możliwości a wszelki przywilej upatrywany jest jako pochodzący od "pozycji" społecznej". Także przywilej posiadania własnego zdania.
 
Pisaliśmy od dawna, że Olsztyn brzydki jest. Łamie to oficjalne stereotypy np. Olsztyn kocham, Olsztyn jest piękny, Olsztyn moja mała Ameryka. Niewielu się z nami zgadzało. Jeśli piszą o tym na ogólnopolskich stronach Rzeczpospolitej i Gazety Wyborczej to może ten "autorytet zewnętrzny" w końcu wytłumaczy to skutecznie mieszkańcom. Pomarzyć można, że kiedyś Hołek albo Norbi powiedzą, że jest brzydko... A jakby Mamed Khalidov powiedział prawdę prosto w oczy, że jest brzydko to na pewno by się rozjaśniło w łepetynach i odetkałyby się nosy. Bo przecież jak sam widzę, że jest syf to nie może być prawda, ale skoro Mamed mówi...
To taka dygresja o tym jak działa mechanizm autorytetu, ostatnio GO opublikowałą wywiad z Mamedem - który mocno filozofował. Taka kolejna ciekawostka olsztyńska, rozumiem, że Mamed jest dobry w biciu po gębie ale żeby zaraz publikować wykłady ex cathedra, w których facet tłumaczy nam otaczający nas świat a dyplomem "admy" z UWM chwali się jak habilitacją? Koniec dygresji.
 
Ostatnie olsztyńskie sukcesy to także nasza zasługa!  Wylansowaliśmy "olsztyńskiego gałdiego", który zajął drugie miejsce w konkursie Makabryła 2012. Naszą uwagę na ten budynek zwrócił w 2011 roku Warmiak z dziada, pradziada, taki który rozróżnia fyrtel od zydlunga. Nic dziwnego, że takiego, rozpychająca się w Olsztynie brzydota kole w oczy.
 


Już po kilku dniach gałdi był tematem u u pana Kursa - a stamtąd krótka droga do konkursu Makabryła organizowanego przez jeden z portali grupy Agora.

Jeszcze lepiej poszło nam z tym zdjęciem, które ilustrowało m.in. artykuł o Malborku zwanym Versalem
 
 
 
 
 
Wysłane przez FRO na konkurs Miastoszpeciciela podbiło Polskę. Trafiło na ogólnopolskie strony największych gazet. O Olsztynie znowu zrobiło się głośno.
Tylko P. Grzymowicz tkwi nadal w swoim cielęcym zachwycie, bo przecież o takim mieście marzył wyjeżdżając z Nowego Miasta Lubawskiego. Wmawia, nam, że jesteśmy drugim Londynem a tymczasem straszy!

 
 



6 komentarzy:

  1. Dla mnie "olsztyński gaudi" jest jedynie koszmarnie pomalowany. Przynajmniej jest dobrze wykonany,ma kute balkony, drewnianą stolarkę.Przynajmniej jakościowo lepiej się ma niż 98% nowych blokowisk,ups teraz to chyba nazywa się apartamentowiec.Czepiam się bardziej hoteliku pod zamkiem,który był perełką teraz wygląda koszmarnie.Jak można było pozwolić właścicielom na taką "restaurację"budynku?!
    Rok temu,z okazji Euro 2012,miałam grupę Czechów.Oczarowani Lublinem,Toruniem,Ełkiem..z Olsztyna uciekali szybciutko..

    OdpowiedzUsuń
  2. moim zdaniem dużo ma tutaj mentalność większości ludzi - nic nie trzeba robić, bo się należy, po co naprawiać, skoro i tak znajdzie się idiota, który zaraz popsuje, po co patrzeć na to, skoro na weekend można wyjechać pod miasto i zapomnieć o bezguściu panującym w mieście? Tak samo tzw. "regionalni patrioci", którzy kochają Olsztyn, Warmię, dowiadują się o jego historii, ale nic nie robią, żeby było lepiej. Głosują na byle kogo, bo byle kto będzie na pewno lepszy od poprzednika, zamiast przejąć inicjatywę w swoje ręce, myśleć o projektach, które wzmocniłyby miasto i puszczać takie projekty do opinii publicznej, a może nawet do Ratusza? Dobrze, że istnieją tacy ludzie jak Autor, który sensownymi argumentami krytykuje zauważone problemy. Takich ludzi trzeba, świadomych Olsztyniaków, których głosy przechodzą dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki waszej Godzilli będę miał dobry humor cały dzień :D

    Pomyśleć, że bez tych reklam olsztyński Okrąglak mógłby być ciekawym przykładem architektury minionej epoki. Może nawet atrakcją turystyczną...

    Tak jak np. poznański Okrąglak http://sphotos-b.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc6/230114_488154231206495_1386439652_n.jpg , który po rewitalizacji wygląda nawet przyjemnie i jest jednym z najważniejszych przedstawicieli architektury modernizmu w stolicy Wielkopolski.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja uważam że w Olsztynie jest bardzo ładnie i że reklamy na Okrąglaku to niczym wypisz - wymaluj Times Square w NY City. Skoro Nasz Pan Prezydent chce mieć taką reklamę pod oknami to chyba znaczy to że jest ładna i nowoczesna? Przecież Pan Prezydent się nie może mylić wszak jest Prezydentem i do tego doktorem betonownictwa, znaczy się budownictwa oczywiście ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutne to co autor opisuje :(

    OdpowiedzUsuń
  6. 100 % zgody z artykułem. Jesteśmy na dnie pod tyloma względami - mamy wybór albo tam zostaniemy albo w końcu ruszymy z kopyta do przodu. W jedną albo drugą - tu nie ma już innego wyboru. Czy jednak ktoś sensowny wystartuje w nadchodzących za rok wyborach, ktoś kto potrząśnie tym wszystkim, zatrudni kreatywnych, otwartych na świat ludzi...

    OdpowiedzUsuń