Mamy niestety tego pecha, że od północy graniczymy z lotniskowcem, właściciel tego lotniskowca nawet nie kryje, że to taka miejscówka do terroryzowania otoczenia. Najprawdopodobniej "sąsiedzi", są w stanie skutecznie sparaliżować cały basen Bałtyku jak i większość Polski. Rakiety ( w tym Iskandery o zasięgu do 500 km), lotnictwo, czołgi. To wszystko jakieś 120-150 km. od Olsztyna
"Moskwa tłumaczy te zbrojenia wzrostem zagrożenia ze strony NATO i USA, ale charakter wzmacniania potencjału zgrupowania wojskowego w obwodzie kaliningradzkim wskazuje, że w razie wybuchu wojny może ono pełnić role już nie tylko obronne, ale i ofensywne." LINK
W kontekście ostatnich wydarzeń wszystko to niepokoi. Oczywiście nie należy siać paniki, ale próba oceny sytuacji, analiza jest potrzebna. Nie wiem kto i jak takie rzeczy robi w naszym regionie, nic mi na ten temat nie wiadomo. A, że położenie mamy niefartowne to potwierdza szef kołchozu, który na odprawie wyskoczył z taką oto mapą, na której pokazał trochę za dużo. Potwierdza to, że jesteśmy w tzw. "teatrze działań". Jacek Bartosiak od kilku lat opowiada, że ten teatr to przede wszystkim strategicznie ważne dla "sąsiadów" uzyskanie lądowego połączenia pomiędzy Białorusią a Obwodem.
Wszelkie czarne scenariusze w tej tematyce mają to do siebie, że są niepożądane i groźne dla całego kraju. Jakie są jednak szczególnie niedobre doświadczenia, które nasz region musi mieć na uwadze? Otóż wojna bywa asymetryczna jeśli chodzi o niszczycielski impakt.
Co przez to rozumiem? Nierównomierne geograficznie rozłożenie kosztów/strat/zniszczeń.
Wprost - istnieje ryzyko, że Olsztyn, Elbląg, Gdańsk będą w większej strefie zgniotu niż np. Jelenia Góra.
Region raz już to przeżył. Gdy Prusy Wschodnie stały się ofiarą pierwszego impetu sowietów to większość niemieckiej prowincji między Renem a Odrą wyszła z wojny w zasadzie nietknięta. W praktyce niby wojna, wszyscy tracą, ale Mazur tracił życie albo jeśli udało się uciec dorobek tego życia, a bogaty gbur spod Monachium w zasadzie zachowywał niezmieniony status materialny.
Widać to także na Ukrainie, jest kilka miast, w strefie natarcia, które dosłownie są równane z ziemią, gdy tymczasem (oby!) miasta Ukrainy Zachodniej mają więcej szczęścia.
Pewną nadzieje daje Jacek Bartosiak, który twierdzi mniej więcej tak (parafrazując z pamięci, zapewne nie oddaję wiernie jego analiz):
"Kierunek ataku z lotniskowca na południe ma dużo wad, bo generalnie jest pod górkę, teren pofalowany, sporo lasów, drogi kręte a na deser jeziora i inne przeszkody terenowe."
Jak widzimy w ostatnich dniach "sąsiad" ma upodobanie do wysyłania długich kolumn czołgów "na pałę" , więc faktycznie pójście po płaskim terenie może tu pasować lepiej. Do tego można po drodze zająć Gdańsk/Gdynię (cel strategiczny) a następnie rozciąć Polskę na pół i wjechać do centrum.
Co z Olsztynem? Zapewne celem zabezpieczenia flanki głównych sił, miasto musi zostać spacyfikowane/zablokowane/otoczone/zdobyte etc. Może jakieś natarcie lżejszymi siłami? Zielone ludziki? Desant? A może tylko lotnictwo? Ale zapewne obrona kraju uzna, że Olsztyn ma się trzymać bo wiąże siły, blokuje dojście na skróty do Warszawy. Bo faktycznie miasto nie bez powodów stało się niemieckim garnizonem. Dojście od wszystkich stron utrudnione. Od północy także, lasy, pagórki, kręte drogi, Wadąg, Łyna etc.
Zresztą samo zajęcie Olsztyna wcale nie poprawia sytuacji na południowym kierunku natarcia, w zasadzie jedyna sensowna przeprawa, wiedzie przez nazwijmy to roboczo "Bramę Stawigudzką". Ale i na tym wariancje nie brak przewężeń, mostów i bagienek. Zwłaszcza droga na Szczytno to nie byłby kierunek marzeń ruskiego czołgisty.
Ale samo to "trzymanie" Olsztyna może sprawić, że wylądowalibyśmy w nieciekawym położeniu.
|
Co z tego wszystkiego wynika? Co z tym robić? Nie wiem. Mam nadzieję, że ktoś nad tym myśli. Zauważam jedynie, że to co kiedyś było w olsztyńskich koszarach i co mogło pomóc - czyli wojsko zniknęło. To znaczy odbudowuje się, niektóre koszary od kilku lat jak widzę po tabliczkach na bramach wypełniają się jakimiś wojakami Szwejkami. Same jednostki sztabowe, magazynowe, samochodowe, nieruchomości wojskowe, wojskowe biura emerytalne, WKU, garkuchnie i inne. Wojaka z karabinem ani Javelinem tam nie uświadczysz. To sami pretendenci do przywilejów i przyspieszonych emerytur. Obstawiam, że w razie czego pierwsi dadzą drapaka (ewakuują się w mundurowym slangu) do Jeleniej Góry. |