Często pojawia się diagnoza, że źródłem problemów Olsztyna jest "postsowiecka" mentalność części "elit". To błąd. To nie mentalność postsowiecka - to czysty homo sovieticus, wciąż żywy!
Z zasady unikamy tematów polityczno-historycznych, ale jak przejść do porządku dziennego nad pomysłem na wyeksponowaniem pomnika wdzięczności armi czerwonej? Bo jak inaczej nazwać koncepcję, która zwyciężyła w konkursie przeprowadzonym przez olsztyński ratusz? Przecież ten pomnik to pewna wstydliwa tajemnica. W całej Polsce tego rodzaju pamiątki albo dyskretnie się przesuwa, albo pozwala im się zarastać krzakami aby nie budziły zgorszenia. Nie chodzi o to aby zburzyć, skandal dyplomatyczny gwarantowany. Ale po cichu, niech sobie szubienice odchodzą w niepamięć. Historia miasta, także i ta polska, nie zaczęła się w 1945 roku. Dlaczego więc mitem założycielskim Olsztyna ma być jego zdobycie przez armię czerwoną?
Tymczasem w jednym z bardziej eksponowanych punktów miasta nastąpi spektakularne podkreślenie tego monumentu poprzez dokładne wybetonowanie terenu wokół i podświetlenie. Dlaczego pomnik obcej armii ma być centralnym elementem placu, przy którym stoją główne urzędy, przy głównej ulicy miasta? Horror!
Tak będzie wyglądać ta świątynia homo sovieticusa:
Komentarz na blogu Piotra Grzymowicza powala:
"Zwycięska propozycja arch. Radosława Guzowskiego z Warszawy wydaje się interesująca i odpowiadająca zapotrzebowaniu społecznemu.(...) Mam nadzieję, że kiedy dojdzie już do realizacji projektu, plac Dunikowskiego stanie się ulubionym miejscem olsztynian. "
Czyjemu zapotrzebowaniu społecznemu ta koncepcja niby odpowiada? Czytając opinie internautów na olsztyńskich portalach widać, że estetycznie ten projekt nie przekonał nikogo ! Mamy Stare Miasto, mamy parki, mamy jeziora, a ulubionym miejscem olsztynian ma być kolejne betonowe klepisko z ołtarzem ku czci sowieckiego żołnierza? Już to sobie wyobrażam, w marzeniach Grzymowicza, w niedzielne popołudnia mieszkańcy miasta przyjeżdżają z rodzinami i spacerują po tym beton placu, w jakże doborowym towarzystwie z widokiem na pomniki olsztyńskiej władzy - Urząd Marszałkowski i Urząd Wojewódzki. Jakże kusząca i słuszna wizja!
Logika takiego postępowania jest tutaj spójna - rynek Starego Miasta niszczeje, pod gotyckim ratuszem urządza się parking, a tymczasem sprzed pomnika wdzięczności sowietom wygonimy samochody, położymy równiutką kostkę i całość podświetlimy. Widać co jest w mieście ważne!
I jeszcze dwa nurtujące mnie pytania:
1. Czemu w mieście wciąż mamy plac Rooosevelta, który sprzedał nas w Jałcie Stalinowi jak niepotrzebnego już rupiecia? A gdzie place Reagana, Wilsona - czyli tych którzy nam faktycznie pomogli i którym wiele zawdzięczamy?
2. Czemu wciąż istnieje ten tandetny, komunistyczny wytwór jakim jest plac Jedności Słowiańskiej? Przecież tej jedności zdecydowanie nie ma, nawet Czesi mają nas w gdzieś, Rosjanie tym bardziej, każdy sobie rzepkę skrobie... I tak od wieków, więcej problemów i wojen mieliśmy z tymi Słowianami niż korzyści.