Ratusz przygotował projekt budżetu na rok 2013. W serwisie internetowym ratusza pojawiła się nawet prezentacja obrazująca założenia budżetowe, w której autorzy pokazali, że nie odróżniają procentów od punktów procentowych. To taki elementarz dla osób związanych z finansami.
Punkty procentowe wyrażają różnicę dwóch wartości procentowych. Zmiana w punktach procentowych jest więc liczona od wartości bazowej w procentach. Jeżeli punkt procentowy wyraża zmianę, to właśnie w odniesieniu do tej „bazy”, a nie do samej wartości.
Nie można więc powiedzieć, że pozycja budżetu w złotych wzrosła z kwoty X o 105% punktów procentowych. Punkty procentowe odnoszą się do danych przedstawianych w procentach, czyli stóp, wskaźników etc. Przykładowo jeśli stopa bezrobocia wynosząca 10% wzrośnie o 50% to wyniesie 15% a jeśli wzrośnie o 5 punktów procentowych to także wyniesie 15%
A tymczasem w olsztyńskim ratuszu tego nie wiedzą TU :
"Dochody bieżące kształtują się na poziomie 728 936 860 zł. i jest to wzrost w stosunku do planowanego wykonania w 2012 o ok. 1 pkt. %, natomiast dochody majątkowe stanowią wartość 270 033 471 zł i jest to wzrost w stosunku do planowanego wykonania w 2012 o blisko 105 pkt. %).
Wydatki bieżące Olsztyna to 717 623 457 zł i wzrosły one w stosunku do do planowanego wykonania 2012 o ok. 4 pkt %, natomiast wydatki majątkowe to 262 063 222 zł (wzrost w stosunku do planowanego wykonania 2012 o ok. 21 pkt.%).
Należy zauważyć, że wydatki bieżące i majątkowe na projekty realizowane przy współudziale funduszy unijnych wzrosły o ok. 19 pkt. % i osiągną poziom 222 480 347,00 zł."
Podobnie udział wydatków na oświatę w budżecie nie może być określony w punktach procentowych ale tylko w procentach. I jeszcze te pretensjonalne euro na zdjęciu, od kiedy to budżet Olsztyna rozliczany jest w euro?
Tak więc w ratuszowej prezentacji ani dochody ani wydatki, nie mogą rosnąć w punktach procentowych. A tymczasem rosną! Ogólnie wszystko w prezentacji jest w punktach procentowych, ktoś przedobrzył i używał punktów zamiast procentów. Problem jest tylko w tym, że jeśli w ratuszu nie są w stanie zapanować nad prostą matematyką to to jak zajmują się setkami milionów złotych? A przecież odpowiedzialny za miejskie finanse pan Gornowicz (technolog żywności przedstawiający się jako koryfeusz finansów) jest wysławianym pod niebiosa fachowcem od tych spraw na UWM. Tymczasem taka pomyłka kompromituje w sposób niewyobrażalny.
Na koniec zaskoczenie, portal olsztyn24.com nie dał się nabrać i w swojej relacji nie skopiował tak jak to zrobiły inne media danych z ratusza, ale napisał poprawnie:
" Wzrosnąć mają też wydatki bieżące o około 4% (wyniosą 717 mln zł) i wydatki majątkowe o 21% (wyniosą 262 mln zł). W wydatkach bieżących naistotniejszą pozycję stanowią wydatki na oświatę (31% wszystkich wydatków)."
Takie rzeczy tylko w Olsztynie.
1. ciekawy jest wzrost dochodów majątkowych nieadekwatny do popytu na nieruchomości gminne
OdpowiedzUsuń2. ponadto, we wzroście wydatków są wynagrodzenia nauczycieli, bardziej obrazowe byłoby porównanie kwot bez wynagrodzenia
3. pochwalmy się również spadkiem wydatków na kulturę lub odnowę zabytków, czy niemal brakiem na rewitalizację lub uzbrojenie gruntów przeznaczonych pod sprzedaż lub inwestycje
4. jakie jest zatrudnienie w finansowanych podmiotach zależnych: spółki, jednostki, ...
5. jakie jest średnie wynagrodzenie urzędnicze w pionie kierowniczym i jakie w pionie pracowników szeregowych/merytorycznych
6. jaka jest skuteczność ściągania podatków od nieruchomości
7. jak cały budżet ma się do budżetów miast o podobnej wielkości i aspiracjach
Ad 1 - czyżby jakaś gromadna wyprzedaż nieruchomości?
UsuńPrezydent może by i chciał, ale 1. przegapił koniunkturę, 2. nie zabezpieczył wystarczających środków na przygotowanie nieruchomości pod sprzedaż (podział wycena, dokumentacje, ...)
Usuń