czwartek, 4 października 2012

Co z tym miastem?

Minął już ponad rok odkąd pojawił się pierwszy post na tym blogu i rozpoczęliśmy swoją działalność. O działalności tej mogę powiedzieć, że oceniamy ją jako umiarkowany sukces (jeśli ktoś ma inne zdanie to proszę napisać:), o czym świadczą przede wszystkim:
  1. Statystyki ruchu, czyli ponad 90 tysięcy odsłon stron na blogu
  2. Oburzenie oponentów - docierają do nas sygnały, że nie jesteśmy zbyt lubiani w środowisku olsztyńskiego matrixu, oczywiście nie popadamy w euforię, dobrze wiemy, że ten najtwardszy rdzeń matrixu, z którego myślimy, że się śmiejemy, śmieje się właśnie z nas. Taka to już uroda wszelkiego rodzaju zabetonowanych układów, można im wytknąć niekompetencję i głupotę a układ i tak się śmieje, bo wie, że nic mu nie grozi
  3. Pojawiające się zaczątki otwartej dyskusji o Olsztynie - przyczyniliśmy, się do tego, że w mieście powstały pewne inicjatywy, które otwierają mieszkańcom oczy. Dotychczas przecież obowiązywała jedyna słuszna opinia, że "Olsztyn jest piękny" i "Olsztyn kocham|. Można było mówić tylko o jeziorach, lasach i rewelacyjnym uniwersytecie a nie zauważano "żółtej barierki", grobowca przy ratuszu, tandetnych bannerów, styropianu przykrywającego stylową czerwoną cegłę, a przede wszystkim nie zauważano dziwactw, niekompetencji i mierności naszych władz.

Stąd też pomysł na blog, chcieliśmy pokazać, że nie jest idealnie, że nasze miasto traci pewną szansę na zmianę cywilizacyjną. Gdy inne miasta prą do przodu, my kręcimy się w kółko albo stoimy. Co z tego, że pozyskujemy jakieś środki unijne, skoro w dzisiejszych czasach każde miasto je pozyskuje? U nas realizowanie przez urzędników codziennych obowiązków związanych z wnioskowaniem o unijne dotacje urasta do rangi epokowych zasług. Ale nadal omija nas sieć dobrych dróg, sieć sprawnych połączeń kolejowych, lotnisko chcą nam wybudować w dalekim lesie, zarabiamy mało na tle kraju, ceny benzyny mamy wysokie, w mieście brakuje interesujących możliwości pracy dla młodych ludzi, nie pojawiają się też żadni inwestorzy. Czyli w praktyce cofamy się. Jedyne co kwitnie to urzędy, które opanowały centrum miasta. Olsztyńskie aspiracje pokolenia "postUWM" to "załatwienie" sobie pracy w którymś z gmachów przy Al. Piłsudskiego albo wyjazd...

Najbardziej żenujące w tym wszystkim jest to, że władze lokalne kreują wirtualny obraz zupełnie odmienny od rzeczywistości widocznej gołym okiem. Do tego  różnego rodzaju "autorytety" kreślą obraz bajkowej krainy, rozwijającej się, modernizującej, przyjaznej mieszkańcom - zupełnie jak Tatarstan ! (pisaliśmu o tym TU Tatarstan)

Na dokładkę miasto zostało pokarane Przyspieszaczem. Przyspieszacz banalnymi osiągnięciami chwali się jak habilitacją. Zapomniał biedaczek, że zdobycie betonu problememy było za komuny, w której on zdaje się tkwi mentalnie. Teraz zabetonowanie kawałka trawy czy wyasfaltowanie 1000 m. nowej drogi za unijne pieniążki to żaden sukces. Wystarczy pojechać do Torunia i zobaczyć jakie "zabawki" drogowe powstają teraz w Polsce za unijny grosz. Abstrahując od faktu, że Przyspieszacz buduje głupio to nawet gdyby chciał się tym chwalić to niestety nie zdaje egzaminu, jest tylko malutkim Bobem Budowniczym z łopatką. Zawsze są jakieś opóźnienia, niedoróbki, reklamacje, poprawki, paraliż organizacyjny i komunikacyjny. Pytanie co ta jego ekipa, która zawalała dotychczas terminy każdej inwestycji pokaże przy projekcie tramwajowym?

Czując, że nie wszystko gra i że trzeba coś dać ludowi Przyspieszacz znakomicie podłapuje trendsetterską nowomowę i ględzi w kółko o rowerach, uspokojeniu ruchu samochodowego, nasadzeniach, zieleni, mieście ogrodzie, otwarciu na inwestorów i innych hasłach, których nie rozumie, ale wie, że należy je recytować.

Fot: Podczas gdy Toruń buduje nową trasę omijającą centrum z wielopoziomowymi skrzyżowaniami i mostem przez Wisłę - nasi fachowcy pieją z zachwytu i urządzają gminne dożynki nad kawałeczkiem Artyleryjskiej i nowym mostem nad Łyną :) Do tego Toruń ma autostradę oraz obwodnicę. (źródło: http://www.facebook.com/#!/MiastoTorun?fref=ts)





Dopełnieniem klimatu miasta jest infantylna propaganda, poziom wręcz uwłacza mieszkańcom:
To z bloga P. Grzymowicza: "Przedstawiciel firmy Solaris zwrócił też uwagę na kilka aspektów obecności tramwajów, z których rzadko zdajemy sobie sprawę. Okazuje się, że posiadanie sieci tramwajowej jest wyrazem metropolitalnego charakteru miasta i wpływa zdecydowanie na jego zewnętrzny wizerunek." 
A to ci się okazało. Przedstawiciel firmy, która zarobi na panu miliony złotych jest nawet w stanie powiedzieć panu, że jest pan najlepszym prezydentem miasta w Polsce, do tego przystojnym i lubianym - wtedy by się dopiero okazało:-)
Albo inna pikantna informacja, która zelektryzowała cały kraj: "Obecny na uroczystości marszałek Jacek Protas podkreślił, że nowa Artyleryjska służy nie tylko wygodzie mieszkańców, ale wzmacnia funkcję metropolitalną Olsztyna."

Kompleksy mają z tą metropolitalnością? Snują jakieś "metropolitalne" teorie. Myślałby człowiek, że metropolią to jest wtedy gdy można dojechać autostradą lub expresówką, posiada się obwodnicę, połączenie kolejowe ze stolicą o prędkości powiedzmy powyżej 100km/h, istnieje uniwersytet liczący się w kraju a może i Europie, jest lotnisko istnieją możliwości rozwoju zawodowego dla ludzi młodych, a oferta spędzania czasu wolnego to coś więcej niż galerie handlowe. Skądże , dla naszych oficjeli metropolitalność to 1,7 km nowej drogi i może za parę lat kilka tramwajów (Elbląg zaciera ręce bo tramwaje już ma:)
 
Pojawiają się też zalążki bardziej zaawansowanej propagandy. Cytując blog P. Grzymowicza: "(..)Olsztyn ma jeden z najniższych wskaźników zadłużenia wśród miast wojewódzkich - wyjaśnia. - Ustawowo ten wskaźnik nie powinien być większy niż 60 proc., u nas wynosi on tylko 37,5 proc. To w pewnym sensie odpowiedź na pytanie o sytuację ekonomiczną miasta i jego zdolność do prowadzenia aktywnej polityki kredytowej. W grupie miast wojewódzkich lokujemy się na 14. miejscu, co akurat jest bardzo dobrym wynikiem, albowiem w tym rankingu "im niżej, tym lepiej". Niechlubnym liderem jest Toruń, którego wskaźnik zadłużenia wynosi 85 proc." Tą informacje bezkrytycznie powiela jeden z lokalnych dzienników.

Autor bloga "zapomniał", że  w kasie miejskiej brak mu 700 milionów złotych na budowę ciepłowni.
Powoła w związku z tym tzw. "spółkę celową" , która zadłuży się na 600 milionów (100 wniesie wspólnik). W ten sposób 600 milionów zadłużenia ukryte zostanie w spółce miejskiej i nie będzie bezpośrednio widoczne w bilansie miasta. 
Przeanalizujmy operację, obecne zadłużenie to ok 370 mln. (37% budżetu miasta) zł. dorzućmy 700 milionów na budowę ciepłowni i wychodzi 1070 mln czyli 1,07 mld zł. To daje jakieś 107% budżetu. Czy teraz już jasne czemu P. Grzymowicz usilnie lansuje spółkę celową równoznaczną z oddaniem kontroli nad rynkiem ciepła? Stwarza to zagrożenia typu znaczny wzrost cen ciepła, ale przynajmiej wskaźnik zadłużenia miasta nie wzrasta, można nadal chwalić się wirtualnym sukcesem. A miasto nie musi spłacać 700 mln dodatkowego zadłużenia tylko spłacą je mieszkańcy blokowisk w swoich rachunkach za ciepło. Robi się nam taki malutki, lokalny Jacek Rostowski - także specjalista w "chowaniu" długów budżetu wydatków w miejsca, których nie widzi przyjęta metodologia liczenia deficytu.

Tak komentuje tego rodzaju inżynierie finansową ekspert Instytutu Kościuszki, który zajmuje się badaniem  kreatywnych praktyk w polskich samorządach: "Miasta mają możliwości prowadzenia takiej polityki finansowej, aby w konsekwencji wykazywać mniejszy niż faktyczny poziom zadłużenia. Jednym z takich sposobów jest tworzenie spółek prawa handlowego (spółki z ograniczoną odpowiedzialnością i spółki akcyjne), które będąc własnością lub współwłasnością miasta, świadczą usługi publiczne". Jakby o Olsztynie ktoś mówił...
 
Podsumowując - nie jest optymistycznie. Olsztyn staje się coraz brzydszy, coraz mniej przyjazny mieszkańcom.  Miasto zatraciło funkcje, która legła u źródeł jego powstania. Miasto bowiem miało realizować w egoistyczny sposób interesy mieszkańców, stąd idea miasta otoczonego murami, które po zapadnięciu zmroku zamykało swoje bramy. Nasze martwi się o to aby TIR mógł przejechać sprawnie przez sam jego środek a interes posiadacza SUVa ze Stawigudy jest ważniejszy niż interes mieszczucha z kamienicy. Na dodatek jest brudno, przaśnie i tandetnie. Mimo, że nigdy nie byliśmy potęgą pod względem bogactwa to jakość życia w Olsztynie była wysoka - teraz trwonimy i to. Celem bloga dalej będzie pokazywanie tych wszystkich niuansów, bo aby było lepiej trzeba najpierw trafnie zdefiniować stan faktyczny a nie żyć w matrixowym upojeniu. 


5 komentarzy:

  1. Ponieważ pierwszy roczek minął nie pozostaje nic innego jak życzyć 100 lat, zawsze celnej analizy i od czasu do czasu pomylenia się w kwestii beznadziejności miasta.

    Zawsze czytając Panów wpisy zastanawia mnie jedna rzecz. Jeśli "coś się zepsuło" to, żeby przywrócić owe "coś" do stanu działającego musimy wykonać 2 rzeczy - dogłębnie przeanalizować stan obecny i wdrożyć poprawki.

    Nie mam wątpliwości, iż każdy wpis realizuje 1 element, ale co z drugim? Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych 100 "pożyczonych" lat ukaże się notka sugerująca co i w jaki sposób powinno zostać poprawione.

    Jeśli chodzi o mnie - może być to zarówno polityczny manifest (ten tak, ten nie, bo A, B i C) jak i ogólne wytyczne (przydałaby się taka i taka organizacja robiąca to i to lub taka i taka kampania mając uświadomić ludzi w tym i tym).

    Narzędzia z pewnością znacie, wiedzy nikt podważyć nie może, ale czy mają Panowie chęci, żeby to naprawić?

    Ps. Mam nadzieję, że życzenia 100 lat w Olsztynie nie uraziły Panów autorów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za miłe słowo:)
      Zgadzam się, że dotychczas byliśmy na etapie diagnozy. Spróbujemy się przemieścić w stronę proponowania konstruktywnych rozwiązań.
      A co do 100 lat w Olsztynie to obawiam się, że wykończyłoby to nawet najtwardszych:)

      Usuń
  2. Świetna strona, pokazuje prawdziwy obraz naszej władzy w mieście, daje nam świadomość kto rządzi naszym miastem. Czytam Pana blog od dłuższego czasu i się w pełni zgadzam z zawartymi spostrzeżeniami. Głównym problemem naszego miasta jest niekompetentna władza w ratuszu. Jako osoba mająca częsty kontakt w Urzędzie Miasta stwierdzam, iż nie ma wydziału który funkcjonowałby prawidłowo. Poziom kompetencyjności kierowników jednostek wydziałowych jest żenującą niski. Biuro Planowania Przestrzennego wraz z Wydziałem Architektury i Budownictwa to ŚMIECH NA SALI. Jako przedsiębiorca stwierdzam, że miasto nie stwarza dobrego klimatu do rozwoju drobnej przedsiębiorczości. Pracownicy wszelkich urzędów czy innych jednostek budżetowych w naszymi mieście dopóki nie zrozumieją, że przedsiębiorca musi do 20 każdego miesiąca zapłacić podatek po to, aby za chwilę później mogli otrzymać swoje stałe miesięczne pensję za pracę , to będziemy dalej tak dziadować. Rozwój miasta nie zależy od urzędników, ale od prywatnych przedsiębiorców i ich swobody w działaniu. Pozdrawiam i zapraszam do jeszcze częstszych wpisów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panowie psioczą na olsztyńskie media, a część z nich pomogły Wam w wypromowaniu swoich treści publikując je, więc może nie wkładać wszystkich lokalnych mediów do jednego worka ''nieobiektywnych, zadowolonych przekłamaną rzeczywistością opłacanych przez ratusz słupów''. Tak byłoby z Panów strony chyba fair...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tu trochę racji. Ciężko nam zróżnicować tą mapę olsztyńskich mediów, ale faktycznie część z mediów robi co może wykazując się odwagą w sytuacji "odgórnie" ograniczanych możliwości.

      Usuń